[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy zawodnicy uścisnęli sobie dłonie, rodzice Eddiego wyszli na kort.–Zrób coś dla mnie – powiedział Myron do Jess.–Co?–Zajmij rodziców przez kilka minut.Chcę porozmawiać z Eddiem w cztery oczy.Jessica zrobiła to, zapraszając rodziców chłopca na lunch.Poprowadziła pana i panią Crane w kierunku restauracji „Racquets”, z widokiem na lożę honorową.Myron poszedł z chłopcem do szatni.Eddie prawie wcale się nie spocił.Oglądający mecz Myron pewnie był bardziej spocony od niego.Chłopak szedł długimi, niespiesznymi krokami, zupełnie odprężony, z ręcznikiem zawieszonym na szyi.–Powiedziałem TruPro, że nie interesuje mnie ich propozycja – oznajmił.Myron skinął głową.To wyjaśniało wielkoduszność Aarona, który zgodził się, żeby Myron reprezentował Eddiego.–Jak na to zareagowali?–Byli cholernie wkurzeni – odparł Eddie.–Założę się.–Myślę, że podpiszę umowę z waszą agencją.–A co na to twoi rodzice?–To nie ma znaczenia.Oni wiedzą, że decyzja należy do mnie.Przeszli jeszcze kilka kroków.–Eddie, muszę zapytać cię o Valerie.Chłopiec uśmiechnął się.–Naprawdę próbuje pan złapać jej zabójcę?–Tak.–Dlaczego?–Nie wiem.Po prostu muszę to zrobić.Eddie skinął głową.Najwidoczniej ta odpowiedź mu wystarczała.–Niech pan strzela.–Poznałeś Valerie na obozie Pavela na Florydzie?–Zgadza się.–Jak to się stało, że zostaliście przyjaciółmi?–Był pan kiedyś w szkole Pavela? – zapytał Eddie.–Nie.–To może pan tego nie zrozumie.– Eddie Crane zamilkł, odgarnął włosy z czoła i dodał: – Pewnie to wydaje się dziwne, przyjaźń między szesnastoletnią dziewczyną a dziewięcioletnim chłopcem.Jednak wśród tenisistów to normalne.Nie zawiera się przyjaźni z rówieśnikami.To twoi wrogowie.Myślę, że Val i ja byliśmy po prostu samotni.A ze względu na różnicę wieku nie stanowiliśmy dla siebie zagrożenia.Chyba dlatego się zaprzyjaźniliśmy.–Czy mówiła kiedyś o Alexandrze Crossie?–Tak, kilka razy.Chodzili ze sobą czy coś takiego.–Miałeś wrażenie, że to poważny związek?Wzruszył ramionami.Strażnik sprawdził ich przepustki.–Raczej nie.Tenis był całym jej życiem.Chłopcy byli tylko dodatkiem.–Opowiedz mi o szkole Pavela.Jak czuła się w niej Valerie?–A jak miała się czuć? – Eddie uśmiechnął się ze smutkiem i pokręcił głową.– To jak gra w króla na górze.Każdy usiłuje zrzucić pozostałych i zasiąść na szczycie.–Valerie to się udało?Eddie skinął głową.–Była niekwestionowaną królową.–Jak układało jej się z Pavelem?–Dobrze.Przynajmniej z początku.Potrafił mobilizować ją jak nikt inny.Godzinami ćwiczyła z jego asystentami, a kiedy wydawało się, że nie zrobi już ani kroku więcej, Pavel zjawiał się i bach! – jakby dostała nowych sił.Val była wspaniałą tenisistką, a Pavel wiedział, jak obudzić w niej ducha współzawodnictwa.Kiedy siedział na trybunach, roznosiła w pył przeciwniczki.Nie puściła ani jednej piłki.Była niesamowita.–A kiedy coś zaczęło się psuć?Eddie wzruszył ramionami.–Kiedy zaczęła przegrywać.Powiedział to tak, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie.–Co się stało?–Nie wiem.– Znowu zamilkł, zastanawiając się.– Myślę, że przestało jej zależeć.Tak dzieje się z wieloma zawodnikami.Wypalają się.Za wiele napięć w zbyt krótkim czasie.–I co zrobił Pavel?–Próbował wszystkich swoich starych sztuczek.Widzi pan, Pavel uczył swoich zawodników, że gracz graczowi wilkiem.Powiedział mi, że w ten sposób eliminuje słabych.Jednak Valerie przestała na to reagować.Nadal zwyciężała większość dziewcząt.Jednak grając przeciwko najlepszym – takim jak Steffi, Monica, Gabriela, Martina – nie miała już ducha walki, żeby je pokonać.Eddie siedział na krześle przed swoją szafką.W szatni było tylko kilka osób [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|