[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pragnął znowu zobaczyć ich dwoje: tego, któregopokochał, by go stracić, i tę, którą zapewne mógłby pokochać.Gdyby był zwykłym człowiekiem, a nie czarnoksiężnikiem i szpiegiem.* * *Kiedy Achamian znikł w cedrowych lasach za Atyersus, Nautzera został jeszcze namurach, rozkoszując się zabłąkanymi promieniami słońca i przyglądając się spiętrzonymburzowym chmurom na północnym niebie.O tej porze roku podróżujący do SumnyAchamian będzie narażony na ataki złej pogody.Przeżyje na pewno, jeśli będzie musiał,ucieknie się do gnozy, lecz czy ujdzie z życiem z o wiele większej burzy, jaka go oczekuje?Czy przetrwa spotkanie z Maithanetem?Nasz cel jest tak potężny, pomyślał Nautzera, a narzędzia tak słabe.Otrząsnął się z zamyślenia - zły nawyk, który z wiekiem się pogłębiał - i pospieszyłgaleriami, nie zważając na mijających go braci i podwładnych.Po jakimś czasie, obolały zwysiłku, znalazł się w papirusowym mroku biblioteki.Zastał Simasa pochylonego nadstarożytnym manuskryptem.Światło latarni migotało w cienkiej strużce rozlanego atramentu,który wziął w pierwszej chwili za krew.Przyglądał się Simasowi przez jakiś czas,zaniepokojony nagłym wybuchem nienawiści.Dlaczego tak go nie znosił? Czy dlatego żeSimasowi wzrok jeszcze dopisywał, a on musiał prosić uczniów, by mu czytali?- W scriptorium światło jest lepsze - odezwał się.Stary czarnoksiężnik drgnął.Uniósł sympatyczną twarz, spojrzał w mrok.- Naprawdę? Ale nie towarzystwo.Zawsze ten sam cierpki dowcip.Jednak Simas jest przewidywalny.A może to także gra,tak jak nieporadność i delikatność, którymi rozbrajał studentów?- Powinniśmy mu powiedzieć, Simasie.Starzec zmarszczył brwi i z roztargnieniem podrapał się w brodę.- Co? Że Maithanet już wezwał wyznawców, by ogłosić obiekt świętej wojny? Że połowajego misji to zwykły pretekst? Achamian sam się o tym wkrótce przekona.- Nie.- Musieli dopuścić się przemilczenia, żeby myśl o zdradzie własnego studenta stałasię łatwiejsza do przyjęcia.Simas skinął głową i westchnął ciężko.- Więc martwi cię ta druga sprawa.Jeśli czegoś nauczyliśmy się od Rady, staryprzyjacielu, to tego, że niewiedza jest potężnym narzędziem.- Podobnie jak wiedza.Czy odmówilibyśmy mu narzędzi, które są mu potrzebne? A jeślibędzie nieostrożny? Ludzie często tracą czujność przy braku prawdziwego zagrożenia.Simas pokręcił głową.- Ależ on wybrał się do Sumny.Zapomniałeś? Będzie uważać.Każdy czarnoksiężnikbyłby ostrożny w gnieździe Tysiąca Świątyń.Zwłaszcza w takich czasach.Nautzera wydął wargi i milczał.Simas odsunął się od manuskryptu, jakby nie chciał się rozpraszać.Spojrzał przenikliwiena Nautzerę.- Umarł ktoś jeszcze.Zawsze miał tę osobliwą zdolność do odgadywania przyczyn jego nastrojów.- Gorzej - odparł Nautzera.- Zaginął.Dziś rano.Parthelsus doniósł, że jego pierwszyinformator z dworu Tydonnów znikł bez śladu.Ktoś poluje na naszych agentów.- To muszą być oni.Oni.Nautzera wzruszył ramionami.- Albo Szkarłatne Wieżyce.Albo nawet Tysiąc Świątyń.Cesarskim szpiegom, pamiętaj,w Sumnie przypadł w udziale ten sam los.W każdym razie Achamian powinien był siędowiedzieć.- Zawsze jesteś takim purytaninem.Nie.Ten, kto nas prześladuje, jest albo zbytpłochliwy, albo zbyt przebiegły, by uderzyć wprost.Zamiast atakować naszychczarnoksiężników, skupia się na informatorach, na naszych oczach i uszach w TrzechMorzach.Z jakiegoś powodu chce nas oślepić i ogłuszyć.Nautzera docenił tę myśl, lecz nie potrafił dostrzec związku.- I co z tego?- Drusas Achamian był przez wiele lat moim studentem.Znam go.Wykorzystuje innych,jak przystało na szpiega, lecz nigdy się w tym nie rozsmakował, co w przypadku szpiega jestkonieczne.Z natury jest nietypowo.szczery.Słaby.Tak, Nautzera zawsze uważał, że Achamian jest słaby, lecz czy z tego powodu miałbyczuć się do czegoś zobowiązany?- Jestem zbyt zmęczony, by odgadywać twoje zagadki, Simasie.Mów wprost.W oczach Simasa błysnęło rozdrażnienie.- Zagadki? Myślałem, że mówię zupełnie jasno.- Wreszcie zobaczyliśmy twojeprawdziwe oblicze, „stary przyjacielu”.- Achamian zaprzyjaźnia się z ludźmi, którychwykorzystuje.Gdyby wiedział, że ktoś poluje na jego informatorów, pewnie by się zawahał.A być może - co ważniejsze - gdyby wiedział, że wróg przeniknął na teren samej Atyersus,pewnie cenzurowałby informacje, by oszczędzić informatorów.Pamiętaj, że skłamał,zaryzykował samą gnozę, by chronić tego swojego zdrajcę.Nautzera nagrodził go uśmiechem, co zdarzało mu się rzadko; uśmiech wydawał sięzłośliwy, lecz było to w pełni usprawiedliwione.- Zgadzam się.Do czegoś takiego nie można dopuścić.Ale nasz sukces, Simasie, oddawna zależał od tego, że dawaliśmy naszym agentom wolną rękę.Zawsze ufaliśmy tym,którzy znali sytuację na tyle dobrze, by podjąć najlepszą decyzję.A teraz, pod twoimwpływem, odmówiliśmy naszemu bratu niezbędnej informacji.Informacji, która mogłaby muocalić życie.Simas wstał gwałtownie, podszedł do stojącego w cieniu Nautzery.Choć był niski idobroduszny, kiedy się zbliżył, Nautzerę przeszedł dreszcz.- Ale nigdy nie jest to takie proste, prawda, stary przyjacielu? Nasze decyzje wynikają zesplotu wiedzy i ignorancji.Uwierz moim zapewnieniom, że w przypadku Achamianawłaściwie dobraliśmy proporcje.Czy myliłem się, kiedy powiedziałem, że zdrada Inrauakiedyś nam się przyda?- Nie - przyznał Nautzera, wspominając gorące kłótnie sprzed dwóch lat.Martwił się, żeSimas jedynie chroni ukochanego studenta, ale to było dawno.Mijające lata dowiodły, żePolchias Simas jest człowiekiem w równym stopniu przebiegłym, jak pozbawionym uczuć.- Więc zaufaj mi i teraz - powiedział Simas z naciskiem, przyjaźnie kładąc mu naramieniu pobrudzoną atramentem dłoń.- Pójdź, stary przyjacielu.Przed nami trudne zadanie.Nautzera, uspokojony, skinął głową.Trudne zadanie, w rzeczy samej.Ten, kto ścigał ichinformatorów, robił to z niepokojącą łatwością, a to mogło oznaczać tylko jedno: jakiś uczonypowiernik, choć co noc przeżywał cierpienie Seswathy, stał się zdrajcą.Rozdział 3Jeśli świat jest grą, której zasady stworzył Bóg, a czarnoksiężnicy są tymi, którzy wciążoszukują, to kto stworzył zasady czarnoksięstwa?Zarathinius, „Obrona nauk tajemnych”Wczesna wiosna, 4110 Rok Kła, droga do SumnySztorm dopadł ich na Meneanorze.Achamian obudził się z kolejnego snu.Starożytne bitwy z jego majaków splotły się zczernią kabiny, podłogą, grzmotem fal.Leżał skulony, dygocząc i usiłując oddzielićrzeczywistość od snów.W ciemnościach nawiedzały go twarze zastygłe w zdumieniu iprzerażeniu.W oddali migały postaci w zbrojach z brązu.Dym zasnuwał horyzont, a wysoko,węźlasty jak gałęzie z czarnego żelaza, unosił się smok.Skafra.Grzmot.Marynarze, usiłujący nie upaść pod ścianą deszczu, powierzali się opiece Momasa, duchaburzy i morza.I boga gry w kości.* * *Nroński statek kupiecki rzucił kotwicę w porcie Sumna, starożytnym ośrodku wiaryinrithijskiej.Achamian, oparty o wysmagany deszczem reling, przyglądał się łodzi pilotasunącej ku nim przez wysokie fale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|