[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Należała do osób z natury życzliwych, a jej rodzice, zwłaszcza ojciec, kochali ją z ogromnym oddaniem.Zdawałoby się, że takie uwielbienie powinno by ją raczej uczynić zarozumiałą.Pani Pencarron zwierzyła mi się kiedyś, że jej mąż przeżył wielkie rozczarowanie, gdy się okazało, że nie będą mieli syna, ale potem bardzo pokochał małą Morwennę i zapomniał o swoich zastrzeżeniach.- Późno miałam dziecko.- wyznała pani Pencarron.- Bałam się nawet, że jestem za stara, by zostać matką.Tym cenniejsza stała się dla nas córka.Teraz mój mąż twierdzi, że nie zamieniłby jej nawet na dwudziestu chłopców.Morwenna ucieszyła się na widok Grace.Lubiła ją, choć, prawdę mówiąc, ona wszystkich lubiła.Weszłyśmy do holu.Był urządzony w stylu Tudorów, z potężnymi dębowymi balami podtrzymującymi sufit.Boazeria składała się z krytych tkaniną paneli, które Pencarronowie wielkim kosztem i bardzo pracowicie odnowili.Schody prowadzące do holu miały rzeźbione poręcze, a powtarzającym się motywem ornamentu była rozeta symbolizująca różę Tudorów.Na ścianach wisiały tarcze herbowe, mimo że Pencarronowie nie pieczętowali się żadnym herbem.Pan Josiah ściągnął parę pomysłów z Cadoru, co nas śmieszyło, a jednocześnie trochę nam schlebiało.To dziwne, ale pan Pencarron w ostentacyjny sposób okazywał wdzięczność losowi za swój życiowy awans.Wolałby oczywiście urodzić się w rodzinie szlacheckiej, niemniej był dumny, że jedynie własnej inteligencji i pracowitości zawdzięcza swoją pozycję, dorównującą poziomem statusowi szlachcica.Mój ojciec uważał, że panu Pencarronowi należy się szacunek i podziw za to, że zaszedł tak wysoko.I trzeba dodać, że pan Josiah, podobnie jak wszyscy Pencarronowie, dawał się lubić.Obiad podano w jadalni, gdzie spożywano posiłki wtedy, gdy nie było zbyt wielu gości.Kiedy oczekiwano liczniejszego towarzystwa, nakrywano do stołu w wielkim holu, co było zgodne ze starym obyczajem.Tym razem jednak poproszono nas do jadalni.Był to piękny pokój utrzymany w stylu epoki, z wysoko umieszczonym sufitem; na ścianach wisiały wspaniałe gobeliny, które pan Josiah nabył razem z domem.Przy stole mówiło się głównie o moim wyjeździe na londyński sezon.- Wyjazd ten - wyjaśniałam - będzie dla mnie ciężką życiową próbą.Muszę się jeszcze wielu rzeczy nauczyć.Nie wiem na przykład, jak się dyga i jak należy się potem wycofywać, idąc cały czas tyłem, ani jak długo przebywa się w takich wypadkach w towarzystwie królowej.Chyba, trwa to zaledwie krótką chwilę: robi się dyg i.już po wszystkim.Przechodząc dalej, słyszysz: „następna, proszę!”Ale dla tych kilku sekund musi się mieć specjalną suknię, elegancką galową toaletę z piórami i umieć się poruszać tak, by pióra pozostały na miejscu.Trzeba też wiedzieć, jak się uśmiechać w najbardziej dystyngowany sposób.Rzecz jasna, nie wolno stracić równowagi, gdy się dyga, i w ogóle nie wolno popełniać błędów.Całe szczęście, że nie będzie na to czasu.- A więc będziesz przedstawiona królowej - ekscytowała się pani Pencarron.- Niech mnie licho - dodała.- Masz z czego być dumna.- Nie jestem pewna, czy tak to czuję - odparłam.- No nie! Daj spokój, Angelet!- ciągnęła pani Pencarron z wyrzutem.- Jestem głęboko przekonana, że to jest wielki zaszczyt.Czy i ty tak sądzisz, Jos?- Też tak uważam - odrzekł Josiah.- I to się właśnie tobie, Angel, przydarzy.Nigdy bym nie przypuszczał.Ciekawi byli szczegółów.Opowiedziałam im o wszystkim, co wiedziałam, ale im to nie wystarczyło, nadal zarzucali mnie pytaniami.Pan Pencarron patrzył na córkę z miłością i dumą.- Nasza Morwenna wyglądałaby jak marzenie w dworskiej toalecie z piórami.Prawda, mamusiu? - spytał żony.- Wyobrażam sobie, jaki to musi być cudowny widok - odezwała się Grace - gdy ulicę zapełnia sznur powozów jadących w stronę pałacu.Czy już wiesz, Angel, kto cię przedstawi królowej?- Przypuszczam, że ciocia Helena.Sama była prezentowana u dworu, więc zna się na tym, a w dodatku jest żoną zasłużonego członka Parlamentu.i matką bohatera.- Głos mi się załamał, jak zawsze, gdy wspominałam Jonniego.- Domyślam się, że to powinna być właśnie osoba tego pokroju - zauważyła z pewnym żalem pani Pencarron.- Wprowadzającą niekoniecznie musi być osoba z rodziny - wyjaśniła Grace.- Prezentacja wiąże się z dość dużymi kosztami.Uważa się jednak, że bardzo pomaga dziewczynie w dostaniu się do dobrego towarzystwa.- Chciałbym, żeby nasza Morwenna mogła się znaleźć na dworze - westchnął pan Josiah.- Nie, tatusiu - zaoponowała nagle Morwenna.- To nie dla mnie!- Co? Nie dla ciebie? A właściwie dlaczego? - oburzył się pan Pencarron.Odezwał się w nim teraz bogaty biznesmen zirytowany uwagą, że istnieje coś, w czym jego córeczka nie mogłaby uczestniczyć, bo nie jest tego godna.- Czy panu rzeczywiście na tym zależy.- zaczęła Grace.- Czy pan naprawdę chce, żeby Morwenna została przedstawiona u dworu?- A moglibyśmy otrzymać na to zgodę? - zainteresowała się matka Morwenny.- Nie sądzę, by były jakieś trudności - z uśmiechem zapewniła Grace.- Przecież pan tu, w Kornwalii, wykonuje dobrą robotę i zatrudnia sporo ludzi.Wcale nie muszą być państwo spokrewnieni z osobą wprowadzającą.Jeśli pan sobie życzy, nie widzę powodu, dlaczego Morwenna i Angelet nie mogłyby być przedstawione królowej razem.Mówiąc to, Grace spojrzała na mnie, a ja pomyślałam, że byłoby całkiem nieźle, gdyby Morwenna mogła dzielić ze mną katusze prezentacji na królewskim dworze.Miła z niej była dziewczyna i szczerze ją lubiłam.Wydawała mi się co prawda nieco nudna i raziło mnie, że zawsze się zgadzała ze wszystkim, co mówiłam, ale była prawdomówna i spolegliwa.Gdy się ma do czynienia z kimś tak łagodnym jak Morwenna, to trzeba się liczyć z tym, że może przyjdzie się nieraz trochę ponudzić.- Byłoby cudownie - zawołałam - gdybyśmy mogły razem uczestniczyć w ceremonii! A jeśli chodzi o prezentację, to ciocia Helena może śmiało wziąć nas obie pod swoje skrzydła.Morwenna zrobiła przerażoną minę, a pan Josiah mruknął:- Nigdy bym się nie spodziewał.- Czy chciałby pan, abym zasięgnęła informacji w tej sprawie?- Będę ogromnie zobowiązany - odparł, a zwróciwszy się do żony, dodał: - Pomyśl tylko, mamusiu, nasza dziewczynka będzie u królowej.Do końca obiadu mówiło się już jedynie o sukniach, jakie będą nam potrzebne, i o tym, czego jeszcze musimy się nauczyć.- Będziemy miały dużą frajdę.- pocieszałam zmartwioną Morwennę.- Zobaczysz, że razem bez trudu damy sobie radę.- Czeka was jeszcze udział w innych imprezach sezonu - przypomniała Grace.- Oczywiście! W balach, przyjęciach i różnych zabawach.- powiedziałam ucieszona.Państwo Pencarronowie wymienili między sobą niespokojne spojrzenia.„Czują, że sytuacja ich przerasta” - pomyślałam.- Wszystkie imprezy związane z sezonem będą się oczywiście odbywały w Londynie.- wyjaśniłam.- Miałam zamiar zatrzymać się u wuja Petera i ciotki Amaryllis, ale ponieważ mama też się do nich wybiera, więc może z Morwenną zamieszkamy u cioci Heleny.Słysząc o perspektywach, jakie się otwierają przed córką, Josiah nie potrafił nic innego wydukać, jak tylko swoje: „Nigdy bym nie przypuszczał.”- Nie wiem, czy ziarno, które zasiałyśmy, wzejdzie.- powiedziała Grace, kiedyśmy konno wracały do domu - ale wcale bym się nie zdziwiła, gdyby Morwenna pojechała z tobą do Londynu.- Jestem niemal pewna, że pojedzie - odparłam.- Z trudem mogę ją sobie wyobrazić jako debiutantkę sezonu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.