[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale tym razem wrażenie jest inne.Bardziej znaczące.Specjalne.Zostawienie skóry na przedniej szybie samochodu było dobrze przemyślaną zagrywką, wartą podjętego ryzyka.I tak by się zorientowali, co robisz, więc lepiej, że to się stało na twoich warunkach.Wciąż panujesz nad sytuacją, to najważniejsze.Kiedy uświadomią sobie, co się dzieje, będzie już za późno, a wtedy.A wtedy.Ale jest to coś, przed czym się cofasz.Nie możesz zajrzeć tak daleko w przyszłość.Lepiej skupić się na bezpośrednim zadaniu.Już niedługo.Delikatnie obracasz mechanizm naciągowy.Patrzysz, jak tryby obracają się gładko z łagodnym terkotem zębów, napinając skórzany pasek.Zadowolony chuchasz na nie i pocierasz po raz ostatni.Twoje odbicie spogląda na ciebie, zniekształcone nie do poznania.Obserwujesz je dziwnie zaniepokojony myślami, które nigdy nie wydostają się na powierzchnię.A potem przecierasz je szmatką.Już niedługo, powtarzasz sobie.Wszystko jest gotowe.Aparat ustawiony w odpowiednim miejscu czeka na swój obiekt.Mundur wyszczotkowany i wyczyszczony.No cóż, właściwie po prostu na tyle czysty, by nie zwracać uwagi.A tylko tyle ci trzeba.Wszystko jest sprawą wyczucia czasu.Rozdział 19Gardner zadzwonił, kiedy siedziałem w hotelowej restauracji nad drugą kawą.- Musimy porozmawiać.Z poczuciem winy zerknąłem na zajęte stoliki wokół mnie.Przecież kazał mi zostać w pokoju.Zastanawiałem się, czy nie zamówić śniadania na górę, ale był jasny ranek, więc nie wydawało się to konieczne.- Jestem w restauracji - powiedziałem.Potępienie ze strony Gardnera mogłem wyczuć nawet przez telefon.- Proszę tam zostać.Jadę - polecił i się rozłączył.Popijałem stygnącą kawę, zastanawiając się, czy to moje ostatnie śniadanie w Tennessee.Całe rano czułem się nieswojo.Spałem źle i obudziłem się przygnębiony.Najpierw śmierć Toma, potem skóra za wycieraczką.Nie najlepszy początek dnia.Gardner musiał dzwonić gdzieś z bliska, bo pojawił się po niecałych dwudziestu minutach.Była z nim Jacobsen, jak zwykle obojętna i zdystansowana.Wydarzenia minionej nocy najwyraźniej nie pozostawiły na niej śladu, ale jeżeli miała coś w sobie z Doriana Graya, to Gardner przypominał portret na strychu.Wyglądał na zmęczonego, z siatką delikatnych linii i bruzd na twarzy.Stwierdziłem, że nie jest to jednak wyłącznie wynik presji związanej z poszukiwaniami Yorka.Tom też był jego przyjacielem.Ale idąc do mojego stolika z Jacobsen, która podążała krok za nim, trzymał się prosto jak zawsze.- Mogę zamówić dla państwa kawę? - zaproponowałem, kiedy usiedli.Oboje odmówili.Gardner rozejrzał się wokoło, czy nikt nas nie usłyszy.- Kamery ochrony uchwyciły kogoś przy pańskim samochodzie wczoraj wieczorem o ósmej czterdzieści pięć - zaczął bez żadnego wstępu.- Był zbyt daleko, żeby zarejestrować jakieś szczegóły, ale ciemne ubranie i czapka wyglądają tak samo jak na ujęciach przy automacie telefonicznym.Przepytaliśmy też ochronę szpitala.Człowiek, którego spotkał pan na parkingu, nie jest ich pracownikiem.- York.- Gorycz w moich ustach nie miała nic wspólnego ze smakiem kawy.- Nie zdołalibyśmy udowodnić tego w sądzie, ale tak uważamy.Nadal staramy się zidentyfikować odciski palców, które zdjęliśmy z pańskiego samochodu, ale jest ich bardzo dużo.A York i tak najprawdopodobniej nosił rękawiczki.- Gardner wzruszył ramionami.- Ze skórą też nie mieliśmy szczęścia.Odciski nie zgadzają się ani z odciskami Willisa Dextera, ani Noaha Harpera.Ręka była mała, więc mogła należeć do kobiety albo dziecka, ale nic poza tym nie dało się ustalić.Dziecko.Chryste.Na mojej kawie utworzyła się warstwa ściętego mleka.Odsunąłem filiżankę od siebie.- A co z fotografiami znalezionymi w domu Yorka? Macie jakieś przypuszczenia, kim są ci ludzie?Gardner popatrzył na swoje dłonie.- Szukamy w bazie danych osób zaginionych i nierozwiązanych przypadków zabójstw, ale to cholernie dużo do sprawdzenia.Poza tym i tak trudno będzie porównywać.Racja.Przypomniałem sobie wykrzywione twarze.- A przyszedł wam do głowy jakiś pomysł, gdzie może być York?- Po przekazaniu prasie jego rysopisu odebraliśmy kilka niepotwierdzonych zgłoszeń, ale nic konkretnego - odpowiedział Gardner.- Najwidoczniej ma gdzieś kryjówkę.Nie sądzę, żeby zabijał swoje ofiary u siebie w domu albo na Steeple Hill.Musiał je gdzieś zabierać.Pewnie w takie miejsce, gdzie mógłby łatwo pozbywać się zwłok, bo w przeciwnym razie poza Loomisem i Harperem znaleźlibyśmy również inne.Mając Smoky Mountains tuż za progiem, usuwanie ciał ofiar nie powinno być trudne.- Według Josha Talbota zwłoki Harpera leżały niedaleko stawu albo wolno płynącego strumienia, bo tylko w takich rejonach występuje swamp darner.- Czyli mowa o niemal całym wschodnim Tennessee.- Gardner z irytacją machnął ręką.- Sprawdzamy zarejestrowane obserwacje swamp darnerów, ale musimy mieć coś więcej na ten temat.Diane, powiedz doktorowi Hunterowi, co wymyśliłaś.Jacobsen bezskutecznie próbowała ukryć napięcie.Z boku jej szyi mocno pulsowała aorta.Kiedy agentka zaczęła mówić, odwróciłem spojrzenie.- Przyjrzałam się jeszcze raz fotografiom z domu Yorka - zaczęła.- Wydaje się, że ofiary były bardzo bliskie śmierci, a może nawet w trakcie agonii.Założyłam, że to tylko trofea Yorka.Ale skoro tak, znając jego technikę mordowania, można by się spodziewać, że w kadrze znajdzie się także gardło ofiary.Jednak nie ma żadnego takiego ujęcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.