[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Grens wyszedł na korytarz, a drzwi do pokoju zostawił otwarte.Spoglądał przez chwilę na dzieci, a one na niego.Był tego pewien, chociaż próbowały unikać jego wzroku i w ogóle nie zwracać na niego uwagi.Nie znał się zupełnie na dzieciach i tak naprawdę nigdy nic o nich nie wiedział, a jego kontakty z nastolatkami ograniczały się do przesłuchań w czasie prowadzonych dochodzeń.Był jednak najzupełniej pewien, że te dzieciaki czują się źle.Kiedy podszedł do automatu z kawą, zatrzymał się.Nalał sobie kawy do plastikowego kubka i wypił ją jednym haustem.Nalał sobie kolejny kubek równie czarnej kawy, opróżnił go do połowy, a resztę wylał do kosza na śmieci.Miała paskudny smak.Jednak zdążył się do niej przyzwyczaić, i to tak bardzo, że potrzebował tego taniego, cierpkiego smaku, który rozpływał mu się po całym ciele, zwłaszcza po nocy, kiedy spał skulony na kanapie.– Dzień dobry.Nie zauważył jej.Ucieszył się jednak na dźwięk głosu, który usłyszał za sobą.– Dzień dobry.Wcześnie wstałaś.– Ewert…?– Tak?– Co tu się dzieje?Mariana Hermansson odwróciła się w drugą stronę korytarza i położyła mu dłoń na ramieniu.Wzdrygnął się, jak zwykle, bo nigdy nie wiedział, jak się w takich sytuacjach zachować.– Są tu od rana.Grens wyjaśnił jej wszystko w kilku zdaniach, a Hermansson nie musiała się zbytnio wysilać, żeby go zrozumieć.Była mądrą kobietą, a Grens zdążył ją polubić.Przypomniał sobie, jak dwa lata temu na początku protestował przeciwko zatrudnianiu jej na zastępstwie.Miał po prostu taki zwyczaj.Dopiero dramat z zakładnikiem wziętym w największym szpitalu w Sztokholmie skłonił go do zmiany zdania.– Dlaczego przyjąłeś mnie do pracy?– A czy to ważne?– Przecież wiem, jaki masz stosunek do kobiet policjantek.Była młoda i całkiem niedawno skończyła szkołę policyjną.Jednak podczas akcji, którą z konieczności prowadzono z sali operacyjnej szpitala, we właściwy sposób zanalizowała sytuację i doszła do takich samych wniosków jak on.– Policja miejska zatrudnia każdego roku ponad sześćdziesiąt osób.Co mam ci powiedzieć? Że jesteś dobra?– Chcę wiedzieć dlaczego.Pół roku później zatrudnił ją na stanowisku inspektora policji kryminalnej, pomijając przy tym wielu innych asystentów.– Bo jesteś dobra.Po prostu.– A twój stosunek do kobiet policjantek?– To, że ty jesteś kompetentna, niczego nie zmienia.Kobiety nie nadają się do tej roboty.Rozmowa, jaką przeprowadzili wtedy na tym korytarzu, na progu jego pokoju, wracała od czasu do czasu i kładła się cieniem między nimi.Nadal nie wiedział, czy to źle, czy dobrze.Hermansson wskazała na automat do kawy, Grens odsunął się, a ona kilkakrotnie nacisnęła jeden z górnych przycisków.Była to jakaś mieszanka mleka w proszku i czegoś tam jeszcze, pili to wszyscy młodsi policjanci.Grens spojrzał z niesmakiem na jej plastikowy kubek.Nie dość, że źle znosił krótkie noce, a na biurku leżały trzydzieści trzy sprawy, to jeszcze musi patrzeć na to plastikowe paskudztwo.– Spróbuję z nimi porozmawiać.– Szkoda czasu.One nie chcą rozmawiać.Ale Hermansson już szła w ich stronę.Szła powoli, żeby nie wylać kawy, podczas gdy drugą ręką machała do dwójki dzieci.Zatrzymała się przed jedną ze starszych dziewczynek, pomachała jej ręką, ale nadal nie usłyszała ani słowa.Grens już wcześniej obserwował dziewczynkę, jak chodziła wśród pozostałych dzieci z niemowlęciem na rękach, jakby chciała ich upilnować.Pomyślał sobie, że to chyba nieformalna przywódczyni całej tej grupy, a może po prostu reszta dzieci jej ufa.To dlatego dwa razy próbował z nią rano porozmawiać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|