[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Jak do tej pory doskonale dawaliśmy sobie radę bez niczyjej pomocy.– Lecz tym razem nie chodzi o zajęcie jakiegoś miasteczka czy skrzyżowania – cierpliwie tłumaczył Stefański.– Przyglądając się temu z boku, dziwię się, że dotarliśmy aż tutaj.– Wszyscy wiemy, jak jest.Jeżeli nie skoncentrujemy się… ofiary stracą sens… Tak… Pan major ma na ten temat parę uwag – zakończył szybko i niezgrabnie.– Musimy pamiętać, że nie jesteśmy sami – rozpoczął wywód zwierzchnik grupy bojowej.– Mimo wielu deklaracji ze strony naszych sojuszników, najwyższe władze państwowe zdają sobie sprawę, że ten, kto opanuje kluczowe rejony Moskwy, znajdzie się w lepszej pozycji do przyszłych rokowań.Wpływa na to wiele kwestii, od tych prestiżowych poczynając, na przyszłej polityce zagranicznej Rosji i bezpieczeństwie naszej ojczyzny kończąc.Panowie, dobrze wiecie, że tu nie ma sentymentów.Zapadło kłopotliwe milczenie, lecz nie trwało długo.– Przypadek sprawił… – Stefański spojrzał na Kanię.W odpowiedzi ten nieznacznie skinął głową.– No dobrze, to nie przypadek.Wyciągnęliśmy wnioski z przeszłości.Również i dla was nie jest tajemnicą, że nie do końca możemy ufać naszym sojusznikom.Jankesi zawsze gotowi się dogadać za naszymi plecami, jeżeli tylko uznają, że jest to dla nich korzystne.Do tego nie możemy dopuścić.Przeciwnik nierzucony na kolana jest bardziej niebezpieczny od wściekłego psa.Nasze ciążenie w kierunku Moskwy szybko zostało dostrzeżone, stąd pomysł Pentagonu utworzenia III Korpusu.Pewnie dla większości z was wyglądało to na pośpieszne działanie.Zaangażowanie Amerykanów pod Petersburgiem to tylko jedna z przyczyn.W tym przypadku mogliśmy zapomnieć o odegraniu decydującej roli.Sprowadzono by nas do roli partnera o drugorzędnym znaczeniu.A my mamy szansę i własne plany.W końcu dobrnęli do najistotniejszych zagadnień, czyli wyznaczenia przyszłych celów.Przemowa, którą usłyszeli, choć nieskładna, to jednak wiele wyjaśniała.Mimo to na razie ta cała gadka o priorytetach na Maciejewskiego nie działała.Wydumane pomysły polityków i sztabowców raczej go irytowały.Jedna sprawa siedzieć w zacisznym gabinecie czy schronie i snuć wizje przyszłości, a inna nadstawiać głowę.– Po pierwsze, lotnisko Wnukowo.Jest tylko pięć kilometrów stąd.To ważny punkt dla całego zachodniego odcinka – zaznaczył Kania.– Z rozpoznania wiemy, że jest silnie bronione.Podejrzewamy, że właśnie tamtędy Rosjanie mogą ewakuować część personelu i wyższych oficerów, dlatego tak nam zależy na szybkim uchwyceniu obiektu.Domodiedowo i Szeremietiewo znajdują się pod ostrzałem artylerii…– Czy nasze haubice nie mogą zrobić tego samego? – wtrącił mało uprzejmie Eberhart.– Mogą, oczywiście, że mogą.Wolimy jednak, by na wstępie nie zaczynać od usunięcia sterty gruzu z terminalu – wyjaśnił Kania.– Tylko jak to się ma do tej twardej obrony, o której pan wspomniał? – Więc jednak młody potrafił się postawić.Pozostali dowódcy kompani przyjrzeli mu się z zainteresowaniem.Zyskał ich sympatię, a jak dobrze pokieruje oddziałem, zyska szacunek.– Już to wyjaśniam.Wyraźnie dostrzegli poirytowanie majora.– Wspomniałem o ewakuacji, jaką prowadzą Rosjanie.Naszym… to znaczy panów zadaniem będzie schwytane jak najliczniejszej grupy.Oczywiście, z czołgu tego się nie da zrobić.Stąd moja obecność.Grupa, którą dowodzę, przejmie wszystkich figurantów, których się da, i wyeliminuje zbędnych.Na zewnątrz ulewa z nową mocą spadła na wóz sztabowy, tłumiąc na chwilę wszystkie pozostałe odgłosy.– Ruszamy o godzinie 00:30 – oznajmił Stefański.– Są jakieś pytania?Nikt nie wyrwał się z uwagami.– Jeżeli wszystko jest jasne, przejdźmy do szczegółów.ROZDZIAŁ TRZECIMOSKWA – FEDERACJA ROSYJSKA | 1 czerwca, godzina 00:21– Jaki mamy plan? – zapytał Nowakowski.– Ten sam, co zawsze.– Wirski oświetlił wyrwę w ścianie niewielką latarką.– To znaczy?– Wejść do środka i wytłuc wszystkich, którzy staną nam na drodze.– Mało wyrafinowane.Myślałem, że stać nas na więcej.– Kiedyś też mi się tak wydawało.Mrok po drugiej stronie muru wydawał się gęsty jak zupa.Cząsteczki pyłu wirowały w powietrzu podrywane do góry za każdym razem, gdy zmieniali pozycje.Tym razem nikt nie zgłaszał się na ochotnika.W dodatku na powierzchni zrobiło się nerwowo, kiedy od strony przedmieść nasiliło się echo nieustającej kanonady.Daleki pomruk brzmiał jak burza i właściwie był nie do odróżnienia od grzmotów i błyskawic nawałnicy, która rozpętała się nad Moskwą.Ludzi dosłownie zwiało z ulic.Kto mógł, chował się w schronie, piwnicy czy metrze.Pozostawali nieliczni nieszczęśnicy przygotowujący obronę.Przynajmniej lotnictwo ograniczyło ataki, dając moskwianom parę godzin wytchnienia.Można więc powiedzieć, że grupa Wirskiego z ulgą zeszła pod ziemię.Wirski pochylił się i przecisnął na drugą stronę otworu.Nie wykluczał co najmniej kilkunastu funkcjonariuszy Federalnej Służby Ochrony czyhających na każdego, kto zbliży się do wyłomu.Jeżeli sieć tajnych tuneli faktycznie znajdowała się pod szczególnym nadzorem, tak właśnie powinno być.To potwierdziłoby też wartość ich szkiców, a tak wciąż obracali się w sferze domysłów.Już tyle razy przyglądał się wykresom, że znał je na pamięć.Wystarczyło przymknąć oczy, a widział całą siatkę mniej lub bardziej hipotetycznych korytarzy z najmniejszymi detalami.Jeśli te rysunki choć w połowie są wiarygodne, to wkrótce się o tym przekonają [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.