[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadszedł październik, a ja nie mogłem uwierzyć, jak bardzo wciąż jej pragnąłem.Pewnego ranka zdarzyło się, że weszliśmy do szkoły w tym samym czasie.Na sekundę nasze spojrzenia się skrzyżowały.To była zaledwie króciutka chwila, jednak dostrzegłem jej zdenerwowanie.Kiedy odeszła, chciałem za nią pobiec.Ale to byłoby niewłaściwe, prawda?Co się ze mną działo?Sądziłem, że bez bliskich relacji moje uczucia zbledną.Jednak tak się nie stało.Potęgowały się za każdym razem, gdy Ashlyn wchodziła do mojej sali.Czasem widziałem ją z Ryanem i sposób, w jaki się uśmiechała, rozmawiając z nim, sprawiał, że czułem się, jakbym unosił się w chmurach.Jej uśmiech był uzależniający i żałowałem, że nie był przeznaczony dla mnie.Nienawidziłem tego, że nie mogłem jej powiedzieć, jak pięknie wyglądała każdego dnia.Nienawidziłem, gdy codziennie przychodziła na moje zajęcia, a ja musiałem udawać, że w ogóle o niej nie myślę.Nienawidziłem tego, że nie chciała uczestniczyć w dyskusjach, choć wiedziałem, że znała wszystkie odpowiedzi.Nienawidziłem tego, jak patrzyli na nią inni uczniowie.Jak jej pożądali.Jak drwili z jej ciała.Jak jej dokuczali.Nienawidziłem tego, że przeżywała żałobę po siostrze – zupełnie sama.Nienawidziłem tego, że czuła się samotna, chociaż nigdy tego nie okazywała.Nienawidziłem tego, jak bardzo tęskniłem za jej ustami.Za jej śmiechem i pogodnym wyrazem twarzy.Nienawidziłem tego, że byliśmy blisko, mimo odczuwalnego dystansu.Uwielbiałem to, jak pięknie wyglądała każdego dnia.Uwielbiałem to, że gdy wchodziła do sali, myślałem o niej.Uwielbiałem to, że nie chciała uczestniczyć w dyskusjach, choć znała wszystkie odpowiedzi.Uwielbiałem to, że oceniając jej prace, nie byłem stronniczy.Była po prostu genialna.Uwielbiałem biegać i myśleć o niej.Uwielbiałem przyłapywać ją czasem w klasie, gdy patrzyła na mnie z podziwem.Uwielbiałem to, że ignorowała obelgi.To, że nie pozwalała, by dręczyciele wygrywali.I to, że się nie poddawała.Uwielbiałem to, że była naturalnie piękna.To, że ubierała obcisłe sukienki, choć zakrycie się luźnym ubraniem ucięłoby tym dupkom argumenty.Uwielbiałem te sukienki również dlatego, że należały do jej siostry bliźniaczki.Uwielbiałem to, że tak skromnym gestem potrafiła uczcić pamięć siostry.Uwielbiałem patrzeć, jak chodziła pewnym krokiem, choć tak naprawdę była zdenerwowana.Uwielbiałem patrzeć, jak się poruszała.Jak stała.Jak siedziała.Uwielbiałem to, że mimo przepaści pomiędzy nami czuliśmy, że jesteśmy blisko.ROZDZIAŁ 13AshlynCo mam zrobić, aby okazać swoje uczucia?To między nami jest prawdziwe, od początku do końca.~ Misja RomeaByłam z siebie zadowolona.Nawet jeśli chłopaki w szkole uderzali do mnie, naigrawając się z mojego ciała, ignorowałam ich.Puszczałam mimo uszu plotki, że sypiam z każdym (te pojawiły się dość szybko), i uśmiechałam się do Daniela, dając mu znać, że nie musimy wariować z powodu całej sytuacji (choć muszę przyznać, że chciało mi się płakać).Radziłam sobie nieźle.Zamiast pogrążać się w depresji, postanowiłam, że lepszym pomysłem będzie wykorzystanie swojej karty bibliotecznej.Zatapianie się w nierealnym świecie wydawało się bardziej obiecujące.Każdego popołudnia, tuż po szkole, spacerując w promieniach słońca, szłam do biblioteki i wracałam do domu, gdy księżyc wisiał już wysoko na niebie.Pewnego ranka Hailey skończyła czesać włosy i odłożyła szczotkę.– Theo poprosił, bym się z nim umówiła.Obróciłam się ku niej z wyrazem obrzydzenia na twarzy.Nie wspominała o nim od tej imprezy sprzed kilku tygodni.– Co za dupek – mruknęłam.– No tak.– Urwała.– Ale zastanawiam się, czy się nie zgodzić.Wytrzeszczyłam oczy.– Żartujesz sobie?Nie żartowała.Obserwowałam, jak zwiesiła głowę i się zgarbiła.– Nie jestem taka jak ty, okej? Na mnie chłopaki się nie rzucają, nie mówiąc o tym, że nikt nawet na mnie nie patrzy.Theo jest dla mnie jedyną szansą na związek.– Te „rzucające się” na mnie chłopaki to palanty.Możesz mi wierzyć.Wcale tego nie chcesz.Do tego masz siedemnaście lat, a nie osiemdziesiąt trzy.Będą inni.Przez chwilę rozważała moje słowa.Westchnęłam, gdy zauważyłam, jak kręci głową.– Przeprosił.Za to, co robił z Lią.– Można przeprosić za uderzenie, choć to nie powstrzyma siniaków.– Przeczytałaś to w jednej z książek? – parsknęła.– Hailey…Wyciągnęła maleńką paczuszkę z tabletkami.– Chce, żebym tego spróbowała.Powiedział, że jeśli będziemy mieli coś wspólnego, to może nam się ułoży.Popatrzyłam na nią, jakby całkowicie straciła rozum.– Chce, żebyś zaczęła ćpać, byście się do siebie zbliżyli?– Jesteś dziewicą?Podrapałam się po skroni i pokręciłam głową.Zapytała ni z gruchy, ni z pietruchy.Była zaledwie szósta rano, a my rozmawiałyśmy o narkotykach i seksie.Zdecydowanie potrzebowałam kubka herbaty.– Nie.Mój poprzedni chłopak wykorzystał mnie, po czym znalazł sobie kogoś nowego.– Zamilkłam, przypominając sobie, jak bardzo płakałam przez Billy’ego.– Bałaś się? – spytała szeptem.Byłam przerażona.– Miałam szesnaście lat.Kiedy byłam młodsza, byłam dość naiwna.Nie jakaś bardzo głupia, tylko w normalny sposób, jak to dzieciak, który nic nie wie o życiu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.