[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Tu jest sąd!–A więc… tak.I pochyliwszy głowę, rozgarnął włosy na ciemieniu, by ukazać dwie połyskliwe narośle, których symetria zdradzała krystaliczne pochodzenie.–To podłość, by sądowi przeciwstawiać arytmometry.Nawet ożywione!W sali zaszumiało.Dziennikarze obmacywali swoje czaszki.Ławnik zaś, ten z lewej, przybliżył usta do mojego ucha i wyszeptał coś, z czego dorozumiałem się, że on… także.–To spisek! – wykrzyknąłem ogarnięty wzrastającą pasją.–To doganianie postępu – wyjaśnił obrońca.– Rozwój nauki zmusza nas do marszu ramię w ramię z techniką, z matematyką – tym kluczem do wszelakiej nauki.Tak myślał genialny denat.Lecz zagalopował się, chcąc wbudować sobie zdublowany układ.Zapomniał o nierównowadze prądów.Dlatego zginął porażony zdesynchronizowanym rytmem alfa!–Czy to, co słyszę, jest mową obrończą? – spytałem.Jednocześnie zdałem sobie sprawę z retoryczności tego pytania.Przecież każdy gest, każde słowo, wszelkie dokonania ze strony adwokata, wszystko to składa się na linię obrony.Toteż Iuris nie raczył nawet odpowiedzieć, jawnie mnie zignorował.–Proszę dopuścić Bunny’ego jako świadka – rzekł.–To podsądny.Ponieważ jednak prokurator nie zgłosił sprzeciwu, ustąpiłem.Oskarżony opuścił swą ławę, by stanąć u kratek dla świadków.Mówił:–Przed wypadkiem wyłączył mi erudytor.Z naturalnym zaś mózgiem równałem się współczesnemu debilowi lub uczonemu z minionych stuleci.Ale profesor nalegał, żeby przeprowadzić zabieg.Trochę wprawdzie bał się, bym nie wykorzystał sytuacji i nie zamnezjował twórczych ganglionów jego mózgu, ale wierzył, że mentalność człowieka minionego czasu była nacechowana… no, uczciwością.W konkluzji przyniosło to żałosny skutek.Zawiodłem go jako operator.Ale dlatego tylko, że nie podołałem spekulatywnym procesom naszego stulecia.A szkoda, bo obok erudytora miałem wprowadzić do mózgu pragmator.Ulepszenie znakomitych większości ludzkich było wielką ideą profesora.Przewód sądowy po prostu wymknął mi się z rąk.Oczywiście za sprawą obrony, która wtłoczyła swoje poglądy w dialog: oskarżony – sąd.Otóż adwokat odczytywał wbrew naszej, sądowej, woli wycinki zebrane w księdze spoczywającej na jego pulpicie.Wprowadził przez to sporo zamieszania.Ale muszę przyznać mu słuszność – było to teraz jedyne, co mógł uczynić na poparcie wypowiedzi Pirrona i zeznań Bunny’ego.Z przytaczanych tekstów wyłaniała się znakomita teoria profesora Cefalo, podbudowana geniuszem Asimova, Turinga, Głuszkowa i późniejszych cybernetyków, specjalistów w dziedzinie teorii automatyki i sztucznej inteligencji,Iuris czytał:–Zlewanie się osobowości, czyli dwoista inteligencja.–Fuzja mózgów w klasycznym układzie: bodziec – informacja – przetwarzanie informacji – postulat – decyzja – reakcja.–Pamięć asocjacyjna wspomagana przetokowym przetwornikiem informacji!–Poszerzenie wąskiego gardła specjalizacji automatycznego rozwiązywania zadań i dowodzeń!–Po co programować? Bioprądy sterują ultrakomputerem.–Przetwarzanie informacji wprost w mózgu.–Miniaturyzacja układów scalonych umożliwia instalację maszyny cyfrowej pod sklepieniem czaszki.–Idea naszego sławnego rodaka zaskakuje prostotą.Sztukmistrz-programista i układy kodujące na perforowaną taśmę są reliktem minionej epoki.Mózg ludzki jest wytwornicą prądów, które zasilają i modulują, są życiem układów scalonych.Sprzęgnijmy zatem mózg człowieczy z mózgiem elektronowym we wspólny układ.–Świat, zaludniony tytanami wiedzy z dziedziny technczno-matematycznej, ante portas* absolutnego dobrobytu.–Mędrcy i geniusze rodzą się w pracowni profesora Cefalo.–Spotęgowany geniusz ludzki wydziera naturze jej tajemnice.I tak dalej, i dalej.Aż wreszcie zdanie, które szczególnie utkwiło mi w pamięci.–Świat w obliczu potrzeb zmodyfikowania ustawodawstwa.I drugie, z prasy opozycyjnej:–Rządowa konserwa odrzuca projekt powszechnego i przymusowego wpreparowania erudytorów, o tym to już słyszałem.Ba, czytałem nawet rozporządzenie przestrzegające nas, pracowników resortu sprawiedliwości, przed uleganiem zakusom grupy nieodpowiedzialnych uczonych, którzy zamierzali pogwałcić ludzką osobowość, którzy za pomocą elektronicznych wstawek do organizmu zdążali do zlikwidowania osobistej nietykalności człowieka.A właściwie to zdania były podzielone.W resorcie wyłoniły się dwa stronnictwa, ale przeważył głos mniejszości, należał bowiem do wysokich i najwyższych urzędników.Tych zasłużonych przez wieloletnią pracę i tych, którzy projektowali ustawy na forum sejmowe.A rząd darzący zaufaniem wszystko, co stabilne, afirmował mniejszość w całej rozciągłości.Te wszystkie dyskusje nie interesowały mnie zbytnio.Dlatego czułem się teraz wobec oskarżonego, świadków, obrony, prasy, a może i publiczności, jak… powiedzmy, nie uwłaczając własnej godności… jak niezaradny i mniej rozgarnięty uczeń w środowisku prymusów.Teraz ubolewałem nad tym, że nie uczestniczyłem w kuluarowych dyskusjach.Zawsze zresztą unikałem i unikam wyjawiania swoich subiektywnych opinii.Przewidując ostrzejsze negocjacje w łonie resortu, Wziąłem nawet ostatnio urlop [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.