[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Automatyczne drzwi otwierało się przez wciśnięcia guzika odpowiednio dużego, aby przycisnąć go łokciem, a nie palcem.Kiedy drzwi za Marinem i za mną się zasunęły, zdumiał mnie widok Rene Anderson opartej o blat.Nosze z zamkniętym w worku ciałem stały na środku pokoju.Zwłoki są dowodem.Nigdy nie zostawiałam policjanta samego z niezbadanymi zwłokami.Zwłaszcza od czasu fatalnie spartaczonego procesu OJ.Simpsona, kiedy to w sądzie padały zarzuty przeciwko wszystkim, prócz oskarżonego.–Co pani tu robi i gdzie jest Chuck? – spytałam policjantkę.Chuck Ruffin zajmował się moim prosektorium i powinien od jakiegoś czasu tu być, sprawdzić instrumenty chirurgiczne, oznakować probówki i upewnić się, że mam całą niezbędną dokumentację.–Wpuścił mnie i dokądś poszedł.–Wpuścił panią i zostawił? Jak dawno temu?–Może ze dwadzieścia minut – odpowiedziała i spojrzała uważnie na Marina.–Czyżbym zauważył Vicka w nosku? – spytał ten słodkim tonem.Nad jej górną wargą wyraźnie błyszczała wazelina.– Widzisz ten wywietrznik przemysłowy? – Wskazał głową na specjalny system wentylacyjny pod sufitem.– Wiesz co, Anderson? To guzik pomoże, jak już rozepniemy ten worek ze zwłokami.–Nie mam zamiaru tu zostać – oświadczyła.To było jasne.Nie włożyła nawet rękawic.–W ogóle nie powinna tu pani przebywać bez odzieży ochronnej – oświadczyłam.–Chciałam tylko powiedzieć, że będę rozmawiała ze świadkami i chcę, żeby mnie pani zawiadomiła, kiedy będzie pani wiedziała, co mu się stało – oznajmiła.–Jakimi świadkami? Bray wysyła cię do Belgii? – spytał Marino poprzez zaparowaną oddechem szybkę.Ani przez minutę nie wierzyłam, że Rene Anderson przyszła do tego nieprzyjemnego miejsca, aby mi cokolwiek powiedzieć.Pojawiła się tu w jakimś innym celu niż ten przypadek.Popatrzyłam na ciemnoczerwony worek z ciałem, sprawdzając, czy nie był ruszany, i poczułam, że dopada mnie jakaś paranoja.Spojrzałam na zegar na ścianie.Dochodziła dziewiąta.–Niech pani do mnie zadzwoni – rzuciła Anderson, jakby to był rozkaz, i drzwi zasyczały, zamykając się za nią.Podniosłam słuchawkę intercomu i zadzwoniłam do Rose.–Gdzie, do diabła, jest Chuck? – spytałam.–Bóg raczy wiedzieć – odparła moja sekretarka, nie kryjąc niechęci do młodego człowieka.–Poszukaj go, proszę, i każ mu przyjść natychmiast.Oszaleję przez niego.I jak zwykle zanotuj, że telefonowałam.Wszystko trzeba udokumentować.–Zawsze to robię.–Wyrzucę go w najbliższym czasie – powiedziałam do Marina, gdy się wyłączyłam.– Jak tylko zbiorę dość dowodów przeciw niemu.Zrobił się leniwy i nieodpowiedzialny, a kiedyś taki nie był.–Zrobił się bardziej leniwy i nieodpowiedzialny, niż był – sprecyzował Marino.– Facet jest nie w porządku i wyraźnie coś kombinuje.Starał się wkręcić do policji.–Świetnie, możecie go sobie wziąć.–To jeden z tych smarkaczy, którzy uwielbiają mundury, broń i koguta na dachu – dodał, gdy odpinałam suwak worka.W głosie detektywa nie słyszałam już zapału.Za wszelką cenę starał się zachować stoicki spokój.–W porządku? – spytałam.–Och, tak.Fetor uderzył w nas jak front burzowy.–Cholera! – zaczął narzekać Mario, gdy odwijałam prześcieradła zakrywające ciało – Cholerny skurwiel!Czasami zwłoki były w tak strasznym stanie, że tworzyły surrealistyczną mieszaninę nienaturalnych kolorów, faktur i woni, która mogła zwalić kogoś z nóg.Kapitan odsunął się najdalej, jak mógł, a ja postarałam się nie roześmiać.Wyglądał dość zabawnie w stroju z sali operacyjnej.Kiedy miał ochraniacze na butach, jeździł po podłodze jak na łyżwach.Czapeczka niezbyt dobrze się trzymała jego łysiejącej głowy i zjeżdżała na czubek czaszki, wyglądając jak wepchnięta na siłę papierowa torebeczka.Dawałam mu jeszcze piętnaście minut i byłam pewna, że potem jak zwykle ją zrzuci.–To nie jego wina, że jest w takim stanie – przypomniałam.Marino gwałtownie wpychał do dziurek od nosa inhalator.–To już hipokryzja – skomentowałam, ale w tym momencie drzwi się rozsunęły i wszedł Chuck Ruffin ze zdjęciami rentgenowskimi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.