[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– U nas jest znacznie cieplej, Najjaśniejsza Pani – dodał.– Brak śniegu, za to mamy ciągłe ulewy.– To chyba niedogodne? – rzekła z uprzejmym zainteresowaniem, dając jednocześnie dyskretne znaki guwernantce.Wychowawczyni wzięła za rękę królewnę i wyprowadziła do sąsiedniej komnaty, przy czym Jana szła tyłem, nie odrywając pełnego fascynacji wzroku od Promienia.Najwyraźniej jego egzotyczna powierzchowność i obcy ubiór zrobiły na niej niemałe wrażenie.– Tak.To dość niedogodne – zgodził się Iskra.– Za to tutaj jest bardzo zimno.– Czy zmarzł pan podczas spaceru?– Nie, Najjaśniejsza Pani.Nie wychodziłem na zewnątrz.Choć muszę przyznać, że różnica jest niewielka.– Promień nie mógł odmówić sobie krytyki systemu ogrzewania zamku.– I spotkał pan moją córkę.w jakim miejscu?Aha, więc nadeszła chwila prawdy.Promień ani na jotę nie zmienił przybranego na użytek królowej dystyngowanego wyrazu twarzy.– Obok wejścia do sali przyjęć.Zgubiła bucik, więc przyniosłem ją tutaj na rękach.Możliwe, że naruszyłem etykietę, lecz nie wiedziałem, że jest córką króla.Królowa uśmiechnęła się lekko.– Na rękach? Musisz być silny, panie magu.Jana nie jest malutkim dzieckiem.Proszę usiąść z nami do stołu – zaproponowała nieoczekiwanie.Promień odczekał, aż królowa sama siądzie, po czym spełnił polecenie, zajmując miejsce naprzeciw następcy tronu.Zdawał sobie sprawę, że właśnie podlega drobiazgowej ocenie.Osądza się każdy jego ruch, słowo, zachowanie.Niebawem zostanie mu przyznana odpowiednia lokata w prywatnym rejestrze władczyni i zgodnie z nią będzie traktowany.Ale i on sporządzał w myślach swoją własną wycenę.Królowa, w przeciwieństwie do humorzastej bony, spodobała mu się od razu.Była ładna, urodą niebanalną, niemającą nic wspólnego z ideałami przedstawianymi na setkach przechwalonych płócien.Dostrzegał w niej coś, co promieniowało na zewnątrz, nadając wyraz szczupłej twarzy z cienkim noskiem.W niebieskich oczach widział błysk poczucia humoru oraz inteligencji.Odmiennie też niż inne mieszkanki zamku ledwie musnęła pudrem policzki, nie maskując swej rzeczywistej urody.Królowa miała na sobie granatową suknię, zgodnie z tutejszą modą – bardzo szeroką, rozpiętą na kolistym rusztowaniu, lecz gładką i skromną w porównaniu z kreacją, która niedawno zszokowała magów w poczekalni.Bystre oko Promienia natychmiast spostrzegło również to, że królowa nie nosiła żadnych klejnotów.Gdy sięgnęła po dzwonek stojący na stole, zobaczył na jej palcu odciśnięty ślad po pierścieniu.To było zastanawiające.Delikatne dzwonienie sprowadziło służącego.Królowa poleciła mu nalać wina gościowi.Królewicz otrzymał to samo wino z dodatkiem wody i rzucił zazdrosne spojrzenie na kielich maga.– Powinnam wcześniej go przedstawić – odezwała się monarchini.– To oczywiście mój syn – Toroj Brianon Idael Toho, przyszły władca Northlandu.Promień dość sztywno zgiął kark przed królewiczem.– Czy należy używać jakiegoś oficjalnego tytułu, Najjaśniejsza Pani?– Wystarczy „wasza wysokość” – odezwał się chłopiec.– Czy Hevela' to imię twoje czy rodowe?– Moje własne – wyjaśnił mag sucho.– Nazywam się Promień, Mistrz Iskier Drugiego Kręgu.Wystarczy mówić „mistrzu”.Złowił spojrzenie królowej, która przyglądała mu się badawczo spod przymrużonych powiek.– Zawsze wyobrażałam sobie maga jako starszego mężczyznę, posiwiałego, z brodą.– W długim płaszczu i spiczastym kapeluszu?– Coś w tym rodzaju – zaśmiała się cicho, jakby nie dostrzegając, że wpadł jej niegrzecznie w słowo.– Czy nie jest pan zbyt młody jak na Mistrza magii? Od ilu lat zajmuje się pan czarami?– Od osiemnastu – odpowiedział.Doceniła żart.Uniosła kielich w niemym toaście.Odwzajemnił się tym samym.Wino było słodkie, mocne, zostawiało na języku i podniebieniu korzenny posmak.Uderzało w nos ciężkim, słodkawym zapachem, kojarzącym się z wygrzaną słońcem winnicą, wiszącym wśród pęków liści dojrzałym owocem – nabrzmiałym sokiem, lepkim i lekko przykurzonym.Promień przymknął oczy.Od dawna nie pił takiego wina, od bardzo dawna.– Killawen – szepnął cicho.– Tak, to killawen – potwierdziła królowa, kołysząc lekko kielichem.– Wyczulony język, Mistrzu Iskier.A może czytasz w myślach?Sączyli trunek wolniutko, gwarząc o sprawach lekkich.Znacznie ważniejsze były tu wzajemne obserwacje.Promień czuł, że zdobył w jakiś sposób akceptację królowej.Nie był natomiast pewien królewicza Toroja, który odzywał się z rzadka, a patrzył na maga jednocześnie i z ciekawością, i taksująco.Wreszcie królowa dała do zrozumienia, że spotkanie uznaje za dobiegające ku końcowi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.