[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale skoro już istnieje działający model, to najważniejsze zostało zrobione.Loren przeszła przez pokój i podała Pittowi kieliszek.- Jak wybuchnie bomba, zrobi się naprawdę gorąco - powiedziała, już obawiając się nawału zajęć.Pitt otoczył ją ramieniem w talii i przyciągnął do siebie.- Nie szkodzi - odrzekł z szerokim uśmiechem.- Ta noc jeszcze należy do nas.14Pitt podwiózł Loren do lotniskowej stacji metra, skąd miała pociąg do Kongresu, i pojechał do kwatery głównej NUMA, wysokiego szklanego budynku na brzegu Potomacu.Wziął kopię raportu o absorbcji dwutlenku węgla przez oceany, wrócił do auburna i skręciwszy na północny zachód w Massachusetts Avenue, wjechał w głąb Dystryktu Kolumbii.W stolicy zaczynał się piękny wiosenny dzień.Do męczących letnich upałów i duchoty, które przypominają że miasto zbudowano na mokradłach, zostało jeszcze kilka tygodni.Ciepły poranek nadawał się doskonale do jazdy kabrioletem.Pitt wiedział, że bezpieczniej byłoby zostawić go w hangarze, ale nie mógł się oprzeć pokusie jeszcze jednej przejażdżki odkrytym auburnem.Stary samochód był niezwykle zwrotny, a większość kierowców zostawiała mu dużą swobodę ruchu, gdy gapiła się na jego smukłe linie.Pitt postronnym osobom wydawał się okropnie staromodnym człowiekiem i był taki w każdym calu.Uwielbiał stare samoloty i samochody, jakby wychował się wśród tych maszyn w innym życiu.Ta miłość dorównywała niemal jego fascynacji morzem i tajemnicami głębin.Nie potrafił usiedzieć spokojnie na miejscu, zawsze ciągnęło go w świat.Być może rozumienie historii, którym się wyróżniał, pozwalało mu znajdować rozwiązania problemów współczesnego świata dzięki znajomości przeszłości.Pitt dotarł do Laboratorium Badań Środowiska Naturalnego i Technologii Uniwersytetu imienia Jerzego Waszyngtona w cichej bocznej ulicy przy Rock Creek Park niedaleko ambasady Libanu.Zaparkował przed dwupiętrowym ceglanym budynkiem i poszedł do wejścia z raportem NUMA pod pachą.Strażnik w holu wręczył mu identyfikator gościa i wskazał drogę do biura Lisy na pierwszym piętrze.Dirk zaczekał, aż sprzątacz w szarym kombinezonie wypchnie wózek ze śmieciami z windy.Barczysty ciemnooki mężczyzna spojrzał na Pitta przenikliwie, potem minął go z pogodnym uśmiechem.Pitt wcisnął guzik pierwszego piętra i czekał cierpliwie, aż kabina dowiezie go na miejsce.Usłyszał przytłumione „ding”, kiedy winda przystanęła, ale zanim drzwi się rozsunęły, potężny wstrząs zwalił go z nóg.Eksplozja nastąpiła w odległości trzydziestu metrów od niego, lecz cały budynek zatrząsł się jak podczas trzęsienia ziemi.Kabina zadygotała i zakołysała się, potem zgasło światło i zapadła ciemność.Pitt potarł guz z tyłu głowy, wstał ostrożnie i znalazł po omacku panel z przyciskami.Żaden nie działał.Przesunął dłońmi po drzwiach, wetknął palce w szczelinę pośrodku i rozsunął wewnętrzne połówki.Zewnętrzne drzwi na pierwszym piętrze znajdowały się pół metra powyżej podłogi kabiny.Wyciągnął ręce, otworzył siłą zewnętrzne drzwi i podciągnął się na podest pierwszego piętra.Wpadł w sam środek chaosu.Wycie alarmu zagłuszało krzyki.Gęsty pył unosił się w powietrzu i utrudniał oddychanie.Pitt zobaczył przez mgłę kurzu, jak tłum ludzi przedziera się na dół po schodach.Największe zniszczenia były w głównym korytarzu, który ciągnął się przed nim.Wybuch nie naruszył konstrukcji budynku, ale wyleciały szyby w oknach i przewróciło się kilka ścianek działowych.Pitt stwierdził z niepokojem, że pracownia Lisy była blisko centrum eksplozji.Poszedł korytarzem, ustępując drogi grupie zakurzonych i kaszlących naukowców.Szkło zazgrzytało mu pod butami, gdy mijał wybite okno.Blada kobieta z zakrwawioną ręką wyszła z pokoju i Pitt przystanął, by pomóc jej owinąć apaszką ranę.- Gdzie jest biuro Lisy Lane? - zapytał.Kobieta wskazała dziurę w ścianie po lewej stronie korytarza i powlokła się do schodów.Pitt podszedł do poszarpanego otworu, który pozostał po drzwiach, i zajrzał do środka.Gęsta chmura białego dymu wciąż unosiła się w powietrzu i wypływała wolno na dwór przez panoramiczne okno bez szyby.Z ulicy dochodziły dźwięki syren nadjeżdżających wozów strażackich.W laboratorium tliły się pozostałości elektroniki i poniewierały różne szczątki.Pitt zauważył stary palnik Bunsena wbity w boczną ścianę przez podmuch eksplozji.Dymiące pogorzelisko i podziurawione ściany potwierdzały jego obawy, że wybuch rzeczywiście nastąpił w pracowni Lisy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.