[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sprawiło mi to wielką przyjemność.Poczułam dziecinną ulgę, zupełnie tak samo, jak wówczas, kiedy po tygodniu szukania zaginionego psa naszego ekonoma, nagle zobaczyłam zwierzaka.Jednocześnie owładnęło mną całkowicie dorosłe pragnienie, w którym utonęły wszystkie inne, jakie miałam.Po raz pierwszy pomyślałam sobie wtedy, że chcę, aby mu się to udało.Giacomo ma w sobie to coś, co pozwoli mu przeskoczyć samego siebie.Tak zostało postanowione przez siłę wyższą.Nigdy niczego nie byłam bardziej pewna.W tym momencie poświęciłabym wszystko, żeby tylko mu się udało i żeby był szczęśliwy.Potem opowiedział mi o wizycie, jaką jeszcze jako dziecko złożył ze swoją babką na wyspie Murano u pewnej czarownicy, która wyleczyła go z krwotoków.W noc po owej wizycie odwiedziła go wróżka, a ja - jak powiedział - bardzo mu ją przypominam.*Jak to możliwe, przebiegało mi co jakiś czas przez głowę w czasie tych tygodni, że młodzieniec taki jak on traci czas na kogoś takiego jak ja?Chciałabym być dobrze zrozumiana: w jego obecności czułam się ładniejsza niż kiedykolwiek przedtem czy potem.Miałam się za mądrzejszą niż kiedykolwiek, a kiedy udało mi się sprowokować go do śmiechu, czułam się błyskotliwa i rezolutna.A jednak dziewczyna taka jak ja.po prostu wydawało mi się to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.Nocą, kiedy leżałam w łóżku, lękałam się, że właśnie teraz w swoim pokoju odzyska rozum i ochłonie, a następnego ranka nie zada sobie nawet trudu, żeby mnie wezwać.Kiedy w końcu jednak zasypiałam zatrwożona, zanurzałam się ponownie w szczęściu, że już tak wiele mi podarował.*TLRPewnego ranka zadzwonił na mnie wcześniej niż zwykle.Ledwie świtało.Szybko narzuciłam coś na siebie.Włosy miałam jeszcze rozpuszczone, ale podbiegłam ku niemu z otwartymi ramionami, w takim samym uniesieniu jak zwykle.Stanęłam jak wryta w pół drogi.Przeraziłam się.Giacomo byłblady, nieobecny, zasmucony.-Co ci jest?- Nie mogłem zasnąć.-Dlaczego?- Muszę pani coś powiedzieć - zaczął.- To dla mnie straszne, ale kiedy to powiem, nabierze pani dla mnie szacunku.- Jeśli to główna nagroda tak cię gnębi, to możesz zagrać niżej.- Byłam zaniepokojona, ale udawałam beztroskę.- I powiedz mi, dlaczego nagle zwracasz się do mnie jak do damy, skoro jeszcze wczoraj zwracaliśmy się do siebie na „ty”? Co ja takiego zrobiłam, monsieur abbé.Pójdę teraz przynieść panu śniadanie, a kiedy już pan skończy, koniecznie będzie mi pan musiałwszystko opowiedzieć.Sama nie wiem, jak trafiłam do kuchni i znalazłam stamtąd drogę z powrotem, z pełną tacą oraz dzbankiem wrzątku.Kolana mi dygotały.Nalałam mu kawy i wypił bez słowa.W tym czasie ogarnęłam jego pokój i zamknę-łam drzwi, żeby nie było przeciągu.Potem wspięłam się do niego na łóżko, żeby nie uronić ani słowa.Wygłosił całą długą opowieść.Była najeżona argumentami, które wcześniej sobie wymyślił, i trwała co najmniej kwadrans.Nie należałam do tych, co myślą głową.Nie wierzyłam w coś takiego.Wiedziałam tylko, co czuję.Tak więc nie śledziłam jego myśli.To, co on nazywał logiką, dla mnie było głupotą.- Jestem w tobie zakochany.- Do tego mniej więcej sprowadzał się w skrócie cały jego wywód.- Tak bardzo cię kocham, że nie potrafię tego dłużej w sobie tłumić.Dlatego nie powinniśmy się już więcej widywać.Co można odpowiedzieć na coś takiego? Patrzyłam na Giacoma, jakby mówił do mnie po arabsku.Chce mi się pić, więc się nie napiję.TLRChce mi się jeść, więc będę pościć.W Udine jest instytut, gdzie ludzi, którzy tak mówią, przywiązuje się do drewnianych ław, żeby przyszli do siebie.Giacomo jednak wydawał się dobrze wiedzieć, co robi.Wzruszony do łez, odmalował przede mną straszliwości, jakie nas czekają, jeśli nadal bę-dziemy się widywać.Do tego momentu udawało mu się pohamować, dzięki specjalnemu specyfikowi dla kleryków, po który sięgał kilka razy dziennie, ale, jak powiedział, przestał mu już on wystarczać.Nie odpowiada za siebie, a nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby mnie zhańbił.To, że z góry wyraziłam gotowość wybaczenia mu tego, zdawało się nie mieć dla niego znaczenia.Rozpłakał się.Ocierałam jego łzy rąbkiem koszuli, lecz widok, jaki mu dzięki temu zapewniłam, tylko potęgował jego dylemat.- Kocha mnie pan - powiedziałam - i dlatego mnie pan odpędza.Zasta-nawiam się zatem, co by pan zrobił, gdyby mnie pan nienawidził? - Teraz mnie też zachciało się płakać, ale się opanowałam.- Pan był na studiach.Ja zaś jestem tylko prostą dziewczyną.A jednak jestem trochę mądrzejsza, ponieważ wiem, że miłość to nie choroba.Mnie przynajmniej było dzięki niej lepiej niż kiedykolwiek przedtem.Aż do dzisiaj.Zrobię wszystko, czego ode mnie zażądasz, ale nie potrafię przestać cię kochać.Jeśli dla twego wy-zdrowienia konieczne jest, abyśmy się już więcej nie zobaczyli, to niech się tak stanie.Wolę, żebyś był zdrowy i żył beze mnie, niż przyglądać się, jak gaśniesz przy mnie.Tylko że za nic nie potrafię tego pojąć.Czy jesteś pewien, że nie ma żadnego innego rozwiązania, bo to, które proponujesz, sprawi, że umrę ze smutku.To go poruszyło.-Natura zna tyle argumentów silniejszych niż moralność oświadczył i wziął mnie w ramiona.- Wymyśl coś, proszę - szepnęłam.- Wymyśl coś innego.Zaufaj Lucii.I on natychmiast wymyślił inne lekarstwo.Po godzinie przerwała nam moja matka, która przyszła powiedzieć, żebym się ubrała na mszę.Opuściłam mego pacjenta ze spokojnym sercem, na jego policzki powrócił bowiem zdrowy rumieniec.TLR*Od tego momentu całowaliśmy się codziennie godzinami i wy-próbowaliśmy wszystkie igraszki, jakie natura przewidziała dla ust.Zawsze kochałam życie, ale teraz doszedł jeszcze do tego głęboki i bogobojny szacunek za to, że daje nam coś tak boskiego.Byliśmy nienasyceni, Giacomo bowiem powstrzymywał się od tego jednego, co byłoby naruszeniem naszej czci.Jest to całkowicie jego zasługa.Bóg mi świadkiem, że próbowałam wszystkiego, aby odwieść go od tak dobrych chęci.Posunęłam się nawet do tego, że powiedziałam mu, iż owoc został już zerwany, na co Giacomo po-łożył mnie i zbadał, godzinami badał mnie taką rozłożoną, doprowadzając do szaleństwa.Okazał się na tyle obznajomiony z kobiecością, że nie dał się zwieść.Tak więc czułam się w jego rękach całkowicie bezpieczna.Zarazem jednak padałam ofiarą palącej rozkoszy.Właśnie któregoś z tych dni musiało się zdarzyć, że owe dwa uczucia zespoliły się ze sobą.Im bardziej otwiera-łam się przed moim ukochanym, im bardziej obnażałam przed nim zarówno duszę, jak i ciało, tym bardziej czułam się bezpiecznie.Zapominałam się tak całkowicie, ponieważ mogłam mu bezgranicznie zaufać.Także później rozkosz i poczucie bezpieczeństwa zawsze były dla mnie ze sobą połączone, co wywarło wpływ na taki a nie inny bieg mojego życia.W bezwstydzie bowiem czułam się zawsze najbardziej bezpieczna.*W tym niebiańskim stanie trwaliśmy zatem aż do nadejścia października.Hrabina wracała do Wenecji i spodziewano się, że ostatni goście wyjadą wraz z nią.Byliśmy niepocieszeni.Giacomo wyraził gotowość rezygnacji ze wszystkich swoich planów na przyszłość.Napisał już nawet list z przeprosinami do senatora Malpiero.TLRPodarłam go.Zaproponował, że zostanie w Pasia- no, żeby zarabiać na życie pracą na roli.Zabroniłam mu tego.Nie było to z mojej strony poświęcenie.Wprost przeciwnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.