[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Osoba stojąca przed nimi odpowiada całkowicie temu, co Bénavides wyobrażał sobie, rozmawiając z nim przez telefon: wysoki, szczupły, szary garnitur, pastelowy krawat; typ przedstawiciela, akwizytora sztuki, który powinien skończyć jako dyrektor Luwru… albo nikt!– To piękny przedmiot, panowie.W dobrym stanie, ale pochodzący sprzeddobrych stu lat.Nie ma jakiejś ogromnej wartości, nie, ale mógłby zainteresować kolekcjonerów.Jest to model, którego zapewne używali malarze amerykańscy na początku wieku, ale później Winsor & Newton, marka ze smokiem, stał się firmą znaną na całym świecie.Każdy malarz trochę snob czy tęskniący za dawnymi czasami marzyłby, żeby w nim trzymać pędzle.Bénavides i Sérénac usiedli w dwóch fotelach z epoki, obitych czerwonym welurem, ale mniej wygodnych, niżby na to wskazywał ich świetny wygląd.Ich czarne drewniane nogi powleczone laką sprawiają wrażenie, jakby się miały złamać przy najmniejszym nieuważnym ruchu.– Panie Poussin – pyta Laurenç Sérénac – czy myśli pan, że mogłyby się jeszczeznaleźć na rynku płótna Moneta? Zwłaszcza Nenufary…Dyrektor muzeum odłożył kasetę.– Co dokładnie chce pan przez to powiedzieć, inspektorze?– No, na przykład, czy można sobie wyobrazić, że jakiś mieszkaniec regionu Vernon mógłby ciągnąć zyski z obrazu ofiarowanego mu przez Moneta? Może jednego z dwustu siedemdziesięciu dwóch Nenufarów?Pada odpowiedź:– Kiedy Claude Monet zamieszkał w Giverny, był uznanym malarzem.Każdez jego dzieł należało już do dziedzictwa narodowego.Monet bardzo rzadko dawałobrazy, które przecież warte były niemałą fortunę.Wyjaśnia, szczerząc wszystkie białe zęby:– Zgodził się, co bardzo rzadko się zdarzało, na odejście od tej zasady w przypadku muzeum w Vernon.To zresztą stanowi właśnie o wyjątkowej wartościnaszego tonda.Wydaje się, że ta odpowiedź zadowala Sérénaca.Ale nie Sylvia Bénavides’a, któryprzypomina sobie pełne egzaltacji komentarze konserwatora Muzeum Sztuk Pięknychw Rouen:– Przepraszam bardzo, ale Monet musiał nieustannie targować się z sąsiadami, mieszkańcami Giverny, żeby urządzić staw, zachować pejzaże w takim stanie, w jakim chciał je malować… Czy nie można sobie wyobrazić, że kupił zgodę sąsiadów… za obietnicę podarowania obrazu?Poussin nie kryje rozdrażnienia.Patrzy demonstracyjnie na zegarek.– Niech pan posłucha, inspektorze.Okres impresjonizmu to nie prehistoria! Na początku wieku istniały gazety, akty notarialne, sprawozdania rad miejskich…Wszystkie te dokumenty zostały zbadane przez dziesiątki historyków sztuki.Nigdy żaden, absolutnie żaden tego typu handel wymienny nie wyszedł na jaw… No, ale zawsze można opowiadać, co się chce!Dyrektor ma zamiar wstać.Ten pośpiech, by skrócić ich rozmowę, w końcu intryguje Bénavides’a.Na próżno oczekuje on pomocy od Laurença Sérénaca.– A kradzież? – rzuca Sylvio.Pascal Poussin wzdycha.– Nie wiem, do czego pan zmierza.Claude Monet do końca życia był człowiekiemzorganizowanym i przytomnym.Jego obrazy zostały spisane, posegregowane,ocenione.Po jego śmierci syn malarza Michel nigdy nie sygnalizował braku żadnego płótna…Palce dyrektora muzeum tańczą nerwowo na kasecie malarskiej.– Inspektorze, skoro nie potrafi pan rozgryźć zbrodni, której dokonano tydzień temu, wątpię, żeby mógł pan znaleźć klucz do hipotetycznej kradzieży, która mogła się zdarzyć przed rokiem tysiąc dziewięćset dwudziestym szóstym…Cios z prawej.Bénavides inkasuje.Na ring wkracza z kolei Sérénac:– Panie Poussin… Przypuszczam, że słyszał pan o fundacji Theodore’a Robinsona?Dyrektor muzeum wydaje się przez chwilę zmieszany tym przybyciem posiłków.Miętosi węzeł swojego krawata.– Oczywiście… Należy do trzech czy czterech głównych fundacji promocji sztukina świecie.– I co pan o niej myśli?– Jak to, co myślę?– Czy miał już pan do czynienia z tą fundacją?– Oczywiście! Co za pytanie! Fundacja Robinsona jest niezastąpiona wewszystkim, co się wiąże z impresjonizmem.Mają w swoim sloganie trzy pro: prospection, protection, promotion…Bénavides kiwa głową, że to się zgadza, Poussin mówi dalej:– Co najmniej jedna trzecia płócien wystawionych gdzieś na świecie musi przez nią przechodzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|