[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądał na podnieconego, jak człowiek na granicy wybuchu.– Mogę to załatwić – odparłem.– Nie ma obawy, uspokój się.Chcesz dużą czy małą?W tym czasie Rita należała do moich ulubienic (kilka lat wcześniej była nią Betty Grable) i występowała w dwóch rozmiarach.Za dolca dostawałeś małą Ritę.Za dwa pięćdziesiąt mogłeś mieć dużą Ritę – pełne cztery stopy kobiecości.– Dużą – odparł, nie patrząc na mnie.Mówię wam, tamtego wieczoru wyglądał jak nawiedzony.Czerwienił się niczym dzieciak próbujący wejść do nocnego klubu na prawo jazdy starszego brata.– Na pewno możesz to zrobić?– Spokojnie, jasne, że mogę.Widownia klaskała i wyła, gdy pluskwy wylazły ze ścian, żeby obleźć Raya Millanda, cierpiącego na paskudne delirium tremens.– Jak szybko?– Tydzień.Może mniej.– Dobrze.Wyglądał na rozczarowanego, jakby miał nadzieję, że od razu wyjmę ją z kieszeni.– Ile?Podałem mu cenę bez narzutu.Mogłem sobie pozwolić na to, żeby załatwić mu ją po kosztach własnych; przy zakupie młotka i ścierek okazał się dobrym klientem.Co więcej, był dobrym chłopcem – kiedy miał kłopoty z Bogsem, Roosterem i resztą, niejedną noc zastanawiałem się, ile jeszcze wytrzyma, zanim użyje tego czekano-młotka, by rozwalić któremuś łeb.Plakaty to spora część mojego interesu, nieco mniejsza od gorzały i papierosów, a zwykle trochę większa od trawki.W latach sześćdziesiątych zapotrzebowanie się mocno zwiększyło, bo sporo ludzi chciało powiesić na ścianie Jimiego Hendrixa, Boba Dylana albo zdjęcie z filmu „Easy Rider”.Jednak najlepiej szły dziewczyny; jedna pin-up girl po drugiej.Kilka dni po mojej rozmowie z Andym kierowca furgonetki pralniczej, z którym wówczas robiłem interesy, dostarczył mi ponad sześćdziesiąt plakatów, przeważnie Rity Hayworth.Może nawet pamiętacie ten obrazek; ja tak.Rita jest ubrana – powiedzmy – w kostium kąpielowy, jedną rękę ma za głową, przymknięte oczy, rozchylone wargi.Napis głosił, że to Rita Hayworth, lecz równie dobrze mógł brzmieć: „Napalona baba”.Administracja więzienia zdaje sobie sprawę z istnienia czarnego rynku.To pewne.Prawdopodobnie wiedzą o moich interesach tyle samo co ja sam.Godzą się z tym, ponieważ rozumieją, że więzienie jest jak wielki szybkowar, który musi mieć wentyl odprowadzający parę.Od czasu do czasu robią nalot i w ciągu tych lat raz czy dwa siedziałem w karcerze, ale przymykają oczy na takie rzeczy jak plakaty.A kiedy w czyjejś celi pojawia się duża Rita Hayworth, przyjmują, że facet dostał ją w liście od przyjaciela lub krewnego.Oczywiście, wszystkie przesyłki od przyjaciół i krewnych są otwierane, a ich zawartość spisywana, ale komu chciałoby się szukać w tych spisach czegoś tak niewinnego jak plakat Rity Hayworth czy Avy Gardner? Będąc pod presją, uczysz się żyć i dawać pożyć innym, inaczej ktoś zrobi ci szeroki uśmiech tuż nad jabłkiem Adama.Musisz iść na ustępstwa.I znowu Ernie przeniósł plakat z mojej celi numer sześć do czternastki Andy’ego.A potem wrócił z notatką, skreśloną starannym pismem: „Dzięki”.Trochę później, gdy wyprowadzali nas na poranny posiłek, zajrzałem do jego celi i zobaczyłem nad jego pryczą Ritę w całej jej obfitej chwale: z ręką za głową, przymkniętymi oczami i rozchylonymi, błyszczącymi wargami.Wisiała nad jego pryczą, z której mógł patrzeć na nią nocami, po zgaszeniu świateł, w blasku sodowych lamp na dziedzińcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|