[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uderzenie na Mławę i późniejsze działania na kierunku Siedlec Sonderführer Jost spędził przy sztabie artylerii Korpusu.Nastroje niemieckiego geodety, które skrzętnie powierzał brulionowi, wahały się od stanu skrajnego optymizmu do skrajnego pesymizmu.Same w sobie te zwierzenia nie były niczym niezwykłym, ale mnie zaciekawiły, bo jasno z nich wynikało, że dla niemieckich oficerów kampania polska nie była bynajmniej niedzielną przechadzką, jak to później zostało przedstawione.Komórka Josta była mocno zapracowana.Polskie matryce map wykradzione przez niemiecki wywiad okazały się mało przydatne.Sonderführer Jost uważał nawet, że polski kontrwywiad celowo podrzucił Niemcom fałszywe mapy.Opis bitwy, którego fragment tak wstrząsnął mną na bazarze, powstał podczas pobytu Sonderführera w szpitalu olsztyńskim.11 września 1939 Jost został wysłany do 44.Pułku Piechoty, do miejscowości Kałuszyn.Miał przygotować opracowanie geodezyjno-kartograficzne dla artylerii.Mapy po raz kolejny okazały się nieadekwatne do rzeczywistości.Późnym wieczorem Polacy niespodziewanie kontratakują.Stacjonujący w Kałuszynie 44.Pułk Piechoty, całkowicie zaskoczony skalą i tempem natarcia, broni się nieskutecznie.Ogień polskiej artylerii przesądza o wyniku starcia.Wybucha panika.Niemieccy żołnierze, chłopaki z Olsztyna i podolsztyńskich wiosek, ratując życie, przyłączają się do atakujących.Pułkownik Fischer w obliczu zagłady całego swego pułku popełnia samobójstwo.Masakra 44.Pułku Piechoty Wehrmach – tu trwa w najlepsze, gdy Sonderführer Kuno Jost próbuje się poddać.Trafia pechowo.Może zawiniło wiszące mu wciąż u pasa, bezużyteczne w takiej chwili parabellum?Później jest szpital w Olsztynie.Mijają miesiące.Zwycięstwo nad Francją zastało Josta w gdańskiej klinice specjalistycznej.Po rehabilitacji został uznany za niezdolnego do służby liniowej.Do cywila jednak nie poszedł.Nowy przydział to służba w ośrodku naukowym.Od tego momentu pamiętnik, do tej pory dość obszerny, zaczyna być coraz bardziej lakoniczny.Coraz częściej niemiecki geodeta ograniczał swoje wpisy do kilku krótkich zdań.Jednak nawet z nich można było wywnioskować, że Sonderführer Jost pracował nad czymś tajemniczym i ponurym.„Wysłane do RII i RIII drezyny doszły pomyślnie.W doskonałym stanie technicznym.Z RIII przyszły zapalniki.Ogromny sukces.Materiały wybuchowe doszły do RIII.Nie eksplodowały.Nadzieja na pomyślny przebieg eksperymentu całościowego.Tragedia! Ochotnicy z RII! Koszmar! Nie można patrzeć na to, co z nich zostało.Pogrzeb ochotników na cmentarzu w Gołdapi.Wszyscy zszokowani, a Stary wygląda, jakby za chwilę miał umrzeć na atak serca.Prace wstrzymane.A było już tak blisko sukcesu.Może Stary pozbiera się wreszcie i zacznie myśleć.To, jak wyglądali ochotnicy po otwarciu bram, śni mi się czasem po nocach”.W jakim czasie powstawały notatki? Chyba pod koniec roku 1942, bo po nich był wpis dotyczący mało wesołego sylwestra tegoż roku.Rok 1943 jest dla Sonderführera Josta rokiem przeklętym.Czytając jego pamiętnik, coraz rzadziej trafiałem na informacje związane z pracą w ośrodku, za to coraz częściej na wiadomości o nieustannych nalotach na Niemcy.W maju 1943 od alianckich bomb ginie jego ojciec i dziadkowie.W dwa tygodnie później żona i najmłodsza córka.W kilka miesięcy później amerykańska Luftmine spada na dom siostry, gdzie przebywali jego najstarszy syn i druga córka, zamieniając wszystko na kationy.Naprawdę tak napisał.Na kationy!Zapis: „Aluminium!” – musiał dotyczyć ośrodka.Po katastrofie z „ochotnikami” przyszło aluminium, a po nim sukces.Zastanawiałem się wciąż i wciąż, nad czym pracowano w ośrodku?! Każdy kolejny zapis tylko rozpalał moją ciekawość.„Zwłoki z RII i RIII przyszły bez żadnych uszkodzeń.Odesłaliśmy po jednej parze na RII i RIII.Trzy sztuki wziął doktor na sekcję.Resztę Stary polecił pochować na cmentarzu w Gołdapi”.Do czego mógł być potrzebny wybitnej klasy geodeta w miejscu, które coraz bardziej zaczyna wyglądać na jakąś wyrafinowaną mordownię? Gdzie po otwarciu bram można natknąć się na koszmarnie zmasakrowanych „ochotników”, gdzie przysyła się sobie i odsyła ludzkie zwłoki, gdzie o wszystkim decyduje jakiś der Alte, Stary.Nie starzec przecież, ale szef.A może herszt?Tajemnica nie pozwalała mi ani na chwilę odłożyć pamiętnika.Czytałem zachłannie kolejne strony.„Dużo pracy.Powstaje RIV.Celujemy się na nią.Kolosalny sukces! RII przekazała do nas cały batalion! Żadnych komplikacji.Kolosalne zużycie energii.Wyłączamy całe Wschodnie Prusy.Ludność jest przekonana, że to wojenne oszczędności.Przez naszą RI idą transporty amunicji artyleryjskiej i strzeleckiej z przeznaczeniem na front wschodni.14 milisekund.Wielkie trudności z nowymi wagonami właściwie uniemożliwiają działania projektu.»Konik szachowy«bardzo zagrożony!”17 grudnia 1944:„Wieją.Ucieka ta banda lumpów.Amerykańskie bydło.Mordercy kobiet i małych dzieci.Dwie armie pancerne.Od nas mało poszło, ale współpraca RII, RIII i RIV – znakomita”.24 grudnia:„Jedna wielka katastrofa.Już nie mamy niczego do wysyłania.Poza tym kluczowe w obecnej chwili RII zagrożone i bez prądu.Nikt z nas nie spodziewał się tak tragicznie szczupłych zapasów materiałowych.To koniec.Rosjanie już niedaleko.Ostatnia odprawa u Starego.Stary nie chce wykonać rozkazu.Nie pozwala na wysadzenie w powietrze naszej RI.Ma rację! Proponuję wykorzystanie syfonu.Sam obliczałem.Musi zadziałać.Mróz niewielki.Wysadzamy lód na jeziorze.Palimy baraki”.Ostatni zapis w pamiętniku, bardzo lakoniczny, dotyczy prawdopodobnie ewakuacji:„Gdańsk.Szczecin?”Odłożyłem pamiętnik Sonderführera Josta.W głowie mi huczało.Tajemniczy ośrodek naukowy, gdzie służył Sonderführer, musiał znajdować się gdzieś niedaleko Gołdapi.Tamtejszy cmentarz wymieniony był aż dwukrotnie.Nikt przecież nie urządza pogrzebów gdzieś bardzo daleko od swojego miejsca zamieszkania.Chociaż w przypadku tego dziwacznego ośrodka wszystko było możliwe.Tym bardziej że Jost pisał o zwłokach przesyłanych z jednego miejsca na drugie.Poza tym, cóż takiego szczególnego mogło być w okolicach Gołdapi? Dlaczego ktokolwiek miałby tam akurat zbudować jakiś tajny ośrodek naukowy? Niczego tu przecież nie ma i nigdy nie było.Ogromne pagóry pokryte puszczą, przepaściste jary, pustkowie, co najwyżej poligony wojskowe.Ledwie to pomyślałem, a sam siebie nazwałem durniem.No właśnie! Pustkowia.Puszcza.Poligony [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.