[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musiałam to zrobić.Spowiła się zawziętością jak płaszczem.Girdzie od Pałki, zwróciła swe myśli do swego patrona, jeśli tego właśnie pragniesz, umieszczając mnie w takim miejscu, to właśnie uczynię: będę walczyć.Obrońco bezradnych, ramieniu Pana: dochowam wierności.Będę walczyć.Lecz nagle zmarszczyła brwi, ogarnięta wątpliwościami.Gird nie zajmował się wyłącznie walką – wydało się jej, że to pamięta.Uczciwość, prawda – potrząsnęła głową, starając się skupić.Zwidziała się jej twarz Stammela, zakazującego rekrutom bijatyk, a potem jego minę, gdy patrzył na nią w celi, gdzie zamknął ją Sejek.Coś się nie zgadzało, powinna o czymś wiedzieć.Ależ oczywiście, że coś jest nie w porządku, pomyślała z irytacją, pojmali mnie iynisin, musiałam walczyć bezbronna z trzema orkami, nakarmili mnie zatrutym jedzeniem.Gdy usłyszała szuranie za drzwiami, zerwała się na równe nogi, lekko zdziwiona szybką reakcją ciała.Była gotowa – wręcz paliła się – do tego, co miało nastąpić.Chcieli zobaczyć walkę, prawda? Pokaże im taką walkę, jakiej w życiu nie widzieli.– Widzę, że wydobrzałaś po tym haniebnym omdleniu.– Zakapturzony iynisin wkroczył do celi.Rzucił okiem na puste naczynia.– Ach, odświeżyłaś się trochę, nieprawdaż? Obawiam się, że nasze ale może budzić pragnienie, co? Niemniej dodaje sił.A jeśli powiedzie ci się w następnej próbie, może nawet damy ci w nagrodę trochę wody.Jak myślisz?Poczuła, jak cofa wargi, obnażając zęby w mimowolnym warknięciu.Iynisin roześmiał się.– Jak mniemam, nie powinniśmy oczekiwać od wojowników grzeczności – stwierdził.– Ależ wy, ludzie, okazujecie swoje potrzeby! To wasza słabość, opanowana przez starsze rasy.–Przybysz prztyknął palcami i pomocnik wniósł pudło z szarą przędzą.– Szkoda, że to niezbędne– dodał.– Gdybyśmy mieli twoje słowo, że nie spowodujesz żadnych kłopotów – nie?Niegrzecznie.Może jednak powinniśmy nauczyć cię manier.Wyciągnij ręce przed siebie i módl się, żebym pamiętał o ich rozwiązaniu przed następną walką.– Odkryła, że mimowolnie wyciągnęła ramiona i nie może ich cofnąć.Ciekawe, czy iynisin użył jakiegoś czaru –pierścienia? – gdyż z pewnością ją kontrolował.Jak poprzednio, zaprowadzono ją na małą arenę.Tym razem od samego początku wszystkie miejsca były zajęte.Na środku leżały miecz, sztylet, tarcza i hełm.– Zasłużyłaś na nie – obwieścił iynisin.– Kto wie, może także na zbroję, ale tu różniliśmy się w poglądach.Przekonaj nas, jeśli zdołasz.Nigdy nie przypomniała sobie dokładnie walk, które potem nastąpiły.Ile ich stoczyła, z jak uzbrojonymi przeciwnikami – nie wiedziała.Była tylko pewna, że zawsze walczyła z całych sił, wykorzystując wszystkie swe umiejętności.Nie pamiętała pojedynczych ciosów, w jaki sposób zwyciężała ani jakie odniosła rany.Po zwycięstwie nagradzano ją dzbanem wody, krótkim odpoczynkiem i wymianą zniszczonej broni.Kiedy mdlała od ran lub z wyczerpania – a nie miała pojęcia, ile razy ani jak często do tego dochodziło – budziła się w celi, a jej rany nie krwawiły, tylko piekły od zastosowanych środków.Dostarczano jej pokarm i napój, które nie zaspokajały głodu ani pragnienia, dając jedynie siłę do następnych walk.Wkrótce mogła myśleć tylko o czekającym ją przeciwniku, zagrażającej jej broni i dzierżących ją dłoniach.Przez długi czas każdego ranka próbowała wzywać Girda, nie była jednak w stanie wypowiedzieć na głos jego imienia.W końcu ulotniło się ono z jej pamięci, gdy leżała nieprzytomna między kolejnymi starciami.Walczyła z zawziętością, budząc wrzawę iynisin i ich sprzymierzeńców, nigdy nie wiedząc, z czym ani jak walczy.Pozostał tylko ból, zagrożenie i gorzki gniew nie dopuszczający do niej lęku.Ten gniew rósł w niej po każdym pojedynku, kładąc się cieniem na każdą myśl [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.