[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niższy z nieumarłych zrobił krok w jej stronę i wykonał szyderczy ukłon.Wtedy Kara zorientowała się, że to jego widziała wraz z załogą w morzu.To on był nieszczęsnym marynarzem.Fauztin i jego towarzysz zakpili z nich tylko po to, aby zorganizować tę przerażającą wizytę.Uśmiech ghula poszerzył się, żółte zęby i gnijące dziąsła dopełniały obrazu złażącej skóry i mokrych, gnijących mięśni pod spodem.- Miło.cię znowu.widzieć.nekromantko.* * *O ile sztorm nie skończył się z chwilą, gdy „Ognisty Jastrząb" zbliżył się do portu Lut Gholein, to przynajmniej zmalał na tyle, że stał się znośny.Norrec Yizharan był za to wdzięczny losowi, podobnie jak za to, że statek wpłynął do portu tuż przed wschodem słońca, gdy większość mieszkańców jeszcze spała i nikt nie zwrócił uwagi na dziwny, mroczny statek.Gdy „Ognisty Jastrząb" przybił do brzegu, zaklęcie rzucone przez zbroję znikło, wskutek czego kapitan Casco i Norrec musieli się starać, aby wszystko dokończyć.Statek zauważyło kilka osób, ale na szczęście nikt nie zwrócił uwagi na samowiążące się liny ani żagle opuszczające się bez pomocy ludzi.Kiedy wreszcie opuszczono trap, Casco jeśli nie słowami, to swoim wyrazem twarzy dał mu do zrozumienia, że nadszedł czas, aby pasażer opuścił pokład i już nigdy nie wrócił.Norrec wyciągnął rękę, chcąc pogodzić się z chudym kapitanem, ale Casco popatrzył na rękawicę swoim zdrowym okiem, a potem spojrzał nim prosto w oczy żołnierza.Po kilku niemiłych chwilach Norrec opuścił rękę i szybko zszedł po trapie.Jednak gdy odszedł kilka kroków od „Ognistego Jastrzębia", nie mógł oprzeć się pokusie, by po raz ostatni spojrzeć na okręt.Zobaczył, że kapitan nadal czujnie mu się przygląda.Przez kilka sekund mierzyli się wzrokiem, po czym Casco uniósł dłoń tak, jak wcześniej zrobił to Norrec.Weteran pokiwał w odpowiedzi głową.Najwyraźniej zadowolony z takiej odpowiedzi, Casco opuścił rękę i odszedł, wydając się zainteresowany tylko i wyłącznie ocenianiem szkód na swoim mocno sponiewieranym statku.Norrec ledwo uczynił krok, gdy ktoś go zawołał z drugiej strony.- „Ognisty Jastrząb" jeszcze raz oszukał los.- Stary kapitan z białą, kozią bródką i ogorzałą twarzą spoglądał oczami o kształcie migdałów z pokładu swojego statku.Mimo wczesnej pory i paskudnej pogody powitał Norreca szerokim uśmiechem.- Choć tym razem udało się to ledwo-ledwo! Przypłynąłeś z tym sztormem, prawda?Żołnierz skinął głową.- Mieliście szczęście, tyle wam powiem! Nie każdy marynarz, który na niej pływał, ukończył podróż! Ta łajba przynosi pecha, zwłaszcza kapitanowi!Zwłaszcza ostatnio, pomyślał Norrec, choć nie odważył się powiedzieć tego marynarzowi.Znów kiwnął głową, po czym chciał odejść, ale stary kapitan zawołał jeszcze raz:- Hej tam! Po takiej podróży chciałbyś pewnie odwiedzić jakąś tawernę! Najlepsza to Atmal Prowadzi ją pewna dobra kobieta po śmierci swego męża! Powiedz jej, że kapitan Meshif każe dobrze cię ugościć!- Dziękuję - mruknął Norrec, mając nadzieję, że tak krótka odpowiedź zadowoli tego zbyt uprzejmego człowieka.Chciał czym prędzej wydostać się z dzielnicy portowej, wciąż obawiając się, że ktoś dostrzeże coś dziwnego w przypłynięciu „Ognistego Jastrzębia" i powiąże to z Norrecem.Otuliwszy się płaszczem, zmęczony weteran ruszył przed siebie i po kilku minutach opuścił dzielnicę statków i magazynów, wkraczając na ulice sławnego Lut Gholein.Przez wiele lat słyszał opowieści o tym królestwie, ale jeszcze nigdy tu nie był.Sadun Tryst mawiał, że można tu nabyć wszystko, co tylko człowiek sobie zamarzy.i to w dużych ilościach.Przypływaty tu statki T.całego świata, przywożąc dobra sprzedawane legalnie lub nie.Lut Gholein był bardzo otwartym rynkiem, lecz rządzący dbali o to, aby jednocześnie panował tu porządek.Nie było takiej pory dnia czy nocy, żeby spało całe miasto.Jak mówił Sadun, wystarczyło tylko dobrze poszukać, aby każdy miłośnik egzotycznych uciech znalazł coś dla siebie, niezależnie od pory dnia.Oczywiście, ci, którzy nie potrafili utrzymać swoich interesów w odpowiednim miejscu narażali się na podpadnięcie czujnej Gwardii, która z dużym oddaniem służyła sułtanowi.Tryst znał kilka sensacyjnych opowieści o lochach Lut Gholein.Mimo wszystkiego, co mu się przydarzyło od czasu gdy weszli do grobowca, uwaga Norreca wyostrzyła się, gdy tylko zaczął iść ulicami.Wokół niego stały kolorowe budynki ze spajanych zaprawą kamieni, a na szczycie każdego z nich powiewała flaga sułtana.Po zadziwiająco czystych, brukowanych kamieniem ulicach, które prowadziły we wszystkie strony, zaczęły jeździć pierwsze wozy.Jakby wychodząc z cieni, szybko poruszające się postacie w powiewnych szatach zaczynały otwierać kramy i drzwi sklepików, przygotowując się do nowego dnia pracy.Niektóre wozy przystawały przy nich, dostarczając towar [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.