[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nim jednak zdążył wyjść z kuchni, usłyszał cichutki dźwięk.Zastygł w bezruchu.Był to charakterystyczny odgłos zamykanych drzwi.Chłopak nasłuchiwał.Wokoło panowała kompletna cisza.Zajrzał do pokoju.Łańcuch na drzwiach kołysał się tam i z powrotem.Adam omal nie zemdlał.Jeśli to Percy wszedł do mieszkania, dlaczego się chował? Jak ska mieniały stał w kuchni, starając się usłyszeć jakiś dźwięk.Jęknął ze strachu, gdy tuż obok niego włączyła się lodówka.W końcu doszedł do wniosku, że musiało już minąć z dziesięć minut i że wszystko może mu się tylko zdawało.Wszedł do pokoju i zajrzał do sypialni.Widział otwarte okno prowadzące na schody pożarowe.Zasłony delikatnie poruszały się w przeciągu.Ocenił, że pokonanie pokoju i wyjście na zewnątrz zajmie mu tylko chwilę.Nie zdążył jednak tego uczynić.Gdy rzucił się w stronę okna, ktoś wyskoczył z szafy.Nim Adam zdążył cokolwiek zrobić, dostał cios w brzuch i runął na podłogę.Rozdział dziewiąty Gdy Jennifer zjawiła się w Zespole Lekarzy Ginekologów na comiesięczną kontrolę, zauważyła, że w poczekalni jest o wiele mniej osób niż w czasie jej poprzednich wizyt.Miała całą sofę dla siebie.Wzięła jakąś gazetę, ale nie mogła się skupić na czytaniu.Myślała o tym, że jednak nic złego nie stało się jej nie narodzonemu dziecku w czasie, gdy doktor Vandermer był na sympozjum.Była pewna, że podczas jego nieobecności zacznie krwawić, ale mimo iż nie zaakceptowała jego szorstkiego sposobu bycia, nie miała ochoty dzwonić do innego lekarza.Nie minęło piętnaście minut, gdy poproszono ją do gabinetu.Zdjęła ubranie i włożyła papierowy fartuch.Zapytała pielęgniarkę, czy doktor jest zadowolony z wakacji.–Chyba tak – odparła Nancy bez entuzjazmu.Wręczyła Jennifer pojemniczek na mocz i delikatnie popchnęła ją ku drzwiom toalety.Coś w jej tonie zaniepokoiło Jennifer, ale nie zdążyła się nad tym zastanowić, bo kiedy wróciła z łazienki, doktor Vandermer już czekał.Nie skończyłam wszystkiego powiedziała Nancy.To potrwa jeszcze parę minut.Muszę pobrać krew i zważyć panią Schonberg.Chciałem się tylko przywitać.Głos lekarza brzmiał nienaturalnie łagodnie, nie było w nim zwykłej szorstkości.Jak się masz, Jennifer? Dobrze wyglądasz.Dziękuję, wszystko w porządku odparła zaskoczona.No, wrócę, jak tylko Nancy skończy.Zamknął drzwi, a pielęgniarka jeszcze przez moment się w nie wpatrywała.Boże! powiedziała.Gdybym go tak dobrze nie znała, to mogłabym przysiąc, że coś zażywa.Po powrocie stał się jakiś dziwny.Jest o wiele sympatyczniejszy dla pacjentek, ale mnie pracuje się z nim dziesięć razy gorzej.No cóż…Pielęgniarka odwróciła się do Jennifer.Teraz panią zważymy i pobierzemy krew.Ledwie zdążyła skończyć, gdy doktor był już z powrotem.Teraz ja się nią zajmę oznajmił tym samym bezbarwnym tonem.Waga w porządku… A tak ogólnie, jak się czujesz?–Jeszcze jej nie zbad ałam przerwała Nancy.–Nic nie szkodzi – odparł lekarz.Możesz wykonać test na hematokryt, a ja porozmawiam sobie z Jennifer.Z głośnym westchnieniem pielęgniarka wzięła próbki i wyszła z pokoju.A więc jak się czujesz? spytał ponownie Vandermer.Jennifer wpatrywała się w siedzącego przed nią mężczyznę.Był jak zwykle zadbany, ale skóra na jego twarzy była nieco obwisła, jakby z przemęczenia.Także włosy wyglądały trochę inaczej, wydawały się gęstsze.Lekarz nie spieszył się, jak to zazwyczaj bywało; sprawiał wrażenie, jakby naprawdę chciał wiedzieć, co u niej słychać.Wydaje mi się, że czuję się całkiem nieźle odparła.To nie zabrzmiało zbyt entuzjastycznie.–No… – zaczęła Jennifer.Czuję się mniej zmęczona, ale poranne mdłości jeszcze się nasiliły i dieta nic tu nie pomaga.A jaki jest twój stosunek do ciąży? Czasem emocje wpływają na nasze samopoczucie.Dziewczyna przyjrzała się twarzy doktora.Wyglądał na szczerze zainteresowanego.Mówiąc prawdę, mam bardzo mieszane uczucia.Aż do tej chwili nie chciała się do tego przyznać, nawet matce.Ale doktor Vandermer najwyraźniej jej nie potępiał.Tego rodzaju reakcje są zupełnie naturalne rzekł łagodnie.Opowiedz mi dokładnie, co czujesz.Zachęcona jego podejściem, Jennifer zaczęła mówić o wszystkich swoich obawach związanych z pracą zawodową i o relacjach z mężem.Przyznała, że Vandermer miał rację to nie był dla nich odpowiedni moment na dziecko.Mówiła niemal dziesięć minut, a od łez uchronił ją tylko obojętny wyraz twarzy doktora.Vandermer okazywał zainteresowanie, ale jednocześnie był jakoś dziwnie nieobecny.Cieszę się, że masz do mnie zaufanie powiedział cicho, gdy skończyła.–Niedobrze jest tłumić w sobie uczucia.Niewykluczone, że mają one związek z twoimi porannymi n udnościami, które do tej pory powinny już ustąpić.Chyba będziemy musieli zastosować jakiś lek.– Odwrócił się do Nancy, która właśnie wróciła do gabinetu.Czy mogłabyś przynieść z magazynu kilka próbek pregdolenu?Pielęgniarka wyszła bez słowa.–No, a teraz – oznajmił lekarz dokładnie cię zbadamy.Obok innych badań Vandermer przeprowadził też ultrasonografie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.