[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedni i drudzy mieli do wykonania ważne, choć różne zadania - jak szef produkcji i inżynier działu.Młodsi oficerowie, którzy niedawno opuścili szkółki i wszystko na okręcie było dla nich nowe, potrzebowali doświadczonych przewodników i mentorów.Nie było dziełem przypadku, że zwyczajowo młodemu dowódcy działu przydzielano znacznie bardziej odeń doświadczonego zastępcę, podoficera.Wedle podręczników oficer miał zawsze rację, tylko dureń jednak podejmowałby jakąkolwiek akcję bez zasięgnięcia porady swojego zastępcy.Oficer musiał odebrać rozkazy od dowódcy działu i zdobyć wszystko, co było potrzebne do wykonania zadania.Mogły to być części zamienne, skierowania na szkolenia czy awanse osobowe.Jeżeli był dobry, potrafił uniknąć konfliktów powstających zwykle na styku rozkazów z góry i możliwości ich wykonania przez podwładnych.Nawet przeciętni robili, co mogli, żeby osłonić ludzi przed skutkami idiotyzmów towarzyszących często wymaganiom przełożonych.Zastępca był zwykle najlepszym technikiem w dziale.Znał wyposażenie i ludzi i wiedział, do czego są zdolni.Opanowanie tej wiedzy zajmowało każdemu z nich do dziesięciu lat, a wielu podoficerów służyło ponad dwadzieścia.Dlaczego więc Foster nie chciał uznać Jerry’ego za swojego przełożonego? Mitchell czuł, że musi zasięgnąć czyjejś rady, wyszedł więc ze swojej kajuty i poszedł do kancelarii porucznika Richardsa.Ten akurat przeglądał stos dokumentów.Kiedy Jerry zapukał o framugę grodzi, podniósł wzrok.- Chciałbym z panem pomówić o starszym bosmanie Fosterze.- O czym konkretnie?W tejże chwili Jerry zorientował się, że nie powinien tu przychodzić, ale sytuacja wymusiła na nim dalsze słowa:- Wygląda na to, że nie zamierza mi przekazać obowiązków dowódcy działu.Zastanawiam się, czy nie mógłby pan.- Co takiego? - Głos Richardsa był samym niedowierzaniem, jakby porucznik nie potrafił zrozumieć, co Mitchell doń mówi.- Zgodnie z pańskim poleceniem poszedłem do Fostera, żeby przejąć od niego obowiązki, a on mi powiedział, że jest za bardzo zajęty i że możemy się tym zająć później.On celowo z tym zwleka, sir.Richards przyjął do wiadomości wyjaśnienie Mitchella i przez chwilę siedział bez ruchu, trawiąc nowinę.- I do czego jestem panu potrzebny? - zapytał kwaśno i nim Jerry zdołał cokolwiek odpowiedzieć, dodał: - Nie, proszę poczekać.Nie przyjmuję tego do wiadomości.Mam w tej chwili dwadzieścia spraw na głowie.Żadna z nich jednak nie każe mi uczyć pana, jak zdobywać zaufanie i szacunek swojego zastępcy.- Taaaest! - wypalił pospiesznie Jerry.- Jeżeli ma pan problemy ze swoim zastępcą, niechże pan sam znajdzie sposób, żeby się z nimi uporać.Podejrzewam zresztą, że wina nie leży po stronie starszego bosmana Fostera.Znam go dłużej niż pana i wiem, że jest dobry.W rzeczy samej jest bardzo dobrym fachowcem.A o panu na razie nie mogę tego powiedzieć.- A teraz niech się pan zajmie czymś pożytecznym.Wciąż czekam na plan służb, który ma mi dostarczyć starszy bosman, i o 17.00 chcę widzieć na swoim biurku listę zapotrzebowania na części zamienne działu torpedowego i techniki zapłonu.- Tak jest, sir!Jerry wypadł od Richardsa, rzucając w myślach przekleństwa.Głupi jesteś, Jerry, głupi jak wiejska stodoła! W pierwszej chwili zamierzał udać się do swej kabiny i przemyśleć wszystko, ale zamiast tego postanowił odszukać Fostera.Wpadł na swego zastępcę obok kambuza.Foster trzymał jakieś dokumenty i parł przed siebie z miną człowieka bardzo zajętego.- Bosmanie, czy to nowy grafik służb dla działu? - Tak jest!Foster ruszył, żeby wyminąć Jerry’ego, ten jednak wyciągnął rękę.- Chciałbym nań zerknąć.Foster najwyraźniej nie miał ochoty na ujawnianie zawartości dokumentu, jakby zawierał jakieś utajnione informacje.- Szef chce obejrzeć wszystko natychmiast.- Czy nie sądzicie, że dowódca działu powinien zobaczyć to przedtem?Foster zrozumiał, że poniósł porażkę, i bez słowa podał dokument Jerry’emu.Mitchell przez chwilę badał nieznany mu formularz.Na plus mógł zapisać, że przestudiowawszy dane osobowe podwładnych, rozpoznał niemal wszystkie nazwiska.Dokument nie należał do szczególnie zawiłych.Każdej nocy połowa ludzi miała zostawać na pokładzie.Jerry zauważył, że drugim po Fosterze był mat torpedysta Moran, odnotował też nazwiska najbardziej doświadczonych podwładnych, mata torpedystę Lee i marynarza tor-pedystę Jobina.- Dziękuję, bosmanie - rzekł, zwracając dokument Fosterowi, i jednocześnie przepuścił go przed sobą.Po zniknięciu Fostera Jerry ruszył do przedziału torpedowego, żeby - z braku lepszego zajęcia - zapoznać się z rozkładem sprzętu.Jak sama nazwa wskazywała, pomieszczenie było przeznaczone do przechowywania i odpalania torped oraz rakiet samosterujących.Niewiele tu było miejsca dla członków załogi, trzeba jednak było oddać Fostero-wi, że wszystko porządnie poukładano.Jedynymi rzeczami, które wydawały się nie na miejscu, były kubek kawy i podniszczona książka na prawym regale torpedowym.Jerry właśnie otwierał szafki, kiedy wrócił starszy bosman Foster.Spojrzawszy na minę zastępcy, poczuł się jak włamywacz, ale w porę przypomniał sobie, że to właśnie on za wszystko tu odpowiada.- Czy ludzie są zadowoleni z rozkładu służb? - Jerry ponownie zadał to pytanie rzeczowym i obojętnym tonem.- Owszem, sir - odparł Foster.- Mówił pan, że zamierza się zająć sprawdzaniem obwodu odpalania wyrzutni.- Tak jest.Muszę sprawdzić obwód odpalania w lewej wyrzutni.Foster mówił jak ktoś, komu się ogromnie spieszy, Mitchell jednak nie zamierzał dać za wygraną.- Starszy bosmanie, czy ma pan kartę technologiczną testu?Foster przebiegł wzrokiem wykaz kart i wyjął sztywną tabliczkę o rozmiarach 8 na 10 cali.Pokryta tekstem i symbolami miała nagłówek: „Kontrola obwodu odpalania wyrzutni torped Mk67”.Z kartami technologicznymi Jerry zapoznał się w akademii i szkole podwodniaków.Był to sposób, w jaki marynarka standaryzowała wszelkie prace konserwacyjne i remontowe na swoich jednostkach.Zanim na okręcie zamontowano jakikolwiek nowy element wyposażenia, zajmował się nim zespół inżynierów i techników.Jak często trzeba było dokonywać konserwacji? Kiedy trzeba było dokonać przeglądu lub wymiany? Gdy jajogłowi wyliczyli już, kiedy i jakie przeglądy należało wykonywać, zastanawiali się nad wymaganiami stawianymi wykonawcom, materiałami i narzędziami potrzebnymi do wszystkich czynności i nawet nad czasem trwania poszczególnych przeglądów.Wszystko to do najdrobniejszych szczegółów spisano na karcie, jaką Jerry trzymał teraz w dłoni.Był to spis cotygodniowych czynności, do których potrzebne były takie to a takie narzędzia i następujący technicy.- Powiedział pan, bosmanie, że zamierza sprawdzić.Zgodnie z tą kartą ze wszystkim powinien się uporać specjalista pierwszej klasy.- No cóż [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.