[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kyliespojrzała na dwie pary drzwi prowadzących do sypialni koleżanek.Słyszała, jak Della i Miranda wróciły i przysłuchiwała się, by ustalić,czy wciąż chcą się pozabijać.No cóż, jeśli miała się obudzić w środkujatki, to wolała być na to przygotowana.Na szczęście rozmawiały dośćspokojnie.Wyglądało na to, że ulubionym tematem rozmów Mirandysą chłopcy.W tym Derek.Kylie to nie przeszkadzało.Kylie zrobiła jeszcze kilka kroków i znów spojrzała na drzwi sypialni.Miała nadzieję, że dziewczyny śpią jak zabite.No dobrze, może„zabite" nie było najlepszym określeniem.Zwłaszcza że wciąż niewiedziała, czy wampiry są martwe, czy nie.Czy w ogóle sypiają? Ajeśli już przy tym jesteśmy, to czy są nieśmiertelne, jak piszą wksiążkach?Drewniana podłoga jęknęła przeciągle pod stopami Kylie.Dziewczyna przypominała sobie wizytę kuzyna Delii.A potem gangiwampirów.Zacisnęła ręce na bluzeczce i zaczęła się zastanawiać, czynie powinna zrezygnować z przekąski w obawie, że sama nią zostanie.I wtedy podłoga znów zgrzytnęła.Rozdział 14Kylie cofnęła się o krok.Kolejny dźwięk sprawił, że zamarła.Nastawiła uszu, przypominając sobie odgłosy dzikich zwierząt, któresłyszała tego wieczora.Tyle że ten dźwięk nie był tak dziki.Wstrzymując oddech, wsłuchiwała się w ciszę.I znów to usłyszała.Bardzo ciche miauknięcie.Ledwie dosłyszalne.Zauważyła jakiś ruchprzy oknie.Natychmiast się obróciła.Ogarnął ją strach, ale na widokmalutkiego rudego kotka siedzącego na zewnętrznym parapecie oknaodetchnęła z ulgą.Kotek, przestraszony jej gwałtownym ruchem, spadłz parapetu.- Nie odchodź - wyszeptała Kylie, w pierwszej chwili nie rozumiejąc,skąd ten niepokój o kotka.A potem ją olśniło.A co, jeśli obok będzieprzechodził Lucas albo któryś inny wilkołak?Kylie podbiegła do drzwi i otworzyła je.Uklękła w progu i wydałapewien piskliwy odgłos, który uwielbiają koty.- Chodź, mały, zaopiekuję się tobą - zagruchała.W odpowiedzi cośzaszeleściło w krzakach.- Zaufaj mi.Kilka chwil później spośród liści wysunęła się mała ruda kulka.- Śliczności - wyszeptała i delikatnie pogłaskała biały podbródekkotka.Zwierzątko zaczęło mruczeć i ocierać się o jej nagiełydki.Kylie podniosła mruczące maleństwo, spojrzała w jego złoteoczy, tuląc je do piersi, i weszła z nim do środka.Kot miauknął i próbował jej się wyrwać, jakby nie chciał być wzamknięciu, ale Kylie trzymała go mocno.- Nie, nie - uspokajała.- Tam są potwory, a tu jesteś bezpieczny.Zwierzątko się uspokoiło, gdy pogłaskała je po uszach.- Głodny? - Potarła nosem główkę kotka i przytuliła go mocniej.Podeszła do lodówki i zajrzała do niej w poszukiwaniu czegoś dlasiebie i biednego kotka.Zgrzytnęły drzwi.Kylie odwróciła się i zobaczyła, jak z sypialniwychodzi Miranda w dużej żółtej koszulce i długich spodniach odpiżamy w uśmiechnięte buźki.Włosy miała trochę potargane, a bezmakijażu wyglądała znacznie młodziej.- Cześć - odezwała się Kylie.- Wydawało mi się, że słyszałam.- Miranda zamarła i szerokootworzyła oczy ze zdumienia.- Co to?- Kotek.Czyż ona.a może on nie jest słodki? - Uniosła zwierzątko,by sprawdzić jego płeć.Kotek zaczął się wyrywać, nawet na nią nasyczał, ale Kylie trzymałago mocno.- To chłopiec.Zaglądał do nas przez okno.- Znów przytuliła go dopiersi i skupiła się na lodówce.- Chyba jest głodny.- O nie - oburzenie w głosie Mirandy sprawiło, że Kylie aż na niąspojrzała.- Co? - zapytała zaskoczona.- Jesteś uczulona na koty?- Znów ten numer, co? - powiedziała Miranda, ale Kylie miaławrażenie, że te słowa nie są skierowane do niej.Miranda wskazała kota i zaczęła kiwać małym palcem.- Czerwone są róże a fiołki błękitne, pokaż swoją postać, bo od klątwykipniesz.- Przestań.Już się przemieniam - zawołał kotek.Kylie zamarła.„Zawołał".Co u licha! Czy to sen? Koty nie potrafią.mówić.Spojrzała na Mirandę, prawie gotowa rzucić kotka na podłogę.- Czy mi się zdawało?.Miranda spojrzała na Kylie i usta jej zadrżały, jakby miała sięuśmiechnąć, ale się opanowała i znów skupiła wzrok na kotku.- No już, Perry! Perry.Kylie spojrzała na wtulonego w jej piersi kotka.Wokół niegorozbłysły skry w kształcie rąbów.A potem puff.pojawił się Perry.Stał przed Kylie z głową opartą o jej biust.Kylie krzyknęła.Do kuchni wpadła Della.- Co się.? - zamrugała.- Mamy was zostawić samych? Roześmiałasię i skinęła ręką w stronę Perry ego i Kylie.Taocknęła się nagle, złapała małego drania za ucho i odciągnęła odswoich piersi.- On już wychodzi.- Aj! Aj! - jęczał Perry, gdy Kylie prowadziła go wzdłuż stołu.-Puszczaj moje ucho! - Zaryczał niczym jakaś dzika bestia.Ale Kylie nie zamierzała słuchać jego rozkazów i była zbyt wściekła,by się go bać.Trzymając go za ucho niczym w kleszczach, minęłastolik do kawy, otworzyła drugą ręką drzwi i wypchnęła zboczeńca nazewnątrz z taką siłą, że aż wylądował na tyłku.Ale jeszcze z nim nieskończyła.Wycelowała w niego palec.- Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do moich piersi, to zapewniam, że będęcię ciągać nie za ucho, ale za coś innego.A jak byś się zastanawiał, co mam na myśli, to pamiętaj, że jak następnym razem przemienisz się wkotka, to się okaże, że jesteś wykastrowany.- I z hukiem zatrzasnęładrzwi.- Idiota.- Kylie odwróciła się do dziewczyn, zaciskając i roz-prostowując pięści.Bella i Miranda stały nieruchomo, z ustami i oczami szerokootwartymi ze zdumienia.Miranda roześmiała się pierwsza.- Przepraszam - wyjąkała.- Ale to było takie śmieszne.- Nieprawda - prychnęła Kylie, wciąż wściekła.- O tak - Della zaniosła się śmiechem tak, że aż musiała się oprzeć ostół.- Po tej twojej niewinnej twarzyczce nie widać, ile masz ikry.Tomi się podoba.- Albo to, albo jest głupia - stwierdziła Miranda i znów prychnęła.-Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, czym jest Perry? To obecnienajpotężniejszy zmiennokształtny na świecie.Wszyscy wiedzą, że nienależy wkurzać zmiennokształtnych.Są okropnie humorzaści.- Ja.on mnie wykołował, pozwoliłam mu przytulić się do mojegobiustu.- Przypomniała sobie, jak jego głos przemienił się nagle wgroźny ryk.No dobrze, może jej zachowanie nie było najrozsądniejsze, ale nic,ale to nic nie wyprowadzało jej z równowagi bardziej, niż robienie jejw balona, a on właśnie to zrobił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.