[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Koko jest głodny, powinniśmy już iść i nakarmić Bonnie i Clyde’a.Janice przeprosiła i pobiegła do toalety, a Qwilleran odprowadził Bushy’ego na podwórko.- Słyszałem różne plotki o Aldenie, Bushy.Martwi mnie to ze względu na Polly.Zatrudniła go w księgarni do organizacji imprez.To właśnie on zaprosił mnie na spotkanie Klubu Literackiego.- Tak.No cóż.przypuszczam, że zna się na swoim fachu, ale ma reputację osoby, która niszczy domowy spokój.- Przystojni faceci są zawsze podejrzani, prawda?- Nie wiem, nigdy nie byłem przystojny - powiedział Bushy, przesuwając ręką po łysej głowie.- Ale Alden ma co nieco na koncie.Rozdział trzynastyW poniedziałek rano „Skrzynia Pirata” została oficjalnie otwarta dla kupujących.Ćo więcej Qwilleran obiecał, że kupi pierwszą książkę w SES.Miał się stawić z grubą książeczką czekową i miała być ona grubsza, niż się spodziewał.Na razie jednak nakarmił wcześniej niż zwykle koty i przygotował dla siebie miskę płatków.Krojąc banana, przyglądał się badawczo Koko, który siedział na barze.O dziewiątej trzydzieści Lisa czekała z kluczem do kabinetu na pierwszego klienta.- Wiedziałam, że nie pragniesz rozgłosu, Qwill, ale to by była historia na pierwszą stronę gazety.Znany obywatel kupuje rzadką książkę dla swojego kota na otwarciu SES.Ale wtedy musiałbyś zabrać tu Koko, a mogliby się nie dogadać z Dundeem.- Lisa, co ty opowiadasz?- Violet chciała tu być, ale ma wizytę u lekarza w Lockmaster.Ktoś ją tam zawiózł.- Mam nadzieję, że nie czuje się słabo.- To stara sprawa, którą musi monitorować od czasu do czasu.Spodziewam się, że pójdą na lunch do Inglehartów i zrobią z tego święto.Jesteś gotowy?Wyciągnęła książkę z półki i wręczyła swojemu pierwszemu klientowi.Książka miała normalną wielkość książki dla dzieci z błyszczącą jasnoniebieską obwolutą i rysunkiem kota w pasiastym, białoczerwonym kapeluszu.Na sześćdziesięciu stronach znajdowały się rysunki i tekst.- Czy Koko się spodoba? - spytała Lisa.- Lubi cienkie książki, bo łatwo się je spycha z półek.To tyle na temat jego literackich gustów.Ale ta będzie trzymana w zamknięciu i wyciągana na specjalne okazje na kawowy stolik, gdzie wolno mu będzie na znak szacunku przez chwilę na niej posiedzieć.Ten kot czuje, że książka ma wartość.Lisa wyglądała na nieprzekonaną.- Cóż.skoro tak mówisz! A teraz mam dla ciebie niespodziankę! Violet pozwoliła mi przekazać ci tę wiadomość.Jej ojciec był wielbicielem dziennikarzy.Zbierał książki o dziennikarzach i te przez nich napisane.Jest ich czterdzieści albo pięćdziesiąt tytułów.- Kupuję je - przerwał jej Qwilleran, wyciągając książeczkę czekową.- Nie! Violet chciała ci je podarować w ramach podziękowania za to, że piszesz książkę ojej domu.- Powiedz jej, żeby przekazała całość SES, a ja je kupię.Ona zyska ulgę podatkową, ja zyskam życiową szansę, a SES dostanie niemałą sumkę.To czysta arytmetyka! Czy książki są tutaj?- Nie.Są w domu Hibbardów.Pięć albo sześć pudeł.Alden będzie ci je mógł podrzucić dzisiaj po południu.- Będę czekał.Wypiszę czek na SES.Ty i Violet zdecydujcie, na ile ma opiewać.Cjwilleran wrócił do domu z Kotem w kapeluszu pod pachą.Lisa włożyła książkę do jednej z plastikowych toreb podarowanych przez drogerię.Kiedy wszedł do składu, oba koty bawiły się w kuchennym oknie, niewątpliwie oczekując placka mięsnego od Lois.Były ze wszech miar rozczarowane, kiedy zaprezentowano im rzadką książkę.Obwąchały ją z niezrozumieniem i jeszcze raz, tym razem z niedowierzaniem.Nawet Koko, główny bibliofil, nie wykazywał zainteresowania nowym zakupem.Ach ten Koko! - mruknął do siebie Qwilleran.Wolałby pewnie biografię Jerzego Waszyngtona!Wrócił do załatwiania swoich spraw w mieście.Właśnie tam przed budynkiem Sprenkle’ów zobaczył Maggie Sprenkłe, jak rozgląda się po Main Street.- Czekasz na tramwaj? - zapytał.- Och, Qwill! - zaśmiała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|