[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli tylko nie zabraknie jej pieniędzy, będzie siedziała cicho.–Naprawdę nie mogę pojechać z tobą? – zapytała Traudl w nagłym przypływie troski o męża.–To nie jest miejsce dla kobiet.– Odpowiedź była na tyle uczciwa, że Fromma przestało nawet gryźć sumienie.Dopił kawę.– Muszę lecieć.–Wracaj prędko.Manfred Fromm ucałował żonę i wyszedł za próg.Pięćdziesięciokilowy ciężar w bagażniku nie wpłynął w widoczny sposób na sylwetkę BMW.Fromm pomachał jeszcze raz do Traudl, i po raz ostatni spojrzał przez lusterko na dom, powtarzając sobie w duchu, skądinąd słusznie, że więcej tu nie wróci.Następny postój urządził przy Instytucie Astrofizycznym Karola Marksa.Parterowe baraki zaczynały już popadać w ruinę, choć Fromm odkrył z zaskoczeniem, że żadni wandale nie powybijali szyb.Ciężarówka z firmy przewozowej już czekała.Fromm własnym kluczem otworzył bramę i wrota hali maszyn.Obrabiarki stały na posadzce w hermetycznie zamkniętych, fabrycznych skrzyniach z napisami “APARATURA ASTROFIZYCZNA”.Trzeba było jeszcze tylko podpisać kilka formularzy, które Fromm wypełnił na maszynie poprzedniego wieczora.Kierowca ciężarówki umiał obsługiwać podnośnik widłowy i osobiście jedna po drugiej umieścił skrzynie w kontenerze.Manfred wydobył tymczasem z bagażnika akumulatory i ułożył je troskliwie na dnie mniejszej skrzynki, którą załadowali na końcu.Ostatnie pół godziny kierowca zabezpieczał skrzynie we wnętrzu kontenera łańcuchami, po czym odjechał.“Herr Professor” Fromm miał się z nim ponownie spotkać już w Rotterdamie.Następnie Fromm ruszył do Greifswaldu, gdzie miał czekać Bock.Na zachód udali się już samochodem Günthera, który był lepszym kierowcą.–Co tam w domu?–Traudl aż się oczy zaświeciły, jak zobaczyła pieniądze – zameldował Fromm.–Poślemy jej następne, regularnie, powiedzmy co dwa tygodnie.–Świetnie, sam miałem o to poprosić Katiego.–Na przyjaciół można liczyć – rzekł sentencjonalnie Bock, mijając dawne posterunki na zlikwidowanej granicy.Zamiast drutów widział tylko zieleń.–Ile czasu zajmie nam produkcja?–Trzy miesiące, może nawet cztery.Prawdopodobnie dalibyśmy radę krócej – dodał Fromm tytułem wyjaśnienia – ale zrozum, nigdy nie pracowałem na prawdziwym surowcu, zawsze tylko na imitacjach.Nie możemy sobie pozwolić na najmniejszy błąd.Powinniśmy być gotowi w połowie stycznia.Wtedy będzie twoja.Fromm głowił się, oczywiście, jaki użytek chcą zrobić z bomby Bock i pozostali, lecz później dał sobie spokój.Nie jego sprawa, co? Doch.15Cykl produkcyjnyHosni kręcił tylko głową z niedowierzaniem, choć dobrze wiedział, że to zmianom politycznym na kontynencie, faktycznemu zniesieniu granic dzięki unifikacji ekonomicznej, upadkowi Układu Warszawskiego i powrotowi Wschodu do rodziny państw europejskich można zawdzięczać tak bezproblemową przesyłkę pięciu skrzyń z Niemiec do libańskiej doliny.Najtrudniejsze w całym przedsięwzięciu okazało się znalezienie w Latakii odpowiedniej ciężarówki.W ferworze przygotowań zapomnieli bowiem, że do ich kryjówki nie prowadzi żadna porządna droga.Hosniego ucieszyła myśl, że nawet Niemiec nie zorientował się w porę.Fromm tymczasem nadzorował pracę gromady mężczyzn, którzy ustawiali właśnie na stole ostatnią, piątą obrabiarkę.Wiedza techniczna Fromma pozwalała zapomnieć o jego arogancji.Nawet stoły zaprojektował dokładnie odpowiedniej wielkości, z zapasem dziesięciu centymetrów blatu wokół każdej maszyny, żeby miał o co oprzeć notatnik.Generatory i stabilizatory napięcia znalazły się już na swoich miejscach i przeszły próbny rozruch.Teraz należało ostatecznie ustawić maszyny i wykalibrować je dokładnie.Potrzeba było na to tygodnia.Bock i Kati przyglądali się krzątaninie z drugiego końca sali, starając siei nie pchać pod nogi.–Zacząłem po drodze przygotowywać plan operacyjny – zaczął Günther.–Chcesz powiedzieć, że nie odpalimy bomby w Izraelu? – zapytał Kati, od którego zależała ostateczna decyzja.Chciał jednak najpierw wysłuchać argumentów Niemca.– Zdradź mi może jakieś szczegóły.–Oczywiście.–Ciekawe – zgodził się Kati po wysłuchaniu Bocka.– Widzisz na razie jakieś ryzyko?–Boję się o naszego przyjaciele Manfreda, czy raczej o jego żonę.Żona wie, czym się zajmował i wie, że wyjechał pracować nad czymś podobnym.–Wydaje mi się, że jeśli ją sprzątniemy, ryzykujemy jeszcze więcej.–Pewnie bym się z tobą zgodził, ale inni koledzy Fromma, ci, którzy też wyjechali, z reguły pozabierali żony ze sobą.Jeśli ta baba zwyczajnie zniknie, sąsiedzi uznają, że pojechała za mężem.Gdy ją zostawimy tam, gdzie jest, niewykluczone, że będzie paplać o mężu, o jego nowym kontrakcie, sam wiesz, a wtedy mogą się zacząć pytania.–Czy ona naprawdę wie, czym się zajmował?–Manfred nie jest z tych, którzy dużo gadają, ale żonie na pewno powiedział, co robi w Greifswaldzie.Co się ukryje przed żoną?–No, więc jak? – zapytał ze znużeniem Kati.–Jeśli ktoś znajdzie ciało tej Traudl, policja zacznie szukać męża.Znów kłopot.Trzeba ją sprzątnąć bez śladu, żeby wyglądało, że ruszyła w ślad za mężem.–Mąż ruszy w ślad za nią – Na twarzy Katiego rzadko pojawiał się uśmiech – Kiedy skończymy prace.–Właśnie.–Widziałeś tę kobietę?–Tak, zwykłe skąpiradło, pazerna, nie wierzy w nic poza forsą.Ostatnia uwaga ateisty Bocka rozbawiła Katiego.–Jak chcesz to zrobić?Bock objaśnił pokrótce, dodając:–Dzięki temu sprawdzimy od razu ludzi, których miał wyszukać Erwin.Szczegóły niech już sami obmyślą.–A nie oszukają nas? W tych sprawach nigdy za wiele ostrożności…–Może sfilmować likwidację na wideo? Żeby nie było wątpliwości? – zaproponował Bock, dla którego nie była to pierwszyzna.–Barbarzyństwo – zauważył Kati – ale, niestety, konieczne.–Zajmę się sprawą, kiedy pojadę na Cypr.–Dam ci opiekunów na tę podróż, przyjacielu.–Dziękuję.Rzeczywiście skorzystam – odrzekł Günther, który wiedział, co oznacza propozycja.Gdyby się zanosiło na to, że zostanie aresztowany, cóż… W tym fachu często trzeba podejmować ryzyko, a Kati wolał być ostrożny, tym bardziej, że wymagał tego plan nakreślony przez Bocka.–Przecież przy każdym resorze powietrznym w maszynach jest poziomica! – pieklił się Hosni piętnaście metrów dalej.– I to bardzo dobra! Po co było tyle zawracania głowy ze stołami?–Młody przyjacielu, nie będziemy mogli powtórzyć tego cyklu.Wolisz ryzykować, że coś sknocisz?Hosni poddał się.Niemiec miał rację, nawet jeśli jego wyniosły ton doprowadzał otoczenie do furii.–A co z trytem?–Jest w tych akumulatorach.Trzymałem je w chłodnym miejscu.Żeby oddzielić tryt, wystarczy podgrzać akumulatory.To delikatna procedura, ale bardzo prosta.–Z tym nie będę już miał problemu.– Na studiach Hosni spędził dość czasu w sali ćwiczeń laboratoryjnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.