[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślała, że czekają ją cztery lata zmagań z tymi ludźmi zanim, być może, los pozwoli jej utworzyć swój własny gabinet.Ciekawa była, ilu spośród nich wiedziało o jej układzie z Parkinem.Gdy tylko urządziła się w swoim skrzydle Białego Domu, mianowała Janet kierowniczką swojego prywatnego sekretariatu, a wiele stanowisk zwolnionych przez personel Parkina również obsadziła swoją starą ekipą z kampanii wyborczej i z Senatu.Bardzo szybko zorientowała się, jak cenne byłyby dla niej niektóre osoby ze specjalnymi kwalifikacjami spośród odziedziczonego po Parkinie personelu, które niestety kolejno opuszczały ją, skuszone przez prezydenta wysokimi stanowiskami.W ciągu trzech miesięcy Parkin ogołocił jej biuro z najbardziej wartościowych pracowników, wyciągając rękę nawet po osoby z kręgu jej najbliższych doradców.Florentyna starała się nie pokazać po sobie, jak bardzo ją rozgniewało, gdy prezydent zaproponował Janet stanowisko podsekretarza w Departamencie Zdrowia i Opieki Społecznej.Janet nie wahała się ani przez moment; w odręcznie napisanym liście podziękowała mu za ten wielki zaszczyt, ale wyjaśniła szczegółowo, dlaczego może brać pod uwagę jedynie współpracę z panią wiceprezydent.–Jeśli ty możesz czekać cztery lata, to ja też – powiedziała Florentynie.Florentyna niejednokrotnie czytała, że życie wiceprezydenta – jak mawiał John Nance Garner – "nie jest warte kubła ciepłych pomyj", ale nawet ona była zaskoczona widząc, jak niewiele ma pracy w porównaniu ze swymi obowiązkami w Kongresie.Kiedy była senatorem, dostawała więcej listów.Wyglądało na to, że wszyscy piszą albo do prezydenta albo do swojego przedstawiciela w Kongresie.Nawet zwykli ludzie zorientowali się, że wiceprezydent nie ma żadnej władzy.Przyjemność sprawiało Florentynie przewodniczenie obradom Senatu nad ważnymi kwestiami, gdyż dzięki temu była w kontakcie z kolegami, którzy za cztery lata znów mogli okazać się jej pomocni.Dbali o to, by wiedziała, o czym szepcze się w kuluarach Kongresu i o czym mówi w salach obrad Izby Reprezentantów i Senatu.Wielu senatorów za jej pośrednictwem przekazywało swe uwagi prezydentowi, ale z czasem zaczęła zastanawiać się, kogo ona sama mogłaby użyć w tym samym celu, gdyż minęło już wiele tygodni, a prezydent nie raczył skonsultować się z nią ani razu w żadnej istotniejszej kwestii.W ciągu pierwszego roku swojej wiceprezydentury Florentyna odbyła podróże z misją dobrej woli do Brazylii i Japonii, wzięła udział w pogrzebach Willy Brandta w Berlinie i Edwarda Heatha w Londynie, dokonała osobistej inspekcji trzech obszarów dotkniętych klęskami żywiołowymi i kierowała tyloma zadaniami specjalnymi, że wydawało jej się, że mogłaby napisać własny podręcznik na temat funkcjonowania rządu.Pierwszy rok się dłużył; drugi wlókł się jeszcze bardziej.Jedynym godnym uwagi wydarzeniem było dla niej reprezentowanie amerykańskiego rządu podczas koronacji króla Karola III w opactwie Westminster po abdykacji królowej Elżbiety II w 1994 roku.Florentyna zatrzymała się wraz z ambasadorem Johnem Sawyerem w Winfield House, świadoma podobieństwa pełnionych przez nich ról, których forma przerastała treść.Toczyła nie kończące się rozmowy o tym, jak świat jest rządzony, albo co prezydent zamierza uczynić w takich kwestiach, jak na przykład gromadzenie się wojsk sowieckich na granicy z Pakistanem.Większość swych informacji czerpała z "Washington Post" i zazdrościła Ralphowi Brooksowi, który jako sekretarz stanu tkwił w samym środku tych spraw.Choć starała się być zawsze na bieżąco z tym, co dzieje się w świecie, po raz drugi w całym swym życiu czuła się znudzona.Z utęsknieniem czekała na rok 1996 obawiając się, że lata wiceprezydentury nie dadzą jej wiele satysfakcji.Kiedy Air Force II wylądował w bazie Andrews, Florentyna wróciła znów do pracy i resztę tygodnia spędziła na przeglądaniu korespondencji dotyczącej spraw rządowych i C.i.a., jaka uzbierała się podczas jej nieobecności.Przez weekend wypoczywała mimo informacji stacji Cbs, że dolar spadł w wyniku napiętej sytuacji międzynarodowej.Rosjanie nadal gromadzili wojska na granicy z Pakistanem, który to fakt prezydent określił podczas konferencji prasowej jako "nieistotny".Rosjanie, zapewniał dziennikarzy, ani myślą przekraczać granic państw, które mają traktaty obronne ze Stanami Zjednoczonymi.W ciągu następnego tygodnia panika jakby zelżała, a dolar wrócił do zdrowia.– Dzięki kosmetycznemu zabiegowi zastosowanemu przez Rosjan – powiedziała Florentyna do Janet.– Maklerzy z różnych stron świata donoszą, że Bank Moskiewski sprzedaje złoto, tak samo jak to robił przed sowiecką inwazją na Afganistan.Bankierzy nie powinni postrzegać historii z perspektywy jednego tygodnia.Choć paru polityków i dziennikarzy skontaktowało się z Florentyną, by wyrazić swoje obawy, mogła ich jedynie uspokajać, obserwując wypadki z daleka.Miała nawet zamiar poprosić prezydenta o rozmowę, ale w piątek wieczorem większość Amerykanów spieszyła już do swoich domów z nadzieją na spokojny weekend w przekonaniu, że bezpośrednie zagrożenie minęło.Tego piątkowego wieczoru Florentyna pozostała w swoim biurze w Zachodnim Skrzydle i czytała depesze od ambasadorów i agentów z indyjskiego subkontynentu.Z każdą kolejną depeszą coraz mniej podzielała spokój prezydenta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.