[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślę, że to najrozsądniejsza rzecz, jaką powiedziałem od dziesięciu minut.Dokończmy to, co zaczęliśmy, Sydney.Nie pozwól, żeby Russell zwyciężył nas bez walki.Jeśli po tym wszystkim my.jeśli to w końcu nie wypali, trudno.Ale nie rezygnuj z centrum.Nie odbieraj mi i tego, Syd.Głos wewnętrzny mówił Sydney, że powinna odejść.Wyjaśnili sobie parę podstawowych spraw.To było najlepsze wyjście.Ona mogła toczyć swoją wielką bitwę, a Jack pozostałby bezpieczny.Ale patrząc w jego twarz, zrozumiała, że koszt byłby zbyt wysoki.To jest Jack.Niezależnie od okoliczności znaczył dla niej bardzo wiele.Uważał najwyraźniej, że jeszcze ze sobą nie skończyli, i możliwe, że miał rację.Centrum Sztuki, ich przyjaźń.to były sprawy warte ocalenia.Kiedy skinęła głową, na jego twarzy pojawił się wyraz ogromnej ulgi.- Dobra - powiedział.- Jaki masz plan na wypadek, jeśli ten świr rzeczywiście zacznie na ciebie polować?- Wynajęłam agencję.- Firma, którą wynajęła, nie była w stanie dowiedzieć się niczego na temat samochodu przed szpitalem, ale zapewniła jej ochronę.- Mam nawet ochroniarza.To trochę niesamowite.Siedzi tuż pod moimi drzwiami, w salonie.Ale wydaje się miły.Jest bardzo cichy, nie narzuca się.Prawie go nie zauważam.- Russell znów spowodował, że w jej domu zjawił się ktoś nieznajomy.Znów przejmował kontrolę nad jej życiem.Jack dopiero w tej chwili zorientował się, że ciągle ściska w ręku pierścionek.Wrzucił go do kieszeni.Zaciskał palce tak mocno, że brylant zostawił wgłębienie na jego dłoni.- To dobrze - powiedział, masując skórę, jakby chciał zetrzeć czerwony ślad.- Kiedy sytuacja z Russellem trochę się wyklaruje, porozmawiamy, zgoda? Tylko o to cię proszę.- Sydney nie odpowiadała, rozłożył więc ramiona błagalnym gestem.- Czy naprawdę proszę o zbyt wiele?Podeszła bliżej i uścisnęła go, pozwalając mu się objąć.Nie chciała, żeby ją błagał.Nie chciała sprawiać mu bólu.- Zrobię, co zechcesz, Jack.Długo stali objęci.Sydney poczuła ogromny smutek, bo w tej chwili aż zbyt jasno zdała sobie sprawę ze swoich uczuć.Mimo całego podziwu i szacunku, jakim darzyła Jacka Bossego, to nie on był mężczyzną, którego kochała.Rozdział 9Rocky siedziała w swoim otwartym gabineciku w biurze Shanks i Bosse i rysując coś w notatniku, rozmawiała przez telefon ze swoim ojcem, który od niedawna był wolnym człowiekiem.Dziwiła się, że nie czuje właściwie żadnej różnicy.Ta rozmowa powinna być zupełnie inna niż poprzednie, kiedy jeszcze siedział w więzieniu.A jednak równie dobrze Rocky mogłaby czekać teraz na jednej z tych cementowych ławek, otoczona przez tamten żałosny tłum, nasłuchując, kiedy z głośnika padnie jego nazwisko.Sprawdzian wiary.Rzuciła długopis na biurko.- Ona nie chce twoich pieniędzy, Tatusiu - powiedziała.Od dwudziestu minut ojciec wtajemniczał ją w swoje plany.Uknuł intrygę.Tydzień wcześniej Sydney odrzuciła jego propozycję przyłączenia galerii do Reck Enterprises.Teraz chciał, żeby Rocky umówiła się na spotkanie ze swoją macochą i powiedziała jej, jak bardzo chciałaby wziąć udział w tym wspaniałym, nowym przedsięwzięciu, które zaproponował ojciec.A gdyby to nie pomogło, miała dać Sydney do zrozumienia, jak bardzo czuje się zraniona jej odmową.Czy macocha nie mogłaby odrzucić swojej dumy dla dobra Rocky?Słuchając go, kiedy wyjaśniał jej po kolei te wszystkie genialnie przemyślane kroki, poczuła, że jego intencje nie są do końca czyste.- Tatusiu - ściszyła głos - jeśli chcesz, mogę dla ciebie szpiegować.Powiedziała to, bo nie mogła już znieść niepewności.Chciała usłyszeć prawdę; że ojciec potrzebuje jej, by manipulować Sydney.By ją zmusić, żeby zapłaciła za wszystkie wyrządzone krzywdy.Rocky doskonale zrozumiałaby jego gniew.Dlaczego nie miałby nienawidzić kobiety, która wsadziła go do więzienia? Kobiety, która usiłowała doprowadzić do tego, by na starość został sam, bez grosza przy duszy? Rocky sama doskonale znała to uczucie.I najbardziej na świecie chciała, by ojciec dopuścił ją do swojego spisku przeciwko Sydney.Ale nie chciała, żeby ją okłamywał.Nie chciała być wykorzystywana jako nieświadome narzędzie w jego wojnie z byłą żoną.Ojciec powiedział jej, że się myli.„Jak możesz myśleć, że o to mi chodzi, kochanie?” Twierdził, że chce tylko naprawić sytuację między nim i Sydney, nic poza tym.„Sydney jest uparta.Czasami twoja macocha nie wie, co jest dla niej dobre”.Mówił, że uparła się odrzucić idealną okazję spełnienia swoich marzeń dzięki Reck Enterprises, firmie, która nawet na papierze nie była jego własnością.„I to tylko dlatego, że według niej pieniądze pochodzą ode mnie”.Chciał też pomóc swojej córce.„Studia prawnicze to świetna sprawa, skarbie, ale stać cię na więcej.Reck Enterprises to dla ciebie wspaniała okazja, Rocky.W zasadzie jesteś właścicielką firmy.I jestem szczęśliwy, że stworzyłem ci taką szansę”.Uważał, że Sydney robi krzywdę i sobie, i Rocky.A Rocky na pewno potrafiła wyjaśnić macosze, o jaką stawkę toczy się gra.Zgodnie z planem ojca, Rocky miałaby zostać wicedyrektorem działu public relations.Centrum Sztuki byłoby jednym z wielu projektów, którymi miała się zajmować.Jakby rzeczywiście interesowało ją pisanie relacji do gazet, jakby studia prawnicze były jakąś bzdurą.W zeszłym roku akademickim Rocky zaliczyła z wyróżnieniem prawie wszystkie przedmioty.Studiowała na uczelni, która zaliczała się do najlepszych szkół prawniczych w kraju.Rocky naprawdę diabelnie ciężko pracowała, żeby się do niej dostać.- Spróbuję.Tylko tyle mogę ci obiecać.Tatusiu, myślałam o Reck Enterprises.Ja naprawdę nie mam żadnego doświadczenia w takich sprawach, jak public relations.- odpowiedziała, słysząc jego zwykłe argumenty.Kobiecie nie jest łatwo zrobić karierę prawniczą.Po co męczyć się jeszcze dwa lata w szkole, nie mówiąc już o aplikanturze, skoro mogła od razu zacząć myśleć o przyszłości? A co najważniejsze, jak mogła odrzucić swoje dziedzictwo? Była jego jedynym skarbem.Jego małą córeczką.Reck Enterprises jej potrzebowało.- Taaak, rozumiem.Słuchaj, Tatusiu, muszę już kończyć.Ale zadzwonię wieczorem.nie, nie zapomnę wspomnieć o tym Sydney.Po prostu nie sądzę, żeby to miało w czymkolwiek pomóc.Będziesz mi musiał zaufać co do terminu, zgoda? A, zapomniałabym.Mam katalog na przyszły miesiąc.Podniosła książeczkę reklamującą planowane wystawy galerii.Od kiedy wyszedł z więzienia tydzień temu, chciał być na bieżąco ze wszystkim, co się działo w Centrum Sztuki.Jakby już nim zarządzał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.