[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy Rachel wychodziła, rozległy się dwa uderzenia.Potem usłyszała za sobą kroki, odwróciła się szybko i powiodła wzrokiem po barze.Nikogo.Z miejsca, w którym stała, wydawało się, że ma dwa różne odbicia w starym lustrze wiszącym za barem.Z obu stron pęknięcia spoglądały na nią dwie twarze.Szkło musiało być wypaczone, bo każda miała nieco inny wyraz.Ta po lewej sprawiała wrażenie.Okrutnej?Rachel oderwała wzrok od lustra.Chyba wariuję.Najpierw Rys, a teraz to.Naprawdę widziała sobowtóra Rysa na chwilę przed zawaleniem się jego bastionu? Niepokoiła ją rosnąca ostatnio liczba dziwnych wydarzeń.Czaiły się w głębi jej umysłu jak intruzi w znajomym otoczeniu.Westchnęła.W tym miejscu przyprawiającym o gęsią skórkę wyobraźnia w połączeniu z napięciem po raz kolejny spłatała jej figla.Tak czy inaczej, kroki brzmiały całkiem prawdziwie i jak najbardziej mogły dochodzić z piętra.Zlekceważenie ich byłoby błędem.Rachel powoli ruszyła w górę po schodach.Na piętrze znajdowały się cztery pary drzwi: trzy otwarte, jedne zamknięte.Trzymając dłoń na rękojeści miecza, Rachel minęła pierwsze.Na umeblowanie zatęchłej sypialni o ścianach z bali składało się: łóżko, komoda z szufladami, dywan, mały piecyk, szare koronkowe zasłony, za którymi było widać mgłę.Drugi pokój okazał się urządzony podobnie.W końcu Rachel stanęła przed zamkniętymi drzwiami.- Nie zrobię ci krzywdy - powiedziała.- Po prostu potrzebuję wskazówek.- Odczekała chwilę i sięgnęła do gałki.Z pokoju wypadła smukła, młoda kobieta w kwiecistej sukni i rzuciła się na asasynkę, wrzeszcząc jak wiedźma, która uciekła ze stosu.W uniesionej ręce trzymała siekierę.Na jej twarzy o wytrzeszczonych oczach i zapadniętych uróżowanych policzkach malowało się obłędne przerażenie.Napastniczka zamachnęła się i wymierzyła cios tak niecelny, że Rachel jedynie usunęła się w bok o cal.Kobieta przebiegła z impetem obok niej i zaniosła się gwałtownym szlochem.Potem zawróciła, szykując się do następnego ataku.Rachel natychmiast się zorientowała, że przeciwniczka nie jest wojownikiem.- Zaczekaj! - krzyknęła, wyciągając przed siebie rękę.- Co ty wyprawiasz? Omal mnie nie zraniłaś.Napastniczka zatrzymała się z niepewną miną.Wąskie, zaciśnięte usta wyglądały jak czerwony drut na jej mocno upudrowanej, białej twarzy.Pot plamił suknię pod pachami i na piersi.Kosmyki pomarańczowych włosów wymykały się ze wstążki, ale pomijając koszmarny makijaż, kobieta mogła być atrakcyjna.Patrzyła na asasynkę z mieszaniną strachu i rozpaczy.i chyba z cieniem nadziei w oczach.Siekiera w jej ręce drżała.- Odłóż to, zanim mnie zranisz - powiedziała Rachel.Kobieta natychmiast opuściła siekierę.- Abner kazał mi to zrobić - zaczęła się tłumaczyć.- To był jego pomysł.Powiedział, że lepiej sobie poradzę, bo jestem młodsza od niego.Nie zamierzałam cię uderzyć.Abner mówił, że powinnam.- Skrzywiła się lekko.- Ale ja nie mogłabym tego zrobić.Próbowaliśmy tylko cię odstraszyć.- Przełknęła ślinę.Spojrzała na siekierę.- Proszę, nie zabijaj nas.W studni jest ukryte czterysta miedziaków.Możesz je wziąć.- Gdzie jest Abner? To twój mąż?Kobieta zerknęła w stronę pokoju, z którego niedawno wyskoczyła, i szybko wróciła spojrzeniem do asasynki.- Mąż? Tak.Wybiegł z domu, kiedy pojawiła się mgła, a potem golem.Ukrywa się gdzieś w lesie.Nie zamierzał zrobić ci krzywdy.Rachel stała teraz plecami do ściany.Nie była zaskoczona, gdy kątem oka dostrzegła ruch, a następnie zobaczyła postać w otwartych drzwiach, przez które niedawno wypadła jej niezwykła przeciwniczka.Tęgi mężczyzna w zielonych spodniach i białej koszuli był dwa razy większy, od żony.Utkwił w Rachel cyniczne spojrzenie małych oczek, celując z muszkietu w jej twarz.- Ona nie weźmie moich pieniędzy - oświadczył.I pociągnął za spust [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.