[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szliśmy do łóżka, rozbierając się po omacku.Kochaliśmy się aż do świtu, pamiętając o jego ranach, które nie przeszkodziły nam czerpać radości z bycia razem.Gdy wyszedł nad ranem, usiadłam w fotelu na tarasie, obserwując wschód słońca nad wierzchołkami gór.Wyobrażałam sobie, jak jego helikopter wzbija się w niebo i wykonuje w powietrzu taneczne ewolucje.6O siódmej czterdzieści pięć posterunkowy Baird przywiózł mnie i Pete’a Marino do centrum Black Mountain i zostawił przed salonem chevroleta, na wprost stacji benzynowej.Nie mieliśmy wątpliwości, że policjanci rozpuścili wśród miejscowych biznesmenów pogłoskę o przybyciu „federalnych”, którzy zatrzymali się incognito w motelu Travel-Eze.Mimo że nie zgotowano nam żadnego szczególnego przyjęcia, to gdy wyjeżdżaliśmy nowiutkim srebrzystym caprice, absolutnie nie czułam się jak osoba anonimowa.Miałam wrażenie, że wszyscy pracownicy salonu ukradkiem nas obserwują.– Słyszałam, że kilku facetów nazwało cię Quincy – powiedział Marino, otwierając paczkę chipsów o smaku bekonowym.– Bywało już gorzej.Czy zdajesz sobie sprawę, ile sodu i tłuszczu trawisz w tej chwili?– Aha.Mniej więcej jedną trzecią ilości, którą jeszcze mam zamiar strawić.Mam tu trzy paczki i zamierzam zjeść każdy cholerny kawałeczek.A jeżeli masz kłopoty z pamięcią, to pragnę ci przypomnieć, że nie jadłem wczoraj kolacji.– Co nie znaczy, że musisz być niegrzeczny.– Robię się niegrzeczny, gdy jestem niewyspany i głodny.Nie zamierzałam spierać się z nim, kto minionej nocy mniej spał; czułam, że on i tak wie.Rano unikał mojego wzroku i chociaż sprawiał wrażenie poirytowanego, wiedziałam, że czuje się nieszczęśliwy.– Aż do rana nie zmrużyłem oka — mówił dalej.– Co za cholerna akustyka w tym, pożal się Boże, motelu.Opuściłam osłonę przeciwsłoneczną na szybie, jakby mogło mi to przynieść ulgę, i włączyłam radio.Zmieniałam stacje, dopóki nie natknęłam się na Bonnie Raitt.Samochód Pete’a miał być wyposażony w policyjne radio oraz skaner, nie należało się więc spodziewać, że będzie gotowy wcześniej niż po południu.Umówiliśmy się, że podwiozę go do domu Denesy Steiner, skąd później miał go zabrać ktoś inny.Tak więc ja prowadziłam, a Marino jadł i wydawał polecenia.– Zwolnij – powiedział, patrząc na mapę.– Jeżeli się nie mylę, po lewej jest Laurel.W porządku, zaraz będziesz musiała zjechać na prawo.Gdy skręciliśmy, niemal od razu zobaczyliśmy jezioro, które z oddali wydawało się nie większe od szkolnego boiska i miało kolor mchu.Rozciągające się wokół tereny piknikowe i korty tenisowe były kompletnie opustoszałe, nic też nie wskazywało, aby schludnie wyglądający budynek klubu był o tej porze roku używany.Nad brzegami jeziora rosły drzewa, płonące purpurą i złotem jesieni.Próbowałam sobie wyobrazić małą dziewczynkę z gitarą, zdążającą do domu przez las pogrążony w głębokich cieniach.Myślałam też o łowiącym ryby mężczyźnie, który doznał szoku, gdy wczesnym rankiem dokonał w przybrzeżnych krzakach makabrycznego odkrycia.– Chciałabym później wysiąść tutaj i trochę się rozejrzeć – powiedziałam.– Skręć – polecił Marino.– Jej dom jest zaraz za rogiem.– Gdzie pochowano Emily?– Jakieś dwie mile stąd.– Wskazał ręką na wschód.– Na przykościelnym cmentarzu.– Czy to ten kościół, gdzie spotykała się z rówieśnikami?– Tak.Trzeci Prezbiteriański.Jeżeli wyobrazimy sobie, że teren wokół jeziora to coś w rodzaju Washington Mail, wtedy kościół mamy na jednym końcu, a dom Steinerów na drugim, w odległości dwóch mil od siebie.Dom wyglądał zupełnie tak samo jak na fotografiach.Wydał mi się tylko nieco mniejszy, co zdarza się często, gdy najpierw oglądamy zdjęcia, a dopiero później same obiekty.Usytuowany na niewielkim wzniesieniu i oddalony od ulicy, stał w otoczeniu rododendronów, wawrzynów, wrzośców i sosen.Żwirowy podjazd i ganek były świeżo zamiecione, a pod ścianami stały plastikowe worki z liśćmi.Denesa Steiner jeździła zielonym sedanem infiniti.Zdziwiło mnie to trochę, gdyż samochód był zupełnie nowy i bardzo kosztowny.Odjeżdżając już spod domu, zauważyłam kątem oka jej ramię, opięte długim, czarnym rękawem, gdy przytrzymywała drzwi wchodzącemu do środka Pete’owi.Kostnica w Memoriał Hospital w Asheville nie różniła się niczym szczególnym od wielu innych, które widziałam wcześniej.Było to niewielkie, ponure pomieszczenie, znajdujące się w dolnej części budynku, wyłożone kafelkami i wyposażone w jedno tylko stanowisko do sekcji zwłok, ustawione tuż przy stalowym zlewie.Gdy weszłam tam kilka minut po dziewiątej , doktor Jenrette wykonywał właśnie na ciele Fergusona nacięcie w kształcie litery Y.Gdy krew zaczęła wypływać na zewnątrz, poczułam w powietrzu mdlący, słodkawy odór alkoholu.– Dzień dobry, pani doktor – przywitał mnie Jenrette, najwyraźniej ucieszony na mój widok.– Fartuch i rękawiczki są w szafie.Podziękowałam, chociaż nie na wiele mi się przydały, gdyż młody lekarz nie potrzebował mojej pomocy.Przypuszczałam, że sekcja zwłok Fergusona nie wniesie do sprawy wiele nowego.Utwierdziłam się w tym przekonaniu, gdy obejrzałam dokładniej szyję denata.Czerwone pręgi po linie, widoczne poprzedniego wieczora, całkowicie zniknęły, nie znaleźliśmy także żadnych śladów uszkodzeń ciała.Przyglądając się pracy doktora Jenrette’a, po raz kolejny uświadomiłam sobie, że badania patologiczne nie mogą zastąpić śledztwa.Gdybyśmy nie znali okoliczności jego śmierci, przeprowadzana sekcja nie dałaby nam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co było przyczyną zgonu.Oczywiście, moglibyśmy wykluczyć użycie broni palnej, noża, pobicie czy śmierć na skutek określonych chorób.– Rozpoznała pani oczywiście, czym pachną skarpetki, którymi wypchany był biustonosz – powiedział Jenrette, nie przerywając pracy.– Ciekaw jestem, czy znaleźliście coś, co by się z tym wiązało, na przykład buteleczkę perfum lub wody toaletowej?Wyjął na stół organy wewnętrzne.Wątroba Fergusona była lekko otłuszczona.– Nie, nie natrafiliśmy na nic takiego – odpowiedziałam.– Jeżeli w podobnej sytuacji używa się zapachów, zwykle uczestniczy w niej więcej niż jedna osoba.– Czemu? – Jenrette spojrzał na mnie zdziwiony.– Czy warto dbać o takie sprawy, gdy się jest samemu?– Tak, to brzmi logicznie.– Przełożył zawartość żołądka do kartonowego pudełka.– Tylko trochę brązowawej mazi.No, może jeszcze kawałki czegoś, co wygląda jak orzeszki.Wspominała pani, że przyleciał do Asheville późnym popołudniem?– Zgadza się.– Pewnie jadł orzeszki w samolocie.I pił.W jego krwi jest sporo alkoholu.– Prawdopodobnie pił także w domu – powiedziałam, pamiętając o butelce bourbona w sypialni.– Mówiąc o udziale więcej niż jednej osoby, miała pani na myśli stosunki homoseksualne czy normalne?– Zwykle są to geje – odpowiedziałam.– Ale tu zagadką jest dla mnie pornografia.– Wygląda na to, że przyglądał się nagim kobietom.– Pisma znalezione obok ciała rzeczywiście przedstawiają rozebrane kobiety – uściśliłam jego uwagę, nie mieliśmy bowiem żadnej pewności, na co patrzył przed śmiercią Ferguson.Wiadomo było jedynie, co przy nim znaleźliśmy.– Dziwi mnie jednak, że w domu nie znaleźliśmy innych świerszczyków ani żadnych przyborów erotycznych – dodałam.– Zatem powinniśmy spodziewać się więcej tego typu materiałów – rzekł Jenrette, wyjmując piłę Strykera.– Zwykle ci faceci mają tego pełne kufry – wyjaśniłam.– Nigdy nie wyrzucają starych numerów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|