[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I zamiast poczytywać sobie za szczęście to, że daje mi cząstkę siebie, ja chcę zagarnąć wszystko i zmusić ją do przekroczenia dawnych stosunków, które zabezpieczają jej przyszłość.Cóż mam jej do zarzucenia? Nic.Napisała mi, że jest niezdrowa, gdy mogła powiedzieć brutalnie, z odrażającą szczerością pewnej kategorii kobiet, że musi przyjąć jednego ze swych kochanków.I zamiast uwierzyć słowom listu, zamiast pójść na przechadzkę po ulicach Paryża, nie zaglądając na ulicę d’Antin, zamiast spędzić wieczór w gronie przyjaciół i spotkać się z nią nazajutrz o oznaczonej przez nią godzinie, robię z siebie Otella, szpieguję ją i łudzę się myślą, że ją ukarzę, nie chcąc jej więcej widzieć.A ona, wręcz przeciwnie, powinna być zachwycona tym zerwaniem, powinna uważać mnie za napuszonego durnia, a jej milczenie nie jest nawet dowodem urazy: jest dowodem pogardy.Traktując Małgorzatę jako dziewczynę lekkich obyczajów, powinienem był zatem przesłać jej prezent, który by nie pozostawiał żadnej wątpliwości co do moich wielkodusznych intencji, a który by pozwolił mi uwierzyć, że nie jestem jej dłużny.Jednakże najsłabszym nawet pozorem handlowej transakcji mógłbym obrazić jeśli nie jej miłość dla mnie, to moją miłość dla niej; a ponieważ miłość ta jest tak czysta, że nie dopuszczam możliwości podziału, nie mogę opłacić prezentem, choćby najpiękniejszym, szczęścia, jakie mi dała, choćby było najkrótsze.Oto co powtarzałem sobie przez całą noc i co w każdej chwili gotów byłem powiedzieć Małgorzacie.Rozumie pan, należało powziąć decyzję i skończyć albo z moimi skrupułami, albo z miłością, jeśliby, oczywiście, Małgorzata zgodziła się mnie przyjąć.Ale wie pan również, że opóźnia się zawsze powzięcie decyzji.Tak więc, nie mogąc usiedzieć w domu, nie mając odwagi pokazać się Małgorzacie, chwyciłem się sposobu, który moja ambicja mogłaby złożyć na karb przypadku, gdybym zdołał zbliżyć się do Małgorzaty.Była dziewiąta rano.Pobiegłem do Prudencji, która zapytała mnie, czemu zawdzięcza tak wczesną wizytę.Nie śmiałem powiedzieć jej otwarcie, co mnie do niej sprowadza.Odrzekłem, że wyszedłem tak wcześnie, aby zamówić sobie miejsce w dyliżansie do miejscowości C., gdzie mieszka mój ojciec.- Ma pan szczęście, że nie musi pan siedzieć w Paryżu, kiedy pogoda jest taka piękna.Spojrzałem na Prudencję, nie wiedząc, czy kpi sobie ze mnie, czy mówi serio.Ale twarz jej miała wyraz powagi.I równie poważnym tonem zapytała:- Czy pójdzie pan pożegnać się z Małgorzatą?- Nie.- Dobrze pan robi.- Tak pani uważa?- Oczywiście.Skoro zerwał pan z nią, po co ją odwiedzać?- Więc pani wie o naszym zerwaniu?- Pokazała mi pański liścik.- A co przy tym powiedziała?- Powiedziała: “Moja droga Prudencjo, pani protegowany nie jest uprzejmy: takie listy można układać w myśli, ale nie należy ich pisać.”- A jakim tonem to powiedziała?- Śmiejąc się i w końcu dodała: “Dwa razy jadł u mnie kolację i nawet nie składa mi wizyty dziękczynnej.”Taki był efekt mojego listu i moich wybuchów zazdrości.Poczułem się okrutnie upokorzony i jako mężczyzna, i jako kochanek.- A co robiła wczoraj wieczorem?- Była w Operze.- Wiem o tym.A później?- Jadła kolacje u siebie.- Sama?- Zdaje się, że hrabia G.Tak więc nasze zerwanie nie zmieniło zwyczajów Małgorzaty.Dlatego właśnie niektórzy ludzie powiadają:“Nie powinieneś myśleć o kobiecie, która cię nie kocha.”- No cóż, jestem rad, że Małgorzata wcale po mnie nie rozpacza - powiedziałem z wymuszonym uśmiechem.- I ma całkowitą rację.Zrobił pan to, co należało zrobić.Okazał się pan bardziej rozsądny niż ona, bo ta dziewczyna kocha pana, mówi tylko o panu i w końcu mogłaby popełnić jakieś głupstwo.- Czemu nie odpowiedziała na mój list, skoro mnie kocha?- Bo zrozumiała, że kochając pana, robi źle.Kobieta zniesie niekiedy miłosny zawód, ale w żadnym razie nie pozwoli, by raniono jej miłość własną.Czyni się to wtedy, kiedy w dwa dni potem, jak się zostało jej kochankiem, zrywa się z nią, jakiekolwiek byłyby powody tego zerwania.Znam Małgorzatę i wiem, że wolałaby raczej umrzeć, niż odpowiedzieć panu.- Cóż więc mam zrobić?- Nic.Ona zapomni o panu, pan zapomni o niej i nie będziecie sobie mieli nic do wyrzucenia.- A gdybym napisał do niej, prosząc o przebaczenie?- Niech pan tego nie robi, bo panu przebaczy.Gotów byłem rzucić się Prudencji na szyję.W kwadrans potem byłem już z powrotem w domu i pisałem list do Małgorzaty:.Ktoś, kto ma sobie za złe napisany wczoraj list, kto jutro wyjedzie, jeśli mu pani nie przebaczy, chciałby wiedzieć, o której godzinie będzie mógł złożyć pani swą skruchę u stóp.Kiedy zastanie panią samą? Bo, jak pani wie, spowiedź winno się czynić bez świadków.List złożyłem we czworo i wysłałem przez Józefa.Józef wręczył go bezpośrednio Małgorzacie, która oświadczyła, że odpowie później.Wyszedłem na chwilę, by zjeść obiad, a o jedenastej wieczór nie miałem jeszcze odpowiedzi.Postanowiłem nie cierpieć dłużej i wyjechać na drugi dzień.W następstwie tej decyzji, przekonany, że nie zasnę, zacząłem się pakować.XV.Minęła prawie godzina, odkąd wraz z Józefem zacząłem się szykować do wyjazdu, gdy u drzwi rozległ się gwałtowny dzwonek.- Czy mam otworzyć - zapytał Józef.- Tak - odpowiedziałem, zastanawiając się, któż to przychodzi o tej porze.Nie śmiałem przypuszczać, że to Małgorzata.- Proszę pana - powiedział Józef wracając - jakieś dwie panie.- To my, Armandzie - po głosie poznałem Prudencję.Wyszedłem z pokoju.Prudencja oglądała osobliwości mojego salonu, Małgorzata, zamyślona, siedziała na kanapie.Podszedłem wprost do niej, ukląkłem, ująłem obie jej ręce i bardzo wzruszony powiedziałem:- Przeprasza.Pocałowała mnie w czoło i rzekła:- Już trzeci raz przebaczam panu.- Miałem jutro wyjechać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.