[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Charaktery całkowicie różne.Wydawałoby się, że choleryka z flegmatykiem nie sposób połączyć, tak jak wody z ogniem.W ich przypadku okazało się to możliwe.Sławik - ogień, gorączka, wszystko się w ręku pali, gdy coś przedsięweźmie.Należy do napływowych, czyli Moskal, chociaż jest Ukraińcem ze śladami polskości.Matkę ma na Ałtaju, gdzie też - na zesłaniu - się urodził.Obieżyświat.Na „zaciągach robotniczych”przejechał połowę Rosji.Ostatnio na kilka lat przycupnął tu na Syberii w Czosnykowce.Mieszka u szwagra.Od dziewcząt i kobiet stroni uporczywie.Wódkę lubi wyraźnie, lecz w żadnym wypadku nie jest to nałóg.Gdy wyhamuje, to wytrzyma miesiącami.Z usposobienia w przewadze żartowniś i wesołek.Raczej utracjusz niż sknera.Dobry kompan „do wypitki i wybitki”.Niepamiętliwy.Okrutnie drwi z Gawriła, że jest złożony tylko z dwóch części: przedpotopowej, czyli kamienia łupanego - bo ma u siebie w posiołku Keul kamienne żarna, którymi często się posługuje, jada również surowe mięso - oraz elektronicznej - bo w tym samym domu ma telewizor kolorowy, który zapamiętale ogląda w wolnych chwilach.Gawrił - woda.Refleksyjny flegmatyk.Powolny, stateczny i dokładny.Zwolennik dobrej roboty.Wymagający od innych, ale od siebie najwięcej.Ciągnik, którym jedziemy - mówią wszyscy - jest jego własnością.Brakowało kiedyś ciągników do zrywki drewna, bo nie nadeszły nowe na czas, a stare, wyeksploatowane skasowano.Ze złomu skasowanych ciągników, bez jakichkolwiek służbowych poleceń, złożył i uruchomił ciągnik.Nie przyjął nowego, gdy nadeszły.I już trzeci rok jeździ składakiem.Kierownictwu przysparza kłopotów, bo jakże to tak, co za nieporządki: ciągnika nie można „zaprzychodować” na ewidencję, teoretycznie go nie ma, bo brak faktury lub innych dowodów zakupu, brak dowodów zakupu części.Brak, a ciągnik pracuje, i to dobrze.Nie zapłacili nawet za jego złożenie.Bo jak to złożyć ze złomu, a wiec części niesprawnych, gdzie BHP.No, jeżeli części były sprawne, to przedwcześnie ska-sowane, a to się tu nazywa sabotaż gospodarczy.Za to się siedzi w łagrze.Taka sytuacja możliwa jest tylko tu, gdzie wszystko przebiega zgodnie z planem, tylko rezultaty od niego odstają.Przedziurawione beczki po benzynie - też ze złomu - nie pytając nikogo Gawrił wylatałi dwadzieścia sztuk rozrzucił po tajdze wzdłuż Angary na odcinku około 50 km.Oczywiście, beczki napełnił zakupioną przez siebie benzyną i ukrył w sobie znanych miejscach.Korzysta z tych własnych „stacji benzynowych”, gdy stojącą w posiołku motorową łodzią wypływa po rybę.Gawrił nie jest człowiekiem radzieckim ani nawet rosyjskim.On jest tutejszy: Burunduk.Jego żona - główna księgowa w sowchozie keulskim i trójka dzieci to też Burunduki i tacy zostaną.Wtopieni są w ten kraj, a nie tylko z nim związani.Uczą się o energii atomowej, lotach kosmicznych itd., a w domu posługują się żarnami i krzesiwem.Nie na pokaz dla cieka-wego przybysza, jak w rezerwatach indiańskich.Oni ogień krzeszą krzesiwem o krzemień, zapalając hubkę, gdy wygaśnie żar przecho-wywany ciągle w popiele paleniska, mimo że mają w mieszkaniu do dyspozycji tanią energię elektryczną w dowolnej ilości.Spróbujcie jednoznacznie sklasyfikować człowieka, który w swym ponad czterdziestoletnim życiu nie był nigdzie poza swoim powiatem (mniej więcej czwarta część Polski), nie jechał pociągiem, nie widziałtramwaju.Ale do pracy nie dojeżdża, lecz dolatuje helikopterem.I to od lat.Gawrił jest silnym, z pozoru dobrodusznym mężczyzną.Jego mentalność jest ukształtowana inaczej niż nasza.On nie wie, co to wina, kara, nie zna ich stopnia i ciężaru.Wszystko jest proste, jasne i zrozumiałe.Jest czarne lub białe, jest dobre lub złe.Bez odcieni i koloryzacji.Jak dobre, to dobre, można spożytkować i cieszyć się życiem.Jak złe, to szkodnik, trzeba usunąć lub omijać.Usunąć, dokąd? Omijać, ustępować złu, to się rozpanoszy i przerośnie dobro, będzie szkodzić innym.A więc pozostaje tylko eliminacja zła.I to jest rozwiązanie ostateczne, aprobowane zawsze przez społeczność Burunduków.Gawriłowi można tylko raz podebrać rybę czy zwierzynę, raz oszukać czy okłamać.Tylko raz.To dzięki takim jak on jeszcze niedawno w tych stronach nie zamykało się domów mieszkalnych, a były w nich przecież także kosztowności: futra sobole, samorodki złota.Jeszcze niedawno żywność zawieszona w torbach na zewnętrznej stronie drzwi wej-ściowych czekała na podróżnych.Gawrił nie uczył się religii i etyki w szkole, nie ukształtowała go kultura śródziemnomorska.Obca mu jest moralność socjalistyczna i wartości chrześcijańskie.On na ma to w swej naturze, w sobie, nie zapożyczył od nikogo.Tak ukształtowało go środowisko, tradycje, zwyczaje i drzemiąca tajga.Czy taki wzorzec może być moralnie nienaganny? Czy w całości może być zaak-ceptowany? A może jakieś autorytety prowadzące dotychczas pie-riekowkę dusz w kierunku światłego obywatela ustroju szczęśliwości społecznej, nakażą mu obligatoryjnie stanąć jako jeden z czterdziestu i przyjąć grupowy chrzest, który ostatecznie zadecyduje o przynależ-ności jego „duszy”.A jest to tylko dusza natury.Jestem przekonany, że gdyby od dziś nasza cywilizacja przestała dostarczać swe wytwory Gawriłowi, jego rodzinie i współplemieńcom, to oni sobie poradzą, i więcej: będą zadowoleni.Ten na pozór spokojny, rozważny, łagodny mężczyzna, wszystkich, którzy nie przestrzegają tradycją ukształtowanych wzorów postępowania i chcą przeżyć życie pokrętnie, szwindlami bądź obłudą, traktuje jednoznacznie i zawsze tak samo: jak szkodniki.Szkodników nie da się reedukować lub resocjalizować.Rezultaty takiego postępowania dotychczas były opłakane.Szkodniki trzeba tępić.Tak uważa Gawrił, tak uważają Burunduki.Ich mentalność innych sądów nie dopuszcza i nie uznaje.Zimnik odchodzi w prawo.My skręcamy pod kątem prostym w lewo i wychodzimy na drogę geologów.Drogę wykonały najcięższe buldożery kilkanaście lat temu, gdy w tych stronach pojawił się zwiad geologiczny.Buldożery te zepchnęły na pobocza dziewiczy pas tajgi, o szerokości około 10 m.Usunęły nie tylko las, ale i podłoże, na którym rosły drzewa.To, co rosło na obecnej drodze, leży teraz na poboczu i gnije.Nikt nie wykorzystał ani jednego kubika wysokiej klasy drewna.Nikt się tym nie interesuje.Wszyscy mówią: nie ma gospodarza, ale nikt nie po gospodarsku nie postępuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.