[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do spokoju, światła, przestrzeni, dzięki której ciemność, jeszcze przed chwilą wszechogarniająca, staje się mała, odległa i możliwa do objęcia wzrokiem.Paul Hjelm pragnął, by życie było jak samolot, który unosi się w jesiennej ulewie.Albo chociaż żeby takie było to śledztwo.Światło oślepiało jak ciemność człowieka dotkniętego ślepotą śnieżną.Rozświetlało poczerniałą górną warstwę chmur, tak że błyszczały niczym renensansowy brąz.Jak tło na obrazach Rem- brandta.Nie mógł oderwać oczu od tej gry kolorów; dawno nie widział czegoś podobnego.W czasie rzeczywistym jesienna zawierucha trwała zaledwie od kilku dni, ale czas rzeczywisty nie miał teraz nic do rzeczy - deszcz za jednym zamachem wymazał lato z jego pamięci.Sięgała ona już tylko dnia, w którym morderca z Kentucky przybył do Szwecji.Wszystko, co miało miejsce wcześniej, spowijał mrok.Miał nadzieję, że kolejne godziny lotu w słońcu wyrwą go z czasu, przynosząc jasność widzenia; mieli wylądować mniej więcej o tej samej porze, o której wystartowali.O ile samolot nie runie.Nie bał się latać - a mimo to sekundy, w czasie których malało przyspieszenie, a koła samolotu odrywały się od ziemi, powodowały, że przechodził go głęboki dreszcz, jakby oddawał swoje życie w ręce nieznajomego.Na ponad kwadrans zapomniał się, zafascynowany, zanim w ogóle przyszło mu do głowy, żeby obrócić się w stronę Kerstin.Okazało się, że wciąż tam była.Rozpoznawał ten wyraz twarzy, którego nie zauważył nigdy u siebie, choć teraz, z perspektywy, uznał, że jednak musiał go mieć.Gdy minęła ich stewardesa z wózkiem, spojrzeli na siebie, stosunkowo naturalnie.Do słów było im wciąż daleko.To tutaj siedział seryjny morderca, być może na tym właśnie miejscu, i patrzył przez okno - nie w oślepiające słońce, ale z pewnością w równie oślepiającą ciemność.O czym myślał? Co czuł? Przed chwilą zamordował człowieka - co wypełniało jego duszę?I dlaczego wybrał Szwecję? W odpowiedzi na to pytanie kryło się rozwiązanie zagadki.Paul starał się zrobić podsumowanie.Pod koniec lat siedemdziesiątych jakiś człowiek zaczyna zabijać ludzi na środkowym zachodzie Ameryki.Jego metoda przypomina metodę stosowaną w czasie wojny w Wietnamie przez jednostkę specjalną zwaną Commando Cool.Osiemnaście ofiar w ciągu czterech lat, większość niezidentyfikowana, większość w Kentucky.Ofiary, których tożsamość ustalono, to przedstawiciele środowiska akademickiego, z zagranicy i z kraju.FBI udaje się namierzyć dowódcę owej jednostki specjalnej, Wayne'a Jenningsa, szuka też po omacku tajemniczego oficera, któremu podlegał ten ostatni, ukrywającego się pod pseudonimem Bałls.Po szesnastym morderstwie Jennings ginie w wypadku samochodowym.Dwa kolejne zabójstwa mają miejsce zaraz potem, później jest przerwa, trwa ponad dziesięć lat.I wszystko zaczyna się od początku.Wiele wskazuje, że to ten sam sprawca.Atakuje w północno-wschodnich Stanach, głównie w Nowym Jorku.Tym razem udaje się zidentyfikować wszystkie ofiary, mają różne pochodzenie.Schemat działania mordercy wydaje się bardziej przypadkowy.Po szóstym zabójstwie w nowej serii, łącznie dwudziestym czwartym, dokonanym na Szwedzie Larsie-Eriku Hasselu, morderca nagle opuszcza kraj i ląduje w Sztokholmie, posługując się fałszywym paszportem.Udaje się do leżącej na odludziu chaty dealera Andreasa Gallana kilkadziesiąt kilometrów na północ od Sztokholmu, która zgodnie z najnowszymi informacjami została skrzętnie oczyszczona z odcisków palców i włókien.Po ponad tygodniu morderca odjeżdża samochodem właściciela, którego uśmierca w charakterystyczny dla siebie sposób.Prawdopodobnie jeszcze tej samej nocy jedzie do Frihamnen, gdzie zabija kolejne dwie osoby: urzędnika Ministerstwa Spraw Zagranicznych Erka Lindbergera oraz dwudziestopięciolatka o nieznanej wciąż tożsamości.Pierwszy ginie w tradycyjny sposób, drugi - od strzałów w serce.Jak do tej pory to jedyna ofiara, w przypadku której morderca odstąpił od swojej metody i użył broni.W przypływie patriotyzmu neofity przesiada się z saaba do volvo, dziesięcioletniego granatowego kombi z numerem rejestracyjnym zaczynającym się na literę B.Od tego czasu nie wychodzi z ukrycia.Jak to się, kurwa, ma do siebie?- Jak to się, kurwa, ma do siebie? - odezwała się Kerstin Holm.Pierwszy raz od chwili, gdy samolot wystartował z Arlandy i obrał kurs na Nowy Jork.Najwyraźniej nadawali na tej samej fali.- Nie wiem - westchnął Paul Hjelm.Zamilkli.Za połyskującą szybką z pleksi słońce świeciło oślepiająco i jakby poza kalendarzem; równie dobrze mogłaby być zima albo lato - a była akurat jesień.Znaleźli się w zawieszeniu.Jak podróż w czasie, jedyna możliwa.Czas płynął i nie płynął.Przestrzeń na kontemplację.Miał ochotę napić się grogu, posłuchać muzyki i coś poczytać.Wszystko to musiało poczekać.A hipotezy? Nawet one musiały poczekać.Teraz chodziło przede wszystkim o to, aby otworzyć się na te wszystkie informacje, które - jak się domyślali - zaleją ich w Nowym Świecie.Nie spieszyć się z odpowiadaniem na pytania.Było ich całkiem sporo.Dlaczego morduje? Czy z tych samych powodów przed przerwą i po niej? Dlaczego przestaje zabijać na prawie piętnaście lat? Czy to naprawdę ten sam morderca? Dlaczego wszyscy mają wrażenie, że coś się nie zgadza, że nie pasuje do modelu klasycznego seryjnego mordercy? Dlaczego Lars-Erik Hassel zostaje zabity na lotnisku? Dlaczego morderca udaje się do Szwecji? Dlaczego korzysta z paszportu trzydziestodwulatka, skoro przekroczył pięćdziesiątkę? Jak znajduje chatę Gallana w Riali? Dlaczego zmienia auto we Frihamnen? Czy dlatego, że chce, żeby dzięki samochodowi Gallana natrafiono na jego trupa? Również trup Lindbergera jest łatwy do znalezienia.Czy mimo wszystko jest tak, że jak większość seryjnych morderców chce, żeby było o nim głośno? Dlaczego zabija urzędnika Ministerstwa Spraw Zagranicznych Lindbergera? Co Lindberger robi w środku nocy we Frihamnen? Gdzie zostaje zamordowany? Czy nieudane włamanie do magazynów LinkCoop ma coś wspólnego ze sprawą? Dlaczego morderca strzela do Johna Doe, zamiast poddać go torturom? Kim, do jasnej cholery, jest John Doe, którego na próżno szukać w międzynarodowych rejestrach? Czy zadajemy właściwe pytania?Prawdopodobnie ostatnie pytanie było najważniejsze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.