[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie Krasin zaczął dawać energiczne znaki, by przesunąć się daleko w lewo, a po chwili zawołał:– Nie dacie rady wyciągnąć go pod tak ostrym kątem z miejsca, w którym stoicie, a lina jest za krótka, byście mogli wzdłuż krawędzi zbocza przejść jeszcze bardziej na prawo.Tola, zejdź na dół zbocza i maksymalnie naciągnij sznur w lewo.Tam nie powinno być jeszcze żadnych min.Biełow, ty zostań na górze.Zrozumieliście?– Tak.Klimienko niemal zbiegł na dół i zaczął ostrożnie wybierać linę pod kątem, aż w końcu Sasza mrugnął latarką i zawołał, żeby ciągnąć dalej.Nikt nie zwrócił uwagi, że tym razem jednak nie poczołgał się za rannym Szadrinem, lecz został na miejscu, a gdy odległość między nimi wzrosła do siedmiu metrów, wcisnął twarz w ziemię i oburącz zakrył uszy.Tola ciągnął swego podwładnego prosto na ósmą minę, którą on wcześniej zlokalizował, lecz nie oznaczył jej specjalnie w tym celu, gdyby Szadrinowi trzeba było jeszcze pomóc przenieść się na tamten świat.Niespodziewanie rozległ się huk eksplozji, kiedy kark wleczonego człowieka przycisnął czujnik detonatora.Wybuch oderwał rannemu głowę i niemal przepołowił klatkę piersiową.Klimienko poleciał do tyłu i runął jak drugi na ziemię.Impet powietrza nawet Biełowa popchnął na ścianę baraku.Kiedy opadł kurz, Krasin tylko rzucił okiem na poszarpane zwłoki, dźwignął się z ziemi i na czworakach przeszedł do końca wyznaczonego zielonymi znacznikami korytarza.Zbliżył się do ogłuszonego Klimienki, któremu z rozcięcia nad prawą brwią spływała strużka krwi i pomógł mu stanąć na nogi.Razem powlekli się na szczyt wzgórza, gdzie Biełow stał osłupiały, z końcem liny kurczowo zaciśniętym w palcach.– Możemy go szybko wywindować na górę, i tak nie ma już znaczenia, czy trafi jeszcze na jakąś minę, czy nie – mruknął Krasin, teatralnie zakrywając twarz obiema dłońmi.– To nie twoja wina, Sasza.Zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy – rzekł pocieszająco Biełow.Razem z Panowem pospiesznie wywlekli ciało poza pole minowe i przez pewien czas stali w milczeniu, spoglądając z góry na bezgłowy korpus z poszarpanymi nogami.– Zostało z niego tylko tyle, że można by go odesłać do domu w jego własnym plecaku – powiedział major.– Jeśli po tamtym wypadku rzeczywiście ktoś chciał przysłać tu żołnierzy, żeby poszukali oderwanego kutasa, to teraz w Kabulu zapanuje chyba zbiorowa histeria, gdy tylko wyjdzie na jaw, ile zostało z biednego Szadrina.Późnym wieczorem Sasza wśliznął się do kwatery Klimienki i bez słowa podał mu notes Szadrina.– Pewnie chciałbyś to przeczytać, zanim zniszczysz.Ten kretyn miał cię na oku od dłuższego czasu, od chwili, kiedy odesłałeś go do współpracy z afgańskimi tajnymi służbami.Był przekonany, że uważasz go za ostatniego tchórza i za wszelką cenę szukał możliwości odwetu.Przed obiadem powiedział mi w tajemnicy, że ma przeciwko tobie silne dowody, ale jeszcze nie zapoznał z nimi nikogo z Kabulu.Wyznał też, że Nikitienko prowadzi dochodzenie przeciwko tobie.W notesie znajdziesz wszystko.Chciałbym z tobą szczerze pogadać, jak go przeczytasz.– Odwrócił się do drzwi, przystanął i po krótkim namyśle dodał: – Ani trochę bym się nie zdziwił, gdybyś jutro nie wrócił ze spotkania z Orłowem, tylko pojechał dalej na wschód, Tola.Powiedziałbym wtedy generałowi, że dukhisi pewnie cię zabili razem z jeńcem.Polakow rozkazałby zrównać z ziemią kilka wiosek, obarczył winą Komitet i szybko zapomniał o całej sprawie.Życie potoczyłoby się dalej.Rozdział 14Czołg z Żołnierzami, 9 września, 8.00Aleksander od razu zwrócił uwagę, że obaj Rosjanie sprawiają wrażenie szczególnie zmęczonych, a Klimienko ma zaklejoną plastrem ranę nad prawą brwią, lecz ani on, ani Twórca, nie chcieli o nic pytać, nie zwrócili też większej uwagi na nieobecność Szadrina.Afgańczyk szybko wręczył pułkownikowi złożony czysty chałat, pasterską czapkę czitrali i ocieplaną kamizelkę.– Proszę się przebrać.Przed nami jakieś dwie godziny jazdy, więc będzie pan miał najwyżej trzydzieści minut na rozmowę z jeńcem, potem odwieziemy pana tu z powrotem.Przez całą podróż samochodem będzie pan musiał mieć zawiązane oczy.Jasne?– Tak.– Klimienko zaczął szybko rozpinać koszulę.– Wydam rozkaz, by moi żołnierze czekali na mnie przez sześć godzin, w ten sposób zyskacie pewną rezerwę.Jeśli nie wrócę o wyznaczonej porze, będzie to oznaczało, że zerwaliście negocjacje, a w takim razie nasze dowództwo podejmie odpowiednie kroki.– Niech pan nam zaoszczędzi dalszych pogróżek, pułkowniku.W końcu to spotkanie z jeńcem było pańskim pomysłem – rzekł ostro zniecierpliwiony Twórca.Tola w milczeniu zawiązał w pasie bufiaste spodnie, naciągnął długą koszulę, włożył kamizelkę i nasunął na głowę wełnianą czapkę ze zrolowanym brzegiem.Sasza, który mierzył go krytycznym wzrokiem, odezwał się po rosyjsku:– Wyglądasz jak chłopak ze specnazu, szykujący się do tajnej operacji, Tola.– Możecie być pewni, majorze, że po powrocie z wielką radością przebiorę się znowu w mundur.Jeśli nie wrócę do wpół do trzeciej, macie natychmiast wracać do Kabulu i złożyć raport generałowi.Jasne?Krasin doskonale wyczuwał, że wobec obcych Tola musi okazywać, iż to on tu dowodzi.Dlatego wyprężył się na baczność i odpowiedział:– Tak jest, towarzyszu pułkowniku! Postąpimy wedle rozkazu!Klimienko usiadł na przednim fotelu landcruisera, Fannin zajął miejsce za kierownicą.Sasza stanął obok Biełowa i w milczeniu patrzył, jak samochód odjeżdża wąską wyboistą drogą w głąb wąwozu.– Miejmy nadzieję, że wszystko zakończy się szczęśliwie – mruknął.Kiedy tamci zniknęli im z oczu, poszedł do strumienia, wyjął z zimnego nurtu trzy puszki lemoniady, wrócił do Biełowa i rzekł:– Przywołaj tu Panowa, niech przyniesie butelkę wódki.Zasłużyliśmy na mały toast.Usadowił się wygodnie na składanym krzesełku pod namiotem i oparł zakurzone buty o brzeg stołu.Był przeświadczony, że czeka ich próżne sześciogodzinne oczekiwanie.Gdy landcruiser oddalił się nieco, Aleksander zwrócił się do Klimienki po ukraińsku:– Możesz zdjąć przepaskę z oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.