[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak więc nie podniósł się żaden głos przeciwko urzędowaniu francuskiego króla, a Fryderyk, który już wysłał poselstwo do Egipcjan, dowiedziawszy się o niewoli swego królewskiego kuzyna, teraz wyraźnie akceptował jego postępowanie.Nakazał nawet swoim namiestnikom, aby oddali się do dyspozycji Ludwika.Był to wyraz wdzięczności za całkowicie neutralną postawę, jaką król francuski i królowa matka Blanka zajęli wobec sporu Hohenstaufów z papiestwem.Chociaż byłem stołownikiem pana Ludwika, wynająłem kwaterę w pobliżu portu na Montjoie, aby nie być o każdej porze do dyspozycji swego pana.W okolicy kościoła Świętego Sabbasa znajdowała się większość tawern i nocami było przeważnie gorąco, gdyż stykały się tutaj dzielnice genueńska, pizańska i wenecka.Wystarczająco często w drodze powrotnej z kolacji u króla natykałem się na bijatykę między marynarzami trzech morskich republik, jeśli nie przekradłem się do swojej kwatery wzdłuż murów między siedzibą patriarchatu i arsenałem.Bardzo mi brakowało Williama, mego sekretarza, ale straciłem go na razie na rzecz króla i jego podopiecznej, widywałem minorytę najwyżej przy wspólnych posiłkach.Te cowieczorne skąpe radości dla podniebienia stawały się nie tylko dla mnie, lecz i dla pozostałych uczestników coraz bardziej przykre, pan Ludwik bowiem, nie zważając na dezaprobatę swojej małżonki, królowej Małgorzaty, był oczarowany małą Jezą.Często przekraczał miarę dworskiej kurtuazji, prowadził dziewczynkę do stołu, nakładał jedzenie i prawie nie było dysputy, przy której by jej - bez wątpienia nad wiek rozgarniętej i rozumnej osoby o wielkiej ciętości języka i ujmującym wdzięku - nie pytał o opinię, tak jak mnie czy konetabla.Przy tym Jeza wcale mu nie schlebiała, lecz śmiało wypowiadała przeciwne zdanie.Z czasem jednak posmutniała, była niespokojna i kapryśna.- Martwi się o Rosza - rzekł mi William - ale nie chce tego nikomu powiedzieć, nawet królowi.Z każdym dniem dziewczynka stawała się coraz bardziej zafrasowana.Królowa z trudem skrywała niechęć.Jeza należała oficjalnie do dam jej dworu, ale wyróżniał ją choćby fakt, że wciąż dysponowała własnym strażnikiem przybocznym oraz dworskim błaznem.Obaj ”mężczyźni” Jezy, jak kiedyś pozwoliłem sobie określić Iwona Bretończyka i Williama z Roebruku, zadawali sobie wiele trudu - prawdę mówiąc, przy współdziałaniu Jezy - aby uniknąć skandalu, ale pan Ludwik wciąż stwarzał sytuacje, które prowadziły do wzrostu napięcia.Nikt nie brał królowej za złe tego, że gruchanie małżonka z o wiele młodszą rywalką budziło jej zazdrość i wzniecało podejrzliwość.Król i Jeza przeżyli razem w Egipcie jakieś przygody, o których żadne z nią nie mówiło.A nie mogła się ośmieszyć, by wypytać o to Jezę.Pani Małgorzata czuła, że wina nie leży po stronie dziewczynki, na nią jednak kierowała swoje niezadowolenie.Jeza prawie nie dostrzegała zgorszenia dworu, podobnie jak przesadnej uprzejmości, którą obdarzał ją król.De lai don plus m’es bon e bel non ei mesager ni sagel, per que mos cors non dorm ni ri.Jej myśli były przy Roszu, a ponieważ nie wiedziała, gdzie on się znajduje i czy w ogóle przebywa jeszcze wśród żywych, z każdym dniem stawała się smutniejsza.Odkąd Zygisbert opuścił Akkę, znikła jej nadzieja na znak życia od Rosza, jak znika struga w słonecznym skwarze.Be-m degra de chantar tener, quar a chan coven alegriers; e mi destrenh tant cossiriers que-m fa de totas partz doler.Najpierw obawiała się, że wkrótce dostanie wiadomość od rycerza z zakonu krzyżackiego, i to wiadomość złą.Dlatego też ogłosiła, że pójdzie do klasztoru.Gdy potem długo nie było wieści ze Starkenbergu, przyjęła śmierć Rosza za rzecz pewną i teraz poważnie rozważała plany zostania zakonnicą.Pani Małgorzata podjęła z miejsca różnorodne działania, aby ten zamysł wkrótce wprowadzić w czyn.Chciała małżonkowi zadać zasłużony cios, odbierając mu dziecięcą faworytę.Nawiązała kontakt z przeoryszą żeńskiego klasztoru na pobliskiej górze Karmel i dzięki znacznej darowiźnie nastroiła ją do sprawy przychylnie.Jeza wahała się jeszcze, nie z obawy przed surowym klasztornym rygorem - przyjęłaby każdą pokutę, aby dać wyraz smutkowi - lecz dlatego że wciąż jeszcze miała iskierkę nadziei.Być może Rosz cierpi w więzieniu w Homsie albo też zawleczono go do Aleppo na targ niewolników.Wówczas ona, Jeza, nie powinna kryć się przed światem za klasztornymi murami, lecz przywdziać zbroję i wyruszyć, z Williamem jako giermkiem, by uwolnić ukochanego.Czy powinna także wziąć ze sobą Iwona? Znakomicie posługiwał się mieczem, ale nie był rycerzem.Należało to jeszcze przemyśleć.A może będzie musiała Rosza wykupić? Pieniądze dałby jej Zygisbert, a gdyby nie miał ich dostatecznie dużo, wtedy mogłaby zwrócić się do króla po pożyczkę, za którą poręczyłaby sobą.Ale prawdopodobnie były to wszystko czcze rozważania, a Rosz był dawno martwy.Od tej myśli przebiegł ją dreszcz i Jeza pozazdrościła innym, zwyczajnym dzieciom na tej ziemi, które w takiej sytuacji zaczynały płakać.Ona nie płakała.Z diariusza Jana ze JoinvilleAkka, 28 września A.D.1250Mój sekretarz znowu był dobrze widziany na dworze, czemu zawdzięczałem stały dopływ wiadomości, które uchodziły mojej uwagi jako ”zaciężnemu” seneszalowi i formalnemu stołownikowi króla.William o swoich miłosnych przygodach wśród wstydliwie unoszących spódnice pokojowych i obojętnie obnażających się dziewek kuchennych opowiadał mi tak samo obrazowo, jak relacjonował drażliwe małżeńskie sceny królewskiej pary, dyplomatyczne matactwa i polityczne dysputy.Ponieważ nikt nie traktował poważnie mego flamandzkiego chytrusa, mógł być wszędzie obecny, tak jak królewskie charty, które przesłał chrześcijańskiemu władcy w upominku pewien emir z sąsiedztwa.Szczególnie bawiło mnie przymierze, jakie zawiązało się między Williamem i królem, ponieważ obaj - chociaż z całkowicie różnych motywów - usiłowali wyperswadować Jezie szalony pomysł zamknięcia się w klasztorze.Królowi trudno było się sprzeciwiać pobożnemu pragnieniu, za nic jednak nie chciał rezygnować z towarzystwa swojej ulubienicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.