[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic już nie odwracało jego uwagi od głównego celu: wyżywania się przed uczniami.Wszystkie osobiste rozczarowania, troski materialne, nieszczęścia i niepowodzenia rodzinne załatwiał w czasie lekcji, zmuszając w ten sposób uczniów do uczestniczenia w nich.Nie zainteresowany w najmniejszej nawet mierze tematem lekcji, mógł skoncentrować się na formowaniu dusz młodych ludzi i nauczaniu ich wszystkich form podłości.W ten sposób przygotowywał ich do wejścia w świat, w którym mieli spotkać takich właśnie ludzi jak on, pokracznych, skrzywdzonych, kutych na cztery nogi.Słyszałem, że szkoły, a przynajmniej niektóre z nich, oparte są dzisiaj na innych założeniach niż za moich czasów.Traktuje się tam podobno dzieci sprawiedliwie i rozsądnie.Gdyby tak było, mógłbym z tego powodu wyrazić tylko swoje ubolewanie.Uczyliśmy się w szkole także o różnicach stanowych.To należało do przedmiotów obowiązkowych.Dzieci z lepszych domów traktowano lepiej niż dzieci ludzi pracy.Gdyby usunięto ten przedmiot z planów nauczania dzisiejszej szkoły, młodzi ludzie poznaliby tę nieskończenie ważną dziedzinę wiedzy dopiero w życiu.Wszystko, czego nauczyliby się w szkole, obcując z nauczycielami, musiałoby doprowadzić ich do najśmieszniejszych postępków w życiu, które jest zupełnie inne.Jak gorzko rozczarowaliby się, widząc, jak świat odnosi się do nich.Oczekiwaliby fair play, życzliwości, zainteresowania i zostaliby wydani na łup społeczeństwa, niewychowani, nieuzbrojeni, bezbronni i bezsilni.Ja jednak zostałem przygotowany zupełnie inaczej!Wszedłem w życie uzbrojony w solidną wiedzę o naturze człowieka.Kiedy moja edukacja zakończyła się, w pewnej mierze miałem prawo oczekiwać, że dam sobie jako tako radę w życiu, wyposażony w kilka średnich niecnot, douczywszy się jeszcze paru niezbyt wielkich świństw.Było to jednak złudzenie.Pewnego dnia zażądano ode mnie nagle cnót.[ SZTUKA I ZMYSŁY ]Sztuka działa zawsze bardziej podniecająco niż zwyczajna gra na zmysłach.[ WIĘZIENIA I KLASYCY ]Zawsze uważałem, że za mało czyta się dziś klasyków.Nie powinno ich przede wszystkim braknąć w żadnej bibliotece więziennej.Moja dewiza brzmi: „dobre książki do bibliotek więziennych!” Byłoby to życiowe zadanie dla reformatorów systemu penitencjarnego.Gdyby udało im się to przeprowadzić, więzienia utraciłyby wkrótce dla władz cały swój urok.Zrozumiałyby one, że skończyła się ich sprawiedliwość, domagająca się „pół roku cnoty za worek skradzionych kartofli”.[ WOJNA TOTALNA I LUDNOŚĆ CYWILNA ]Jeśli wojna totalna nie ma pozostać muzyką przyszłości, musi znaleźć się tutaj jakieś rozwiązanie.Problem polega po prostu na tym: albo zlikwiduje się ludność cywilną, albo wojna stanie się w ogóle niemożliwa.Kiedyś, i to możliwie szybko, trzeba powziąć w tej sprawie decyzję.[ WOJNA I GOSPODARKA ]Słyszałem, jak ludzie mówili, że handel i gospodarka są humanitarne, tylko wojna jest nieludzka.Ale, po pierwsze, handel i gospodarka nie są u nas wcale tak humanitarne, a po drugie - prowadzą w naszych warunkach do wojny.Słyszałem, że Kongres Stanów Zjednoczonych ograniczył zyski wojenne do 10%.Z równym powodzeniem mógłby ograniczyć do 10% ustawowo straty w ludziach w czasie wojny! Barbarzyństwo rodzi się z barbarzyństwa, a wojna rodzi się z gospodarki.[ ŻĄDZA WIEDZY I BOHATERSTWO ]Jeśli żądza wiedzy staje się w jakimś kraju bohaterstwem i nabiera tak bezinteresownego charakteru, że zwraca to powszechną uwagę i uchodzi za rzadką cnotę, wówczas rzuca to złe światło na ten kraj.[ CZŁOWIEK I DOBROĆ ]Po pierwszej wojnie światowej ukazała się w Niemczech książka pod sensacyjnym tytułem: „Człowiek jest dobry”.Zaniepokoiłem się bardzo i odetchnąłem z ulgą dopiero wtedy, kiedy pewien krytyk napisał: „Człowiek jest dobry, cielę jest smaczne”.[ OKRUCIEŃSTWO I ARMIA NIEMIECKA ]Czy wierzy pan w niemieckie okrucieństwo? Wierzę, bez wątpienia, że w niemieckiej armii panowało zdecydowane okrucieństwo.Jeśli pan chce podbijać i grabić, musi pan bić tak długo i skutecznie, aż pana ramię zaboli.Przekonywaniem i głaskaniem nie skłoni pan nikogo, by oddał panu dobrowolnie cały swój dobytek, wszystko, co posiada.Nie zrobi tego nawet wtedy, kiedy będzie pan do niego przemawiał anielskim językiem.[ APEL GRZECHÓW I CNÓT ]W czasie wieczoru ucisku, który odbył się niedawno, wystąpiły przy dźwiękach fanfar pewne osobistości i dały wyraz swemu przywiązaniu do władców.Zemsta ucharakteryzowana i ufryzowana jak sumienie, dała próbki swej nigdy nie zawodzącej pamięci.Mała i garbata postać zebrała burzę oklasków.Brutalność, rozglądając się bezsilnie, miała bardzo niekorzystne wejście.Pośliznęła się na scenie, ale naprawiła wszystko, tupiąc w gniewie tak mocno w podłogę, że wybiła w niej dziurę.Po niej wystąpiła nienawiść do wiedzy i przysięgła z pianą na ustach nieukom, że uwolni ich od ciężaru poznania.„Precz z przemądrzałymi!” - brzmiało jej hasło, a nieucy wynieśli ją na swych spracowanych ramionach z sali.Zjawiło się także posłuszeństwo i zaprodukowało się jako świetny głodomór-ekwilibrysta.Zanim odeszło, skłoniło się głęboko przed kilkoma tłustymi i obleśnymi łajdakami, zawdzięczającymi mu swoje wysokie stanowiska.Szczególny nastrój stworzyła na sali ulubiona komiczka - zawiść.Przydarzył się jej jednak nieszczęśliwy wypadek.Ze śmiechu nabawiła się przepukliny.W drugiej części propagandowego przedstawienia wystąpiła jako pierwsza wielka mistrzyni sportu-pycha.Podskakiwała tak wysoko, że zraniła sobie małą główkę o belkę w suficie.Ale ani wtedy, ani później, kiedy kierownik uroczystości przypinał jej długą szpilą order do nagiego ciała, nawet nie drgnęła, nie mrugnęła powieką.Trochę pobladła, może z tremy, przedstawiła się sprawiedliwość.Mówiła o drobnostkach i zapowiedziała obszerniejszy wykład w przyszłości.Żądza wiedzy, młoda dziewczyna, mówiła o tym, jak rząd otworzył jej oczy i pozwolił zrozumieć winę, jaką ponoszą za nieporządek w życiu publicznym krzywe nosy.Wystąpiła także ofiarność, wysoka i chuda gidia o uczciwej twarzy, trzymając duży talerz, pełen fałszywych monet, w spotniałej ręce.Zbierała grosze wśród robotników i mówiła cicho wyczerpanym głosem: „Pomyślcie o swoich dzieciach!” Porządek wszedł na scenę z łysą, starannie ogoloną głową, w żołnierskiej czapce.Rozdawał tytuły doktorskie kłamcom i dyplomy chirurgów - mordercom.Na jego szarym stroju nie było nawet pyłku, choć przez całą noc chodził po podwórkach i okradał kubły ze śmieciami.Długim, nie kończącym się pochodem przechodzili przed jego stołem ograbieni, a on wypisywał im wszystkim pokwitowania rękami pełnymi żylaków.Jego siostra oszczędność pokazywała kosz pełen skórek od chleba, oderwanych od ust chorym w szpitalach.Pilność dawała bezpłatne przedstawienie, z trudem chwytając oddech, jak śmiertelnie znużony człowiek.Na szyi miała pręgi od bata.W czasie krótszym od tego, jaki potrzebny jest do wysmarkania nosa, wytoczyła granat.A na bis zgotowała, zanim można było zawołać: „Ach!”, gazu trującego dla dwóch tysięcy rodzin.Wszystkie te sławy, dzieci i wnuki głodu i chłodu występowały przed ludem i przyznały się otwarcie, że są sługami ucisku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|