[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bianca chce raczej taras - objaśnił Gib.- W stylu włoskim, może kafelki z terakoty.Uważam, że łatwiej, szybciej i taniej byłoby dać prasowane drewno, ale ona nalega na kafelki.Może płytka łupkowa.- Tak.Bardzo łatwo można zrobić drewniany taras.Wychodziłby stamtąd, pod kątem.Można wykończyć imitacją.czegoś włoskiego, no wiecie, coś w rodzaju fresku ściennego, lub pomalować tak, żeby wyglądało jak kafelki lub kamień.- Fresk.- Gib ściągnął usta.- To może jej pasować.- Ale.- Oho - zaśmiał się Xander, kołysząc się na piętach.- W tym „ale” słyszę brzęk mamony.- Ale - powtórzył Bo, mierząc krokami powierzchnię ewentualnego tarasu, żeby się pobieżnie zorientować.- Jeś-li się na to zdecydujecie, możecie pójść jeszcze dalej, zrobić kafelki i urządzić rodzaj letniej kuchni.Macie otwartą kuchnię w środku, a tu na zewnątrz może być jej odbicie -mniejsze i bardziej swobodne.- Co rozumiesz przez „letnią kuchnię”?Bo spojrzał na Giba, który słuchał uważnie, lecz trochę nieufnie.- Możecie tu postawić drugi piec, urządzić stanowisko do gotowania.Oddzielić te dwie strony ażurem ewentualnie zasadzić na tym jakieś pnącze i zrobić rodzaj pergoli, po której pięłoby się ono do góry i na dach.Zwykłe listwy.Będą dochodziły promienie słoneczne, ale rozproszone, więc nawet upał i spiekota nie odstraszą wam klientów.- To bardziej rozbudowane, niż zamierzałem.- Dobrze, no to możecie tylko powiększyć to, co już jest, zmienić nawierzchnię lub.- Ale dokończ tamto.Pergola.Xander trącił Jacka łokciem i rzucił półgłosem:- Złapał go.- No, zaraz.- Bo poklepał się po kieszeniach i ciąg-nął: - Czy ktoś ma coś do pisania?W końcu zadowolił się papierową serwetką, którą położył na plecach Jacka, i naszkicował zarys projektu.- Chryste, mama umrze z zachwytu.Tato, ale cię robią na perłowo.Gib oparł łokieć na ramieniu Xandra i pochylił się nad rysunkiem.- Ile coś takiego by mnie kosztowało?- Taka konstrukcja? Mogę to skalkulować.Ale najpierw muszę dokładnie zmierzyć.- Tam z tyłu gotowe? Też chciałbym zobaczyć.-Jack odwrócił się i obejrzał serwetkę, po czym podniósłwzrok na teścia.- Na perłowo.Jedyne wyjście to kazać mu zjeść tę serwetkę, zabić go i pozbyć się ciała.- Już o tym myślałem, ale spóźnilibyśmy się na kolację.- Gib westchnął.- Lepiej chodźmy i pokażmy jej to.-Poklepał Bo po plecach i uśmiechnął się z ożywieniem.-Zobaczymy, jak długo będzie żył po zrobieniu kalkulacji.- On żartuje, co? - zapytał Bo Xandra, gdy Gib ruszył z powrotem.- Oglądasz czasem rodzinę Soprano?- On nawet nie jest Włochem.- I nawet wyglądał jak zwykły, miły facet, niosący wnuczkę chodnikiem w stronę domu.- Nie mów mu tego, myślę, że sam o tym nie pamięta.Tylko się z tobą droczy.A co do tego miejsca? -Zatrzymał się przed lokalem.- Dla mojego ojca hierarchia ważności to nasza matka, później dzieci i ich dzieci, jego rodzina, a potem to miejsce.To nie tylko biznes.Podobasz mu się.- Skąd wiesz?- Jeśli nie podoba mu się ktoś, kogo Reena przyprowadza na niedzielną kolację, jest od razu o wiele bardziej uprzejmy.- A to dlaczego?- Gdyby cię nie lubił, nie martwiłby się tobą, bo wy-tłumaczyłby sobie, że Reena nie potraktuje cię na poważ-nie.Nie liczyłbyś się.Jeśli tata ma swoje ulubione dziecko, to właśnie Reenę.Między nimi jest coś.specjalnego.O, dotarła już banda Belli.- Pokazał brodą na najnowszy model mercedesa SUV stojący nieco dalej w ulicy.Pierwsza wyszła smukła dziewczyna, świeżo upieczona nastolatka - jak ocenił Bo - potrząsając lśniącą czupryną pięknych blond włosów do ramion, i ruszyła do domu Hale'ów.- Księżniczka Sophia - objaśnił Xander.- Najstarsza Belli.Teraz na etapie „jestem piękna i znudzona”.A to Vinny, Magdaleno i Marc.Vince, radca prawny, duży szmal.- Nie lubisz go.- Jest w porządku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|