[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zainteresowała ją gorycz, brzmiąca w głosie McMullena.Miała wrażenie, że z pewną pogardą decyduje się powiedzieć im to, co jego zdaniem chcieli usłyszeć.–Nie, nie myli się pan, a w każdym razie nie do końca – odparł spokojnie Pascal.– Co prawda, nigdy bym nie powiedział, że jest to jedyny rodzaj wiadomości, na jaki dziennikarze reagują szybko, ale to już zupełnie inna kwestia.Możemy wrócić do tego później.Proszę mówić dalej.–Dobrze… – McMullen odchylił się do tyłu w krześle.– Po ślubie Lise widywaliśmy się rzadziej.Ja byłem w wojsku, ona w Ameryce.Oczywiście pisywaliśmy do siebie.Jakieś cztery lata temu, po moim odejściu z wojska, spotkaliśmy się we Włoszech, gdzie na krótko wyjechała w towarzystwie przyjaciół, bez męża.W ciągu następnych trzech lat widzieliśmy się kilka razy, kiedy Lise i Hawthorne odwiedzali Londyn.Za każdym razem byłem u nich na kolacji i nigdy nie zauważyłem nic szczególnego.Potem Hawthorne objął stanowisko ambasadora Stanów Zjednoczonych w Londynie i wtedy zaczęliśmy się widywać dużo częściej.Lise zapraszała mnie na różne przyjęcia i bankiety w ambasadzie.Przy tych okazjach zawsze zamieniałem też parę zdań z jej mężem, który traktował mnie w bardzo uprzejmy, nienaganny sposób.W lipcu zeszłego roku otrzymałem zaproszenie na długi weekend do ich rezydencji na wsi i wtedy uświadomiłem sobie, że dzieje się coś bardzo złego.Zorientowałem się, że Lise żyje w stanie wielkiego napięcia.Widziałem ją kilka tygodni wcześniej i odniosłem wrażenie, że w ciągu tego krótkiego czasu potwornie zmizerniała.Bardzo schudła, nie miała apetytu, w obecności męża była zdenerwowana i ulegała nieoczekiwanym zmianom nastroju.Trudno było z nią porozmawiać, ponieważ dom był pełen gości, ale drugiego dnia udało nam się pójść na długi spacer.Zaczęło padać, Lise płakała.To było straszne, nie wiedziałem, co robić.W końcu się załamała i wszystko mi powiedziała… – Przerwał nagle, jego twarz pociemniała.– Musicie zrozumieć jedno – w ostatnim czasie Hawthorne na pewno traktuje Lise coraz gorzej, ale zdradza ją od wielu lat, z sekretarkami, przypadkowymi znajomymi i tak dalej.Przespał się z inną kobietą w noc przed ich ślubem.Był wierny Lise dokładnie pięć dni.Lise wie o tym nie z powodu plotek, lecz dlatego że sam Hawthorne otwarcie jej o tym mówi.Systematycznie pozbawia ją poczucia godności i- 90 -pewności siebie, powtarza jej, że jest głupia, że do niczego się nie nadaje, porównuje ją ze swoimi kochankami, chwali się romansami na jedną noc…Twarz mu się zmieniła pod wpływem emocji.Gini widziała, jak stara się opanować.Zapalił następnego papierosa, drżącą ręką podnosząc płonącą zapałkę i nagle podniósł się z krzesła.–Przepraszam… – powiedział.– Nie jest to dla mnie łatwe.Muszę się napić, anie znoszę pić samotnie.Napije się pan ze mną?Pascal uniósł brwi.–Tak, chętnie przyłączymy się do pana – odparł.McMullen natychmiast się zorientował, że popełnił nietakt.–Zachowałem się nieuprzejmie – zwrócił się do Gini.– Przepraszam panią.Nie zrobiłem tego rozmyślnie, proszę mi wierzyć.Jest mi trudno mówić o tych sprawach, zwłaszcza w obecności kobiety…Nalał whisky do trzech szklaneczek, dodał wodę.Podał drinki Gini i Pascalowi, usiadł i znowu spojrzał na zegarek.–Jest pan gdzieś umówiony? – zapytał Pascal.– Chyba powinniśmy do końca wyjaśnić tę sprawę…–Naturalnie – przytaknął McMullen.– Już niedługo będziecie wiedzieli dość dużo, aby zrozumieć, o co mi chodzi… – Tym razem spojrzał także na Gini.– Na pewno słyszeliście, że przed przyjazdem Hawthorne'a i Lise do Londynu po Waszyngtonie krążyły rozmaite plotki… I że w końcu Appleyard zwrócił na nie uwagę…–Tak, słyszeliśmy – odezwała się Gini [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.