[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak wiec, gdy wreszcie wyjdzie z pierdla tutaj, będzie go czekało jeszcze z dwadzieścia pięć lat odsiadki we Włoszech.Co więcej, jak tylko zostanie przymknięty, już my pouczymy akcjonariuszy banku jak prowadzić sprawy, aby ogołocić go co do centa, a jeśli nam się nie uda odebrać mu wszystkiego, włoscy pezzocannonati oskubią go do reszty.Na najbliższe pięćdziesiąt lat ma zapewnioną odsiadkę, tu i we Włoszech, i będzie miał od cholery czasu, żeby sobie wszystko dobrze przemyśleć i zrozumieć, że musiał upaść na głowę, kiedy postanowił zeszczać się na honorze Prizzich.- To absolutny majstersztyk, tego po prostu nie sposób inaczej określić! - zawołał Charley z bezgranicznym podziwem.- Tak, kiedy się w dodatku pomyśli, że gdy wybuchnie cała ta afera, będziemy mogli odkupić z powrotem od Włochów z pięćdziesiąt procent akcji, to rzeczywiście trzeba przyznać, że to piękny kawał roboty - dodał Angelo.- Wpadnie ci za to trochę punktów, Charley.- Vincent spoważniał, jak zawsze, gdy w grę wchodziło dzielenie się z kimś pieniędzmi rodziny.Charley chciał kurtuazyjnie zaprotestować, lecz Vincent podniósł dłoń.- Ojciec tak sobie zażyczył.Musi być sprawiedliwość.To ty podsunąłeś pomysł, jak załatwić tego gnoja.Dostaniesz za tę robotę pięć punktów.Pięć punktów od dwóch i pół miliona to już ładny kawałek szmalu.- No, no, Charley! Sto dwadzieścia pięć dolców! Co ty na to? - zapytał Angelo.- Co mogę powiedzieć? To wspaniałomyślny gest!- Jesteś już przecież człowiekiem żonatym - rzekł Vincent miarowym głosem.Przyda ci się więcej gotówki.Zapadło grobowe milczenie.Angelo kaszlnął cicho.“O cholera, zaraz spadnie topór!” - pomyślał Charley.- No, przynajmniej to, że się ożeniłeś, zamyka sprawę Maerose - dokończył myśl Vincent.- Niech Bóg mają w swojej opiece! - zawołał Angelo.- Ale wracając do porwania Filargiego.- Sam się powinienem wszystkim zająć - stwierdził Vincent.- Jako syn mojego ojca, to ja powinienem wymierzyć karę temu oszustowi.Tyle że męczy mnie podagra, i - niech to szlag - chyba jeszcze dorobiłem się wrzodu żołądka.Ojciec mówi, że tym razem modlitwy siostrzyczek do świętego Gerarda pewnie na niewiele się zdadzą.- Ta twoja podagra to rzeczywiście przekleństwo! - współczuł mu Angelo.- Co mam więc robić? - spytał uczynnię Charley.- Sam pokierujesz akcją.Sam dobierzesz sobie ludzi.My nawet o tym nie chcemy wiedzieć.Jesteś szefem.Wstępne rozpoznanie zostało dokonane, plan akcji jest już opracowany.Zdecydowaliśmy, że najlepszy dzień na porwanie to poniedziałek, bo wtedy prasa poda wiadomości we wtorek i będzie się zajmować tą sprawą do końca tygodnia.Facet jest prezesem osiemnastego co do wielkości banku, a taki z niego sknera, że w czasie przerwy obiadowej wraca do swojego apartamentu i smaży sobie jajecznicę.W taki upał!- Kiedy mam go porwać?- Wkrótce.Ale uprzedzimy cię sporo naprzód.Ojciec musi się jeszcze zastanowić, jak najlepiej odebrać okup.- Mamy plan piętra, na którym mieszka Filargi - rzekł Angelo.- Dam ci, żebyś wziął do domu i dobrze przestudiował.Wszystko jest ponumerowane i opisane, zaznaczono nawet strzałkami gdzie kto ma stać i co robić.Kiedy wkujesz się tego na pamięć, wpadnę do ciebie i omówimy dokładnie akcję.Rozdział 21Charley rozłożył szkic na kuchennym stole, opierając krawędź na krześle i zaczął po kolei tłumaczyć Irene cały plan.- Jeśli twoim zdaniem coś nie gra, mów od razu, dobrze? Zaczynamy.Mam tu naszkicowany rozkład czterdziestego piętra hotelu, w którym mieszka Filargi.Od pewnego poziomu na każdym piętrze znajdują się tylko trzy apartamenty.Tu, na wprost wind, jest apartament Filargiego.- Charley wskazał miejsce, gdzie na szkicu widniała obrysowana kółkiem jedynka.- Codziennie, kiedy Filargi wraca po przerwie do banku, z apartamentu wychodzi najpierw jego goryl i sprowadza windę.Kiedy winda nadjeżdża, sięga do środka i wciska guzik, żeby ją zatrzymać na piętrze, po czym stuka do drzwi Filargiego.- I Filargi zawsze czeka, aż zastuka?- Tak.To stała procedura.W poniedziałek, kiedy goryl wyjdzie sprowadzić windę, z południowego apartamentu mieszczącego się po tej samej stronie hallu co windy, a po przeciwnej niż mieszka Filargi, wypadnie mój wspólnik i gdy goryl wejdzie do windy, wskoczy za nim do środka i szybko się z nim upora.Wtedy ja wychodzę z północnego apartamentu, dokładnie naprzeciwko apartamentu Filargiego, i pukam do drzwi.Filargi otwiera.Prowadzę go pod spluwą do windy, w której są już mój wspólnik i goryl.Naciskam “garaż” i “non stop”, żeby dźwig nie zatrzymywał się na piętrach.Na dole stoi Al Melvini.Prowadzimy Filargiego do wozu, w którym czeka Zanzara, i jedziemy na Long Island.- A co z gorylem?- Mój wspólnik zawiezie go windą na dach hotelu i tam go rozwali.- To wszystko nie trzyma się kupy.- Nie trzyma się kupy?!- No jasne! Charley, na miłość boską, sam pomyśl! Jeśli goryl zobaczy kogoś na korytarzu, w ogóle nie przywoła windy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.