[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.“Jeśli pomnożyć to przez czterdzieści dwa - pomyślał - można sobie wyobrazić, co to oznacza.”Podniósł rękę ze słowami:- Wejdę tam teraz.Myślę, że sam muszę stawić im czoła.Kiedy wszedł do sali, zdał sobie sprawę, że gdyby szukano w całej Antiochii siedmiu najbardziej zakamieniałych serc i siedmiu najzimniejszych twarzy - wynik poszukiwań dałby tę właśnie grupę mężczyzn, których miał przed sobą.Rozpoznał tylko jednego z nich, bankiera, który od czasu do czasu przychodził do Ignacjusza.Pozajmowali wszystkie miejsca siedzące, jakie były w sali, pozostał więc przy drzwiach.- Powiedziano mi, że wy wszyscy wysuwacie roszczenia odnośnie schedy.Jest więc stosowne, żebym się do was przyłączył.Jestem największym spośród wierzycieli.Bankier, który zajmował fotel zawsze używany przez Ignacjusza, poruszył się zaniepokojony.- Nie rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć - spytał.Bazyli czuł lodowate napięcie, z jakim tych siedmiu wpatrywało się w niego.Uciekł się do cichej modlitwy: “O Panie, spojrzyj na mnie i udziel mi swojej pomocy.Nie mam doświadczenia w tego rodzaju sprawach.Daj mi możność, o Panie, aby to, co im muszę powiedzieć, brzmiało bardzo przekonująco.”Potem zwrócił się do zebranych.- Ten wspaniały człowiek, który uczynił mnie swoim synem, umierając pozostawił wielką spuściznę.Składały się na nią: ten dom, wypełniony wówczas rzadkimi i bardzo cennymi dziełami sztuki, składy towarowe, okręty, gaje oliwne, duże zasoby pieniężne i towarowe.Miałem odziedziczyć to wszystko.Lecz, jak wiecie, prawo dopuściło do wielkiej niesprawiedliwości.Wszystko mi zabrano.Teraz ta niesprawiedliwość jest naprawiona.Prawo orzekło: “Ty jesteś prawowitym spadkobiercą.” Więc oto przychodzę, żeby się domagać tej wielkiej spuścizny, która od początku powinna była należeć do mnie.Bankier pozwolił sobie na kwaśny uśmiech, mówiąc:- Ile z niej pozostanie dla ciebie po zaspokojeniu wszystkich naszych roszczeń?- Moje roszczenie jest ważniejsze! - wykrzyknął Bazyli.- Wy prowadziliście interesy ze złodziejem.Wasze roszczenia opierają się na układach z nielegalnym intruzem.Czy sądzicie, że ja jestem w jakimkolwiek sensie odpowiedzialny za błędy, które ten człowiek popełnił w czasie użytkowania mojej własności, zdobytej bezprawnym oszustwem?Uśmiech bankiera przeszedł w głośny śmiech.Był to śmiech nieprzyjemny.- Piękne słowa - odezwał się.- Czy nakłonią one jakiegokolwiek sędziego do wydania przychylnego wyroku?- Jestem jednego pewny - oznajmił Bazyli - jeśli dojdzie do wyroku sądowego, będzie on wydany w Rzymie.Czy zdajecie sobie sprawę, moi dostojni współwierzyciele, co to oznacza? Za mną stoi bogactwo i wpływy; jeśli to będzie konieczne, dotrę w tej walce aż do cesarza.Sześć spośród siedmiu twarzy trwało w bezruchu i bierności, ale twarz bankiera poczerwieniała z oburzenia.- Ta walka drogo by kosztowała! - wykrzyknął.- Tak, nas wszystkich - odparł Bazyli.Nastąpiło długie milczenie, po czym Bazyli ciągnął dalej.- Jestem pewny, że wszyscy wiecie o wciąż rosnącej liczbie apelacji do Rzymu.Upłyną co najmniej dwa lata, zanim dojdzie do rozprawy sądowej.Co się tymczasem stanie z tym wspaniałym przedsiębiorstwem handlowym zorganizowanym przez mego ojca? Gdyby je natychmiast energicznie poprowadzić, byłoby jeszcze do uratowania.Można by je znów doprowadzić do pomyślnego stanu.Ale po dwóch latach procesowania się i niepewności nie będzie miało znaczenia, kto wygra.Nic nie pozostanie dla zwycięzcy.Bankier przeczesywał brodę nerwowymi palcami.- Do czego zmierzasz? Co proponujesz? - zapytał.- Natychmiastowy podział - odparł Bazyli.- Oddacie mi niewolników i podzielicie się między sobą całą resztą.Bankier szukał drżącymi z wściekłości rękami jakiegoś dokumentu wśród papierów leżących na marmurowym stole Ignacjusza.- Niewolników! - wykrzyknął.- Jest ich czterdziestu dwóch.Patrz, oto spis.Oni są cenni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.