[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wziął je za oczy wiecznie obecnych szczurów, które zawsze trzymały się poza zasięgiem blasku pochodni.Odczuł dziwną ulgę z obecności futrzastych gryzoni.Wiedział, jak postępować ze szczurami.Kiedy wrócił do wielkiego stalagmitu, przy którym Jaheira chciała zatrzymać Imoen przez jakiś czas, zobaczył, że półelfka zebrała sporą ilość miejscowych grzybów.Abdel skrzywił się na ich widok i po raz setny pomyślał, czy nie spróbować zabić jednego z tych wielkich szczurów.Jaheira podała mu grzyb ze zmęczonym, lecz rozumiejącym uśmiechem, a on odsunął go.–Nie mogę już żyć na tym cholerstwie – powiedział jej.Wzruszyła ramionami, ugryzła grzyb i przeżuła kęs z obojętną miną.–Ten nekromanta, albo kimkolwiek jest, zrobił coś ze mną – rzekł Abdel.– Byłbym szczęśliwy, mogąc pozwolić mu odejść w pokoju tam, gdzie idzie, przynajmniej jeśli oznaczałoby to, że mogę raz na zawsze opuścić tę norę, ale on…–On ma plany co do ciebie – powiedziała mu z wyraźną pewnością Jaheira.– Musi mieć plany co do was obojga.Jeśli z jakiegoś powodu zamierza zaatakować Suldanessellar, może chce wykorzystać was jako jakąś broń.–Ale powiedziałaś, że nie może kontrolować mnie i Imoen – rzekł Abdel, kiwając głową w stronę śpiącej dziewczyny.– Co on chce zrobić… skłonić mnie, bym tam poszedł, a później mnie rozwścieczyć? Pozwolić mi spustoszyć to miejsce w postaci jakiegoś… czymkolwiek to jest?Jaheira wzruszyła ramionami, a jej twarz stała się mroczną maską strachu.–To mogłoby wystarczyć.– Wzdrygnęła się w widoczny sposób i dodała – Nie uwierzyłbyś co…Abdel wymusił uśmiech i powiedział – Znów dziedzictwo mojego ojca, jak sądzę.Jaheira przytaknęła.Abdel westchnął i ugryzł z wahaniem grzyb.–Dlaczego Imoen? – spytał.– I jak? Jeśli ta… istota, ta siła, czymkolwiek jest, znajduje się już we mnie, sądzę, że muszę ją zrozumieć i uwierzyć w nią, wiedząc o sobie to, co wiem, ale Imoen?–Możesz musieć zaakceptować, że Imoen dzieli z tobą krew, Abdelu – powiedziała cicho Jaheira.Abdel westchnął.Byłaby to dość łatwa więź.Jeśli mnisi z Candlekeep wprowadzili pomiędzy siebie jedno z pomiotu Bhaala, by je obserwować, dlaczego nie drugie? Dlaczego nie córkę? Winthrop nie był bardziej ojcem dla Imoen niż Gorion dla Abdela.–Nie mówiłeś mi, jak nas znalazłeś – rzekła Jaheira.– Skąd wiedziałeś, że masz przyjść do tego domu wariatów?–To była Bodhi… – Abdel zaczerwienił się i odwrócił wzrok.Nie zastanawiał się… ale to był tylko sen, czyż nie? Nie został tak naprawdę dotknięty w ten sposób przez Bodhi, dotknięty przez…Jaheira wyglądała, jakby zamierzała coś powiedzieć, ale Abdel spojrzał na nią w taki sposób, że zachowała milczenie.Widziała, że Abdel o czymś myśli.Widział, jak ona to dostrzega i jej twarz się zmieniła, złagodniała jakby nawet mimo tego, że ściągnęła w dół kąciki ust.–Wampiry mają pewne moce, Abdelu – powiedziała.Potrząsnął w odpowiedzi głową, ale ona ciągnęła dalej – Niekoniecznie byłeś…–Przestań – rzekł zbyt głośno.– Proszę.–Powinniśmy wykorzystać, że Imoen potrzebuje odpocząć – powiedziała, nie patrząc na niego – i sami zrobić to samo.Abdel przytaknął, lecz ani on, ani Jaheira, nie poruszali się przez długi czas.Rozdział czternasty–Twoja skóra – powiedziała Bodhi, a jej oczy prześlizgiwały się powoli wzdłuż szczupłego ciała drowki.– Jest taka… Mogę cię dotknąć?Drowka uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami.Bodhi musnęła palcem jej policzek, a kobieta wychyliła się w stronę dotyku, uśmiechając się.Bodhi rozpoznała podtekst tego uśmiechu.Sama oferowała go w przeszłości, zazwyczaj tuż przed tym, jak uczyniła z kogoś wampirzego sługę.–Zadowolona? – spytała wesoło drowka Phaere.–Nie – odparła Bodhi, zabierając rękę – ale tej nocy są inne… priorytety.–Jest noc? – spytała Phaere, jednak ze zrozumieniem, że w każdej chwili może stać się coś strasznego.–Siła przyzwyczajenia – przyznała Bodhi.– Przepraszam.Drowka przeszła przez słabo oświetloną komnatę, jej obute w pantofelki stopy szemrały na chodniku z pajęczego jedwabiu.Odkorkowała karafkę z winem, podniosła kielich i wysunęła go do Bodhi, która potrząsnęła jedynie głową.–Nie boisz się mnie – rzekła Bodhi.–A powinnam?–Jestem wampirzycą – powiedziała bezpośrednio Bodhi.– To niepokoi innych.Phaere zaśmiała się, a dźwięk ten połaskotał uszy Bodhi w sposób, który był jednocześnie przyjemny i niepokojący.–Nie jestem „innymi”, Bodhi.Jestem drowką.–Mówisz tak, jakbyś była jedyną drowką.–A ty mówisz tak, jakbyś była jedyną wampirzycą.Bodhi przytaknęła pojednawczo i usiadła w głębokim fotelu, obitym dziwną, miękką skórą.Dotknęła obicia w ten sam sposób, w jaki wcześniej dotknęła atramentowoczarnej twarzy drowki.–Z halflinga – wyjaśniła drowka.– Bardzo droga.Bodhi wiedziała, że nie odsunąwszy się od obicia, zdała właśnie kolejny niezbyt subtelny test.–Macie części lampionu – powiedziała Phaere, zmieniając temat.Bodhi przytaknęła i rzekła – Mój brat dotrzyma swojej części umowy, jeśli tylko ty to zrobisz.–Jestem drowką – powiedziała Phaere.– U nas wszystko to umowy.Jestem przynętą, czyż nie?Bodhi roześmiała się i przytaknęła.–I dzięki temu otrzymasz to, czego chcesz, Phaere.Drowka uśmiechnęła się, a jej fioletowe oczy rozbłysły.–Podoba mi się tu – rzekła Bodhi, a jej oczy prześlizgiwały się po bogato urządzonym pokoju, zatrzymując się na wysokim oknie wychodzącym na podziemne miasto.– Słońce nigdy tu nie świeci.–Raj dla wampirów – mruknęła Phaere.–Raj dla drowów – odparła Bodhi.Phaere spojrzała na nią ostro i rzekła – Nie zawsze byliśmy tu na dole.Bodhi odwzajemniła wzrok drowki.–Dostaniesz to, co ci obiecano, jeśli zrobisz to, co sama obiecałaś [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.