[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na tacy leżały dwa listy z Paryża – jeden do Woltera, a drugi do niej.Wzięła ten zaadresowany do siebie i przyjrzała się bacznie pieczęci na kopercie.Akademia Nauk!Jak rozumiemy, pomimo iż praca została złożona anonimowo, jest Pani autorką eseju, który brał udział w corocznym konkursie akademii.Mamy przyjemność poinformować Panią, iż praca otrzymała honorowe wyróżnienie.Przedstawione przez Panią idee wydają się na tyle interesujące, że postanowiliśmy uczynić bezprecedensowy krok: opublikować Pani esej jako dodatek do trzech prac, które wygrały konkurs.Dzięki temu Pani praca zyska rozgłos, na który w pełni zasługuje, i stanie się przyczynkiem do rozpoczęcia dysputy naukowej.Osobnym listem informujemy monsieur Woltera, że on, podobnie jak Pani, otrzymał wyróżnienie, motywowane w dużej mierze niespodzianką, jaką sprawił jako człowiek pióra.Akademia bowiem pragnie zachęcić do szerzenia nauki wszystkich, którzy mają ku temu skłonności.Ponieważ jednak w jego pracy widać pewne błędy, a konkluzje, do których dochodzi, nie są w pełni słuszne, zaproponowaliśmy, aby opublikował ją własnym sumptem.Emilie przycisnęła list do piersi.„Wygrałam” – szepnęła.To chciała jej powiedzieć akademia.Że gdyby nie była kobietą, toby wygrała.– Co mówiłaś? – Wolter właśnie pojawił się w drzwiach.Po jego stroju poznała, że wybierał się na spacer.Drżącą ręką podała mu jego list.Przeczytał zwięzłą wiadomość zawartą na jednej kartce.– Honorowe wyróżnienie? – parsknął.– Cóż, na początek może być i to.– Spojrzał na Emilie.– Co się stało?– Nic – odparła, podając mu swoją kopertę.Twarz Woltera czerwieniała coraz mocniej w miarę, jak czytał i pojmował, co się stało.– Zgłosiłaś pracę na konkurs i nie powiedziałaś mi o tym? I zamierzają ją opublikować?Serce Emilie struchlało, gdy patrzyła, jak Wolter uderza dłonią w list od akademii.Nagle, ku jej zdziwieniu, zaśmiał się i oznajmił:– Właściwie całkiem dobrze się stało! Cirey tym samym zostało najważniejszym ośrodkiem naukowym we Francji.Ludzie będą zabiegać o zaproszenie do nas.Kupię więcej przyrządów i wszystkie książki z fizyki, jakie kiedykolwiek wydano.Pląsając radośnie wokół niej, dodał:– Poczekaj tylko! Za dwa lata stanę się jednym z największych uczonych w Europie!Emilie poczuła, jakby jej serce przygwoździł ciężki kamień.Nie przeczytał listu? Nie zorientował się, że to jej uczyniono większy honor? Wolter ujrzał zszokowaną minę ukochanej.– Oczywiście nigdy nie omieszkam wspomnieć, jaka jesteś inteligentna.I nic się nie martw – zawsze będę powtarzał, że bez ciebie nie osiągnąłbym tak wiele.===ew2uY3ow5ZC+BwDaSatgYQ==151767Światło słoneczne wlewało się przez okna i oświetlało żółte ściany pokoju muzycznego w Hôtel Bercy.Delphine siedziała na fotelu obok Lili.Na dywanie pomiędzy nimi skakał mały piesek rasy bichon frise; taki sam jak ten, jakiego miały w dzieciństwie.Lili obserwowała szczeniaka, który starał się zwrócić na siebie uwagę Delphine, ciągnąc za rzemyk jej buta.– Pamiętasz, jak Tintin rozkładał się na łóżku, gdy my czesałyśmy sobie nawzajem włosy?– A ty opowiadałaś mi różne historie – dodała Delphine.Lili uśmiechnęła się przelotnie.– O sukniach.Z których większość uszyto dla księżniczki Delphine.Delphine westchnęła tęsknie.– Kiedyś wydawało mi się, że księżniczki nie robiły nic innego tylko.cóż, były księżniczkami.– Na chwilę zapadła cisza.– Dzięki małżeństwu jeszcze bardziej podziwiam maman.Zawsze sprawiała wrażenie, jakby wszystko przychodziło jej bez wysiłku, ale teraz wiem, że pani domu ma więcej pracy, niż myślałam.Lili jednak nie słuchała.– Ciekawe, którego według niej miałabym poślubić.– Nikt nie może cię zmusić do ślubu, nawet gdyby chodziło o króla Francji – odparła Delphine.Od dnia, kiedy baronowa Lomont pokazała Lili list od ojca, w którym zrzekał się swych praw do decydowania o zamążpójściu córki, minęły trzy miesiące.Kilku kandydatów zgłosiło się do baronowej, wyrażając zainteresowanie dziewczyną.Jeden z nich pochodził ze zubożałej rodziny o znakomitym rodowodzie – noblesse d’épée zarówno ze strony ojca, jak i matki.Miał trzydzieści lat.Dobry wiek na małżeństwo dla arystokraty.Baronowa zwróciła uwagę Lili, że cierpieliby biedę, ale za to ich dzieci miałyby lepsze widoki na przyszłość dzięki jego nazwisku.Mężczyzna odznaczał się dość atrakcyjną aparycją, jednakże śmiał się z niewyszukanych żartów tak mocno, iż puszczał gazy albo dostawał czkawki.Lili i baronowa złożyły wizytę w domu, w którym mieszkał z matką.Gdy Lili weszła do biblioteki, ze zgrozą zobaczyła niemal całkowicie puste półki.– Ale ma własny pułk – pocieszała ją Delphine.– A to oznacza, że nie będzie go często w domu.Mogłabyś zaopiekować się biblioteką i za pieniądze z renty od ojca kupić książki, które byś chciała.– A z kim miałabym o nich rozmawiać? – Lili pytająco uniosła brwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.