[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spójrzmy na to od ich strony: oto udało im się uniknąć kary za straszliwą zbrodnię.Nie ma o co się do nich przyczepić.A oni nie mogą nikomu o tym powiedzieć.To ich dręczy niemal za każdym razem.Niemożność powiedzenia o tym innym ludziom, pochwalenia się swoim sprytem i przemyślnością.To ich prawie zabija.Nie zrozumcie mnie źle.Oni nie chcą, żeby ich złapano.Chcą tylko, żeby ktoś ich docenił.Tak, to była okropna - czasami nawet niewyobrażalna - zbrodnia.Ale popatrzcie, nikt ich nie złapał.Wykiwali policję.Wykiwali wszystkich.Muszą komuś o tym powiedzieć.Bo inaczej, co by z tego mieli?To takie moje osobiste spostrzeżenie, oczywiście.W pracy spotkałam paru zabójców i to jest coś, co wydaje się ich łączyć.Nie złapano tylko tych, którzy trzymali buzię na kłódkę.Pozostali? Powędrowali do pudła.Tak więc uznałam, że Michael - który sądził, że się w nim zakochałam - może mieć ochotę pochwalić się przede mną swoim czynem.Już trochę puścił farbę, mówiąc, że Josh i jemu podobni tylko „zajmowali miejsce”.Wydawało się prawdopodobne, że przy odrobinie zachęty da się z niego wyciągnąć zeznania, które okażą się interesujące dla policji.Co mówicie? Winna? Czy nie będę czuła się winna, donosząc na chłopaka, który, ostatecznie, próbował jedynie pomścić krzywdę siostry?Tak.Racja.Posłuchajcie, o winie nie ma mowy.Znam dwa rodzaje ludzi: złych i dobrych.Moim zdaniem w tej akurat sprawie nie dałoby się znaleźć żadnego dobrego człowieka.Wszyscy dopuścili się czegoś nagannego, od Lili Meducci, która wprosiła się na imprezę, co się źle dla niej skończyło, po Anioły z RLS, które pozwoliły spić się czternastoletniej dziewczynie.Może nie wszyscy popełnili równie odrażające zbrodnie - w porównaniu z poczwórnym mordem w wykonaniu Michaela - ale, szczerze mówiąc, w moim przekonaniu.wszyscy śmierdzieli.Tak więc, odpowiadając na wasze pytanie, nie, nie czułam się winna, zamierzając wprowadzić w życie swój plan.Z mojego punktu widzenia im szybciej Michael dostałby to, na co zasłużył, tym prędzej mogłabym wrócić do tego, co naprawdę ważne w życiu: wylegiwania się na plaży z najlepszą przyjaciółką u boku i zażywania kąpieli słonecznej.W toalecie, zaraz po lekcjach, kiedy przed lustrem nad umywalkami rysowałam konturówką kreski pod oczami - odkryłam, że potencjalnych morderców łatwiej skłonić do zeznań, kiedy wyglądam możliwie najlepiej - otrzymałam pierwszy znak, że popołudnie nie upłynie dokładnie tak, jak zaplanowałam.Drzwi się otworzyły i do środka wkroczyła Kelly Prescott w towarzystwie nieodłącznej Debbie Mancuso.Najwyraźniej nie przybyły, żeby zrobić siusiu czy też poprawić fryzurę, ponieważ stanęły i zaczęły przyglądać mi się z wrogim wyrazem twarzy.Patrząc na ich odbicie w lustrze, powiedziałam:- Jeśli chodzi wam o pieniądze na wycieczkę klasową do krainy winorośli, to możecie o tym zapomnieć.Rozmawiałam już o tym z panem Waldenem i on twierdzi, że to największy absurd, o jakim słyszał.Nie NapaValley.Tam trzeba być pełnoletnim.Kelly uniosła dumnie brodę.- Nie o to chodzi - oświadczyła tonem pełnym obrzydzenia.- Tak - dodała Debbie.- Chodzi o twoją przyjaciółkę.- Moją przyjaciółkę? - Wyjęłam z plecaka szczotkę i czesałam się, udając obojętność.Naprawdę się nie przejmowałam.Niespecjalnie.Byłam w stanie poradzić sobie ze wszystkim, co wysmażą Kelly Prescott i Debbie Mancuso.Tylko że nie miałam na to ochoty - po tym, co zdarzyło się ostatnio.- Masz na myśli Michaela Meducciego?Kelly przewróciła oczami.- Też coś.Dlaczego ty się z „tym” pokazujesz, nie jestem w stanie pojąć.Mówię o tej twojej Ginie.- Owszem - powiedziała Debbie, zwężając oczy do gniewnych szparek.Gina? Och, Gina.Gina, która ukradła Kelly i Debbie adoratorów.Nagle wszystko stało się jasne.- Kiedy ona wraca do Nowego Jorku? - zapytała Kelly.- Tak - teraz Debbie.- I gdzie ona śpi? W twoim pokoju, tak?Kelly szturchnęła ją łokciem, a Debbie dodała:- Dobra, nie udawaj, że cię to nie interesuje, Kel.Kelly rzuciła przyjaciółce nerwowe spojrzenie i zapytała:- Nie było tam, żadnego.eee, skakania po łóżku, co? Skakania po łóżku?- Nic mi o tym nie wiadomo - odparłam.Zastanawiałam się, czy nie odpowiedzieć ostro, ale rzecz polegała na tym, że doskonale je rozumiałam.Wiem, że gdyby nagle jakaś urodziwa femme fatale przybyła z innego świata i zabrała mi Jesse'a, byłabym mocno nie w sosie.Co nie znaczy, że Jesse w jakikolwiek sposób do mnie należy.- Żadnego skakania po łóżku - zapewniłam.- Kopali się może pod stołem, ale żadnego skakania po łóżku.Debbie i Kelly wymieniły spojrzenia.Widziałam, że im ulżyło.- To kiedy ona wyjeżdża? - znów zapytała Kelly.Kiedy powiedziałam: „w niedzielę”, odetchnęły, a Debbie mruknęła:- Dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.