[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kierowca cadillaca walczył co sił, ale gwałtownie tracił dystans.W przodzie migały ustawione na barierkach żółte światła.Na poboczu kładziono rury i zerwano nawierzchnię, by zrobić wykopy, na szczęście droga nie była zablokowana, jedynie zwężona.Przez kilkaset metrów drogę pokrywał żwir, ale Pitt nie uniósł opartej o pedał gazu nogi.Cieszył się wręcz, mogąc wzbudzić jak największą chmurę kurzu, wiedząc, że spowolni ona prześladowców.Po kilku dalszych minutach podniecającego slalomu przez zakręty Maeve wyciągnęła przed siebie rękę.- Widzę reflektory.- Autostrada.Tu zgubimy ich na dobre.Skrzyżowanie było puste.Pitt ostro hamując zjechał w lewo, pozostawiając na asfalcie smugi spalonej gumy.- Nie pomyliłeś się?! - przekrzyczała piszczące opony Maeve.- Patrz i ucz się - powiedział Pitt przekręcając kierownicę w prawo, łagodnie hamując i skręcając w przeciwległym kierunku.Wjechał na autostradę, nim cadillac się pojawił, i przyspieszył ku miastu.- Po co to było?- To się nazywa „czerwony śledź”.Jeżeli są tak sprytni, jak sądzę, pojadą za śladami opon.Przytuliła się do jego ramienia.- Co planujesz na finał?- Ponieważ omamiłem cię magicznymi sztuczkami, zamierzam uwieść cię urokiem osobistym.Chytrze na niego popatrzyła.- Skąd wiesz, że nie przestraszyłeś mnie na tyle, że odechciało mi się intymności?- Umiem zajrzeć w twój umysł i wiem, że to nieprawda.Maeve roześmiała się.- Umiesz czytać w myślach?Pitt dwornie wzruszył ramionami i powiedział:- To dar natury.Mam w żyłach cygańską krew.- Ty i Cygan?- Zgodnie z moim drzewem genealogicznym, moi przodkowie ze strony ojca, którzy wyemigrowali w siedemnastym wieku z Hiszpanii do Anglii, byli Cyganami.- A teraz czytasz z dłoni i przepowiadasz przyszłość.- Moje talenta obróciły się ku czemu innemu, zwłaszcza przy pełni księżyca.Popatrzyła zaskoczona, ale podjęła rękawicę.- A cóż to się dzieje, kiedy nadchodzi pełnia?- Wychodzę w noc kraść kury.27Kiedy Pitt jechał nie oświetloną polną drogą ku skrajowi międzynarodowego lotniska waszyngtońskiego, Maeve wpatrywała się zdziwiona w ciemność przed nimi.Zbliżali się do czegoś, co wyglądało na stary, porzucony hangar.W najbliższej odległości nie było widać żadnych innych budynków.Jej niepokój wzrósł i odruchowo skuliła się w fotelu allarda, Pitt zatrzymał się bowiem pod zawieszoną na wysokim maszcie słabą latarnią.- Dokąd mnie przywiozłeś?Popatrzył na nią rozbawiony.- Do siebie do domu.Nie widać?Na jej twarzy pojawił się wyraz, jakby ugryzła coś bardzo niesmacznego.- Mieszkasz w tym rozpadającym się baraku?- To, co widzisz, jest zabytkiem.Budynek został postawiony w 1936 roku jako główny hangar dawno nie istniejącej linii lotniczej.- Pitt wyjął z kieszeni pilota i wpisał kod.Po kilku sekundach zaczęły się podnosić szerokie garażowe drzwi, za którymi widać było jedynie ciemność.Dla większego efektu zgasił reflektory samochodu i wjechał w kruczoczarną i przerażającą jaskinię.Zamknął zdalnym sterowaniem drzwi i siedział bez ruchu i słowa.- Co ty na to? – spytał.- W każdej chwili mogę nie wytrzymać i zacząć krzyczeć o pomoc - odparła Maeve, coraz mniej rozumiejąc sytuację.- Przepraszam.- Pitt wstukał kolejny kod i wnętrze eksplodowało jaskrawym światłem rozmieszczonych przemyślnie na suficie halogenowych reflektorów.Na widok bezcennych okazów sztuki transportowej Maeve opadła szczęka.Nie była w stanie uwierzyć, że naprawdę ma przed sobą migoczącą kolorami i chromem kolekcję dawnych samochodów, samoloty i starą amerykańską lokomotywę.Rozpoznała dwa modele rolls-royce’a, daimlera, nie znała jednak american packarda, pierce arrowsa, stutze’a, corda i innych samochodów europejskich, wśród których był hispano-suiza, bugatti, isotta fraschini, talbot lago i delahaye.Z sufitu zwisały stary ford trimotor i messerschmitt 262, który uczestniczył w drugiej wojnie światowej.Zbiór był zachwycający.Tylko jeden obiekt nie pasował do reszty - stara żeliwna wanna z zamocowanym silnikiem zaburtowym, stojąca na sześciokątnym podeście.- To wszystko twoje?- Miałem do wyboru to albo żonę i dzieci.Kokieteryjnie skłoniła na bok głowę i popatrzyła na niego.- Nie jesteś zbyt stary.Po prostu jeszcze nie znalazłeś odpowiedniej kobiety.- Podejrzewam, że masz rację.- Brak szczęścia w miłości?- Stare rodzinne przekleństwo Pittów.Wskazała na granatową lokomotywę.- Tu mieszkasz?Roześmiał się.- Do mojego mieszkania wchodzi się tymi schodami albo, jeśli nie ma się ochoty, można wjechać windą.- Przyda mi się trochę gimnastyki.Wskazał drogę zdobionymi żeliwnymi kręconymi schodami.Drzwi na górze prowadziły ze schodów do pomieszczenia będącego połączeniem salonu i gabinetu, zapełnionego pod sufit regałami pełnymi marynistycznych książek i modelami statków, które Pitt odkrył i uratował pracując dla NUMY.Drzwi w jednej ścianie prowadziły do dużej sypialni, urządzonej jak kabina kapitana na starym żaglowcu.Było tam nawet koło sterownicze.Drzwi w przeciwległej ścianie prowadziły do kuchni i jadalni.Dla Maeve mieszkanie promieniowało miłą męską atmosferą.- A więc to tu Huckelberry Finn przeniósł się po przeprowadzce z barki mieszkalnej na rzece - stwierdziła zdejmując buty i siadając z podwiniętymi nogami na skórzanej kanapie.- Prawie cały czas jestem na morzu.Nie mieszkam tu tak często, jak bym chciał.- Zdjął płaszcz i poluzował krawat.- Drinka?- Odrobina brandy byłaby bardzo miła.- Zastanów się.Zabrałem cię z przyjęcia, nim zdążyłaś coś zjeść.Może coś przygotuję?- Brandy starczy.Mogę się najeść jutro.Nalał Maeve kieliszek remy martin i usiadł obok niej na kanapie.Pragnęła go całym ciałem, chciała rzucić mu się w ramiona, wtulić w niego, ale wszystko w niej wirowało.Kiedy zobaczyła przed oczami obraz trzymanych brutalną ręką Johna Fergusona synów, opanowało ją poczucie winy.Nie mogła zapomnieć.Ścisnęło jej klatkę piersiową, miała wrażenie, że zaraz zemdleje.Zabolało ją, zatęskniła za dziećmi.Nie mogła pozwolić sobie teraz na namiętność.Chciało jej się wyć z desperacji.Odstawiła kieliszek z koniakiem na stolik i zaczęła niepohamowanie łkać.Pitt mocno ją objął.- Chodzi o dzieci? - spytał.Skinęła głową pomiędzy dwoma chlipnięciami.- Przepraszam, nie chciałam cię zwodzić.Pitt w odróżnieniu od większości mężczyzn nie widział w kobietach wielkiej tajemnicy i nigdy nie był zakłopotany, kiedy zaczynały płakać.Traktował zbyt emocjonalne czasem zachowanie kobiet nie z niechęcią, lecz ze zrozumieniem.Zawsze uważał, że jeżeli dojdzie u kobiety do konfliktu pomiędzy troską o dzieci a jej popędem płciowym, instynkt macierzyński zwycięży.Maeve nie pojmowała, jak mężczyzna może być tak wyrozumiały.Dla niej było to nie do pomyślenia.Naprawdę był zupełnie inny od wszystkich mężczyzn, jakich spotkała w życiu.- Czuję się tak zagubiona i tak się boję.Nigdy w życiu nie czułam się bardziej bezradna.Wstał z kanapy, po chwili wrócił z pudełkiem chusteczek higienicznych.- Przepraszam, że tylko papierowe, ale już od jakiegoś czasu przestałem nosić tradycyjne.- Chcesz powiedzieć, że nie jesteś rozczarowany?Z uśmiechem patrzył na nią, jak wyciera oczy i nos.- Prawda jest taka, że mam ukryty cel.Szeroko otworzyła oczy ze zdumienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|