[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znów przypadli do ziemi, uważnie oglądając okolicę śladu.- Max! - zawołała Milla.- Max! Odpowiedziała jej cisza.Od gorąca zaczynało już ją mdlić; łyknęła odrobinę wody, a potem podała butelkę Diazowi, który także skorzystał.Skoro Milla była tak wypompowana, mając za sobą jedynie pół godziny w tym słońcu, to jak musiał czuć się mały Max po trzech godzinach? Jeżeli jest gdzieś w pobliżu, powinien usłyszeć ich wołanie.Nagle wpadł jej do głowy pomysł i sięgnęła po walkie-talkie.- Tu Milla.Jakie jest pełne imię i nazwisko Maksa? Po dłuższej chwili radio zaskrzeczało:- Max Rodriguez Galarza.Włożyła krótkofalówkę z powrotem do kieszeni, oparła ręce na biodrach, wzięła głęboki oddech i przypomniała sobie własną matkę.- Maksie Rodriguezie Galarzo! - zawołała najsurowszym głosem, na jaki było ją stać.- Proszę natychmiast stamtąd wyjść!scandalous- Ma.Mama? Mama!Głos był cichy, ale wyraźny Millę przeszedł dreszcz: taktyka zadziałała! Z ulgą odwróciła się do Diaza, uśmiechnięta szeroko.- Mamy go! - pisnęła radośnie, po czym zawołała: - Max! Gdzie się chowasz, młody człowieku?- Tutaj - odpowiedział słaby głos.Super.Bardzo mądrze, pomyślała.Diaz nagle pobiegł przez podwórko leżące przed nimi.137an43- Proszę natychmiast wyłazić! - zawołała, by dzieciak coś odpowiedział.Najwyraźniej reagował na zdecydowane polecenia.- Nie mogę! Zaczepiłem!Dwa domy dalej zaparkowano półciężarówkę; Diaz już zaglądałpod spód.- Tutaj jest - oznajmił.- Zahaczył o coś spodenkami.Milla złapała za radio, aby przekazać dobre wiadomości.Diaz w tym czasie, leżąc na plecach, wsunął się pod samochód.Milla podbiegła i przyklękła obok, patrząc, jak mężczyzna nożem odcina szlufkę małych dziecięcych dżinsów zaczepioną o jakiś element podwozia.Strach pomyśleć, co stałoby się, gdyby nadszedł niczego nieświadomy kierowca.Max mógłby zginąć; a jeśli prowadzący półciężarówkę włączyłby sobie jeszcze radio, to nawet nie usłyszałby krzyków dziecka.- Mam cię - powiedział Diaz, chwytając pewnie chłopca jedną ręką, a drugą chowając nóż do buta.Potem wyszedł spod auta wraz z dzieckiem.scandalous- Nie będę rozmawiał - powiedział poważnie Max, spocony, blady, z podkrążonymi oczami.- Jesteście nieznajomi.- Właśnie tak jest - powiedziała Milla, kucając obok niego i wyjmując butelkę z wodą.- Chce ci się pić? Nie musisz rozmawiać, wystarczy, że kiwniesz głową.Kiwnął.Wielkie brązowe oczy patrzyły nieufnie.Kobieta odkręciła butelkę i podała chłopcu.- Proszę, pij.138an43Chwycił butelkę obiema dłońmi: jeszcze trochę pulchnymi jak u bobasa, ale zmieniającymi się już powoli w ręce dużego chłopca.Piłzachłannie wodę, aż ściekała mu na koszulkę.Kiedy wyżłopał już połowę, Diaz delikatnie go powstrzymał.- Powoli, chiquis.Pochorujesz się, jeśli wypijesz za dużo zbyt szybko.- Co to znaczy? - spytał Max, patrząc na niego.- Chiquis? - upewnił się Diaz.chłopiec kiwnął głową.- Smark.Chłopiec zachichotał, a potem zakrył sobie rączką usta.- Rozmawiałem - powiedział.- No trudno, musisz teraz powiedzieć o tym mamie - nachylił się nad nim Diaz i podniósł Maksa z ziemi.- No, chodźmy teraz do niej.Przecież mama cię szuka.- Chciałem złapać kotka - powiedział chłopiec, obejmując szyję mężczyzny.- Uciekł mi pod samochód, ja za nim, no i wtedy zaczepiłem.- Zdarza się i najlepszym.scandalous- Pan nie zaczepił.- O, prawie.Milla słuchała tej wesołej pogawędki i dziwiła się swobodnym odpowiedziom Diaza.Najwyraźniej nie był aż takim samotnikiem, jak jej się zdawało.Musiał mieć kiedyś kontakt z dziećmi: wiedział, jak z nimi rozmawiać, podniósł Maksa tak pewnie, jakby robił to setki razy.Dzieciak nie bał się go.Nie znała Diaza z tej strony i bardzo ją to zaintrygowało.139an43Mniej więcej w połowie drogi powrotnej spotkali Baxtera z jego ludźmi.Była też matka Maksa - z krzykiem rzuciła się ku nim, zobaczywszy dziecko.- Mamo! - zawołał radośnie chłopiec.- Zaczepiłem! Kobieta porwała dziecko z rąk Diaza, zasypując pocałunkami twarz i głowę małego Maksa.Jednocześnie płakała, śmiała się i beształa chłopca, który w tym samym czasie starał się jak najszybciej opowiedzieć jej wszystko o kotku, o samochodzie, o wielkim nożu, którym pan odciąłmu szlufkę od spodni, i o tym, że przeprasza, bo rozmawiał z nieznajomymi.Lekarz zabrał Maksa na bok, aby go zbadać, ale ponieważ dziecko siedziało w cieniu, pod samochodem, udało mu się uniknąć promieni słonecznych i najgorszego upału.Milla, podobnie jak reszta szukających, marzyła za to o zimnej wodzie i klimatyzowanym wnętrzu.Wrócili do punktu zbornego.Wszyscy karnie odmeldowywali się, po czym znikali w swoich autach i półciężarówkach.Milla już scandalouskierowała się w stronę własnej toyoty, gdy zatrzymał ją reporter lokalnej telewizji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.