[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja też nie.To jak, pomożecie czy mam pogadać z Severianem?Tłum oficerów się rozstąpił i jajo popłynęło w powietrzu w kierunku zagród.Ariel miała jużtam upatrzone miejsce na inkubator i wychów małego smoczka.Przemyślała gruntowniecałą sprawę w drodze do koszar.- Stój! - Rozległ się ostry głos.„No nie, znowu Efrem jest dyżurnym?" – pomyślała z niechęcią.- Ani kroku dalej.Ariel miała ciężkie zadanie, bo ogromne jajo tylko dzięki sile jej woli i koncentracji wisiałow powietrzu.Ale jak Efrema szybko się nie pozbędzie, to nie utrzyma go zbyt długo.Ostrożnie pozwoliła jaju wylądować na ziemi i odwróciła się do oficera.- Ty mnie chyba nie lubisz, co, Efrem? - zapytała spokojnie.Całe koszary wstrzymały oddech.Podobne sprzeczki zawsze dostarczały rozrywki, zwłaszczaże jeszcze nigdy Efrem nie wyszedł z nich zwycięsko.- Powiedziałem, że jajo zostaje tutaj, aty nie masz nic w tej sprawie do gadania.Odpowiadam wyłącznie przed Severianem, więcnie próbuj mnie wkurzać, bo to tak, jakbyś chciał wkurzyć jego.- Odwróciła się z powrotemw kierunku jaja, uznając sprawę za zakończoną.Tyle, że Efrem nie.- Powiedziano ci, jakie będą skutki, jak dzikie smoki nas zaatakują.Skoro nie chcesz odnieśćtego jaja, będę musiał je zniszczyć.Ochrona Korpusu i koszar przede wszystkim!- Chyba nie słyszałeś, co mówiłem o dzikich smokach.Porzuciły to jajo.- Ariel ponownieodwróciła się do niego z niesmakiem.- „Bogowie! Jak ktoś tak głupi mógł zostać oficerem?"- pomyślała, tyle że nie zasłoniła się zaklęciem.To rozwścieczyło Efrema.- Odsuń się, Ariel! - rzucił i wyjął buzdygan.176Oficerowie zamarli.Zamierzał rozwalić jajo! Rzeczywiście wycelował w nie buzdygan iwystrzelił strumień energii.W jednej sekundzie źrenice Ariel rozszerzyły się, krzyknęła iskoczyła dokładnie tam, gdzie mierzył.Wystrzału jednak nikt nie mógłby powstrzymać.Siłarażenia powaliła kobietę na ziemię niedaleko jaja, które tak bardzo starała się ochronić.Inni oficerowie błyskawicznie rzucili się na Efrema i wytrącili mu buzdygan.NatomiastMarcus, ku zdumieniu Fabiena, skoczył ku Ariel.Żyła.Oberwała w pierś, ale przeżyła.Spojrzał wściekły na Efrema.Chętnie sam by mu dokopał, ale właśnie robili to inni i dlaniego nie starczyło miejsca.Wziął nieprzytomną kobietę na ręce i zaniósł do bungalowumedycznego, gdzie mag-medyk położył ją na łożu leczącym.Stwierdził, że uraz nie był takmocny, na jakiwyglądał, dlatego nie rozbierał Ariel i ustawił moc działania łoża na średnie obroty.Marcusnigdy nie zastanawiał się, jak działa takie łoże.Teraz o to zapytał.- To proste.Widzisz, to jakby rodzaj łóżka, w którym za materac służy płaski balonwypełniony wodą.Ale nie jest to zwykła woda, tylko z magicznego źródła.Jeśli uraz jestniewielki, wpuszczam mało wody, jeśli większy, to więcej.Przy najcięższych urazachmaterac jest wypełniony maksymalnie, a chorego trzeba rozebrać, żeby nic nie torowało drogidla życiodajnej energii.Do tego dochodzą różne maści, eliksiry, kadzidełka, zaklęcia.-Mag-medyk rozgadał się na dobre, ale Marcusowi wystarczyło do szczęścia, że Arielodniosła niewielkie obrażenia i nie było potrzeby jej rozbierać.Tego tylko brakowało, by całekoszary się dowiedziały, że ten idiota Efrem miał rację!- Jak z nią? - odezwał się głos za jego plecami.Kurczę, od kiedy ten Fabien tak się skrada?- Mag-medyk mówi, że wyjdzie z tego - odparł cicho- Marcus, czy.- zaczął niepewnie elf.- Chcesz mnie zapytać, czy mi eliksir nie przestał działać? - zapytał przyjaciel bardziejopryskliwie, niż zamierzał.- Nie, nie przestał! Przypominam ci, elfie, że jakiś czas temu wzbrojowni dostałem rozkaz od Severiana opieki nad nią.Nawet wypicie eliksiru mnie z tegorozkazu nie zwalnia.Kilka dni temu Naczelny powtórzył mi, że rozkaz nadal obowiązuje.Niemam w tej sprawie nic do gadania, więc ty też nic nie gadaj!Wyszedł zły.Poszedł zobaczyć, czy z Efrema zostało jeszcze coś, co mógłby wgnieść wziemię, niestety zobaczył tylko ogromne, brunatno-zielone porzucone jajo.Po chwili namysłukazał je pilnować napotkanemu chochlikowi, a sam poszedł do zagród.*Obolała Ariel otworzyła oczy.Leżała na jakimś łóżku wodnym.Dopiero po paruminutach dotarło do niej, co się wydarzyło.„Jajo!" - pomyślała z rozpaczą.Wszystko na nic.A miała nadzieję, że wykluje się piękna smoczyca dla Nereta.Zerwała się z łoża i wbrewprotestom mag-medyka poleciała na plac, gdzie spodziewała się zobaczyć resztki potłuczonejskorupy.Nic jednak nie dostrzegła.„A więc chochliki już tu posprzątały" - uznała markotnie.- Właśnie miałem do ciebie iść - usłyszała głos Fabiena za plecami - ale widzę, że już jesteśna chodzie.Jak zwykle błyskawicznie się regenerujesz.Tak jakbyś miała dolewkę elfiej krwi- stwierdził z uśmiechem.- Miło to widzieć.Popatrzyła na niego żałośnie.Tyle pracy zniszczonej przez jednego idiotę, a ten elf sięcieszy!- Tak, faktycznie za szybko - odpowiedziała posępnie.- A wiesz, Vivianne prosiła, żebym cię przyprowadził do zagród - zaczął.- Później do niej zajrzę - odparła, bo teraz chciała się tylko wypłakać w zaciszu swojegopokoju.177- Nie, nie, nie! Wyraźnie powiedziała: „jak tylko Ariel się obudzi".Wybacz, ale nie chcę byćpożarty, więc może zrób mi przysługę i zobacz, czego ona może chcieć.Po jego minie widziała, że się nie wykręci.Westchnęła i ruszyła za elfem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.