[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na podwórzu Finn spytał, czy Olve ma coś przeciwko temu, by się oddalił.Olve pozwolił, pojmował bowiem, że chłopak chce zostać sam.Olvego zbudził szczęk broni na dziedzińcu.Zerwał się z łoża, a odziewał się tak pospiesznie, że nim Sygryda, która zawsze budziła się z trudnością, przetarła oczy, on już był w pełnym rynsztunku.Co to… nie zdołała nic więcej powiedzieć, bo Olve położył jej rękę na ustach.Chciał usłyszeć, co mówią na dworze.Usłyszał wściekły głos Blotolfa i łagodzący Guttorma.Dawajcie tu Olvego! krzyczał Blotolf.On mi odpowie za uwiedzenie córki przez Finna! Sygryda zbladła.Nie wychodź! rzekł Olve.Nie chcę, byś się znowu mieszała do walki.Staraj się opanować błagała.Pierwszy nie dobędę miecza, tyle obiecuję.Wyszedł z komory zupełnie spokojnie.Blotolf najechał dwór z blisko dwudziestu zbrojnymi.Pachołek z Egge został raniony przy pierwszym starciu, zanim Guttonn zapobiegł, aby walka rozgorzała na dobre.Kiedy Olve wyszedł na dziedziniec, Blotolf blady z wściekło ści skoczył ku niemu: Gdzie jest Finn Haraldsson? Poślę po niego.Pachołek wysłany po Finna wrócił z niczym; chłopak zniknął.Nie powinienem był słuchać de, Olve! Blotolf mówił drżącym głosem.Gdybym wczoraj dostał łotra w swoje ręce, nie doszłoby do tego! Czy chcesz powiedzieć, że Ingerida też zniknęła?Czuwałem nad nią jako nad najdroższym skarbem, kazałem jej spać w łożu matki, postawiłem straż przed ich komorą… Mimo to udekła?Tak.Kiedy Gyda zbudziła się przed świtem, jużjej nie było.Strażnik przysięgał, że nie wyszła drzwiami, ale przy parłem go do muru i wtedy przyznał, że raz pilno mu było odejść na chwilę.Zasmuca mnie to nie mniej niż dębie odparł Olve.Czy wysłałeś ludzi na poszukiwanie?Jeszcze nie.Blotolf zawstydził się.Dlaczego wcześ niej o tym nie pomyślał!Widzę, że przybyłeś ze zbrojnym pocztem rzekł Olve.Nie sądzę jednak, by nieprzyjaźń między nami wiele ci pomogła.Wyślijmy raczej pogoń, nie mogli ujść daleko.Po czym zwracając się do swoich domowników rozkazał:Ty, Halvdan, weźmiesz dwóch ludzi, pójdziecie nad brzeg sprawdzić, czy wszystkie łodzie są na miejscu.A ty, Guttormie, postaw na nogi tylu pachołków, ilu trzeba do przetrząśnięcia wolno stojących stodół i składów nadbrzeż nych, należy też zawiadomić sąsiednie wioski, niech wypa trują zbiegów.W moim pojęciu teraz nic więcej zrobić nie możemy.Chodźmy się posilić.A może ty znajdziesz inną radę?Blotolf dobrze wiedział, że Olve jest nie mniej wściekły niż on sam.Poszedł więc z nim do biesiadnej sali, gdzie dziewki służebne pod czujnym okiem Tory zastawiały stoły.Niemal zaraz pojawił się Torę; kiedy mu powiedzieli, co zaszło, zaklął dcho, lecz siarczyście.Przyszła też Sygryda.Ledwo trzymała się na nogach, toteż wydając rozkazy służebnym przysiadła na ławie.Olve powiedział, czego dowiedzieli się od Finna, Blotolf zaś oświadczył, że to samo słyszał od córki poprzedniego wieczora.Nagle śród rozmowy Olve zamilkł.Wspomniał lekkomyślne słowa skierowane do Finna: powiedział mu, że gdyby zachował się mniej szlachetnie wobec Ingeridy…Tymczasem młodzi siedzieli w lesie na zachodnim stoku wzgórza Egge.Finn czule obejmował dziewczynę; łkanie wstrząsało jej szczupłą postacią.Ingerido, najmilsza moja szeptał Finn.Obejmował ukochaną tak czule i delikatnie, jakby się lękał, że ją zdusi w uścisku.Nie opuszczaj mnie, Finn prosiła szlochając.Nie odchodź po tej nocy! Nie opuszczę de, jeśli to będzie w mojej mocy odparł Finn.Przyrzeknij!Przyrzekam odpowiedział.Na widok rozpaczy dziewczyny z wolna pojmował, jaką odpowiedzialność wziął na siebie.Widzieli Blotolfa opuszczającego Gjevran z pocztem zbrojnych, w chwili kiedy odprowadzał ją do domu.Finn odgadł, że wykryli jej zniknięde i jadą do Egge.Wobectego Ingerida uczepiła się go z całej mocy i błagała, aby ją zabrał.Naszła go niespodziewana chęć udeczki od wszystkiego.Pomyślał także, że to, co osiągnął tej nocy, właśdwie niewiele znaczyło.Ingeńda zauważyła, że ochłódł, toteż szaroniebieslde jej oczy wypełniły się łzami, chodaż drżący uśmiech rozchylał wargi.Miłuję de, Finn powiedziała.Dostrzegł jej ufny wzrok i wzruszający niepewny uśmiech.Ogarnęła go nowa fala czułośd dla dziewczyny, nie pojmował teraz, jak mógł myśleć o udeczce.Nigdy de nie zawiodę, Ingeńdo rzekł z przekona niem.Czy miałeś wiele innych? spytała pochlipując.Finn nie miał ochoty wyznać prawdy, ale kłamać nie chdaŁ To był pierwszy raz.Ingeńda widząc, że uśmiechnął się jakby zawstydzony, również roześmiała się przez łzy.Och, Finn szepnęła czy także się bałeś? Może trochę.Czemu to zrobiłeś?O, miałem wielką ochotę odparł.A nadto nie chdałem, by wydali de za Ranego.Teraz już nie będzie mnie chdał.Przykro jej się zrobiło na myśl, że obecnie mniej jest warta niż przedtem.Smętek malujący się na twarzy zdziwił Finna.Chyba nie żałujesz? zapytał.Nie, jeśli pozostaniesz mi wiemy.Finn przygarnął mocniej Ingeńdę; teraz musiało dojść do starda z Blotolfem, ale bądź co bądź istniała możliwość, że odda mu córkę.Jeśli mi dębie dadzą, nigdy innej mieć nie będę szepnął.Po czym uroczyśde dodał: Niechaj Vaar będzie świadkiem mej przysięgi.Ingeńda zamknęła oczy układając się wygodnie w ramio nach ukochanego.Po chwili Finn odsunął ją ostrożnie.Muszę już wracać do dworu.Zaczekaj tu na mnie, póki nie wrócę albo wieści nie przyślę!Nie zostawiaj mnie! prosiła z lękiem.Lepiej pójdę sam rzekł Finn ty przyjdziesz, kiedy najgorsze minie.Jakiś ty dzielny! patrzyła na niego szeroko otwar tymi oczami.Finn raz jeszcze ją przytulił, po czym wstał i poszedł do Egge.Gdyby wiedziała, jak okropnie się bał!Śmiertelna cisza zapadła w biesiadnej sali, kiedy drzwi się otworzyły i w progu stanął Finn.Po czym Blotolf z Gjevranu poderwał się z ławy, jakby frunął.Gdzie Ingeńda? Jednym skokiem przebył izbę i stanął na wprost Finna z ręką na głowni miecza.Odpowiem, jeśli przyrzekniesz nie skrzywdzić jej odpowiedział Finn.Ty…y łajdaku! Blotolf jąkał się z wściekłości.Ty będziesz mi mówił, co mam zrobić z moją córką?!Ona jest moja także… już teraz odparł Finn.Masz czelność wyznać mi to w oczy! Blotolf dobył miecza.Możesz mnie przeszyć na wylot.Finn ani drgnął.Ale nie powiem, gdzie ona się znajduje, póki nie przyrzek niesz, że jej nie ukarzesz.Ja nie podniosę miecza przeciwko ojcu Ingeridy.Torę i Olve wstali i razem do nich podeszli, lecz Blotolf już wsunął miecz do pochwy.Lękliwy nie jesteś powiedział do Finna choć ledwo puchem obrastasz.Jednakże skoro całą winę bierzesz na siebie, obiecam, że jej nie ukarzę.Mów, gdzie Ingerida? Pójdę po nią.I znowu przepadniecie sprzeciwił się Blotolf.Lepiej, jeśli przydam d dwóch ludzi.Daję słowo, że natychmiast z nią wrócę.Dotąd nie dowiodłeś, że można ci ufać.Nigdy nie dawałem słowa, że będę trzymał się z dala od Ingeridy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.