[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Natychmiast i bezwiednie zauważył, że była to najbardziej jaskrawa czerwień, jaką widział.Carolinus jak zwykle miał na sobie jedną ze swych starych szat, która wyglądała jak wyciągnięta ze śmietnika.Czerwona szata orientalnego maga okrywała mężczyznę o twarzy nie zdradzającej wieku, grubo kościstej i nieco surowej.Teraz, przyjrzawszy mu się dokładniej, Jim stwierdził, że Son Won Phon jest niezwykle dobrze zbudowany jak na człowieka parającego się magią.Krępy i muskularny, był zaledwie o dwa centymetry niższy od Jima, który nawet w swoim świecie należał do wysokich.Mag najwyraźniej był nie tylko niezwykle silny, ale też doskonale nad tą siłą panował.Nie okazywał zniecierpliwienia czy napięcia.Sprawiał wrażenie człowieka, którego nie poruszy żadne wyzwanie czy niebezpieczeństwo, jakby był przekonany o tym, że ze wszystkim da sobie radę.Z niezmąconym spokojem przyjął spojrzenie Jima.–Son Won Phonie, oto mój praktykant, o którym już słyszałeś – rozpoczął prezentację Carolinus.– James, masz przyjemność poznać Son Won Phona, członka klasy A+ naszego Zgromadzenia.–Jestem zaszczycony – rzekł Jim – spotykając ma…Carolinus nagle dostał ataku kaszlu.Stojąc pół kroku za SonWon Phonem, groźnie spojrzał na Jima.–…zaszczycony, mogąc spotkać maga o takiej reputacji i randze – pospiesznie dokończył Jim, poprawnie wymawiając nieszczęsne słowo.Uroczyście skłonił się gościowi.–Powstrzymaj się od ukłonów – rzekł Son Won Phon zaskakująco głębokim i dźwięcznym głosem.– Całkowicie zgadzam się z odpowiedzią, jaką kiedyś usłyszał jeden z waszych pierwszych królów Anglii, Ryszard I, powszechnie zwany Lwie Serce.Podczas narady wojennej na jednej z wypraw krzyżowych zapomniał się tak dalece, że zaczął wydawać rozkazy, zamiast radzić wraz z obecnymi.Zdaje się, iż to sędziwy król Węgier napomniał go, mówiąc: „Wiesz chyba, że wszyscy tu jesteśmy równi".My, członkowie Zgromadzenia, wśród których pewnego dnia możesz się znaleźć, przyjmujemy, że żaden z nas nie góruje nad innymi.–Rozumiem – powiedział Jim.–Oczywiście na razie, jesteś tylko praktykantem.Zdaje się, że twój mistrz zwraca się do ciebie „Jim".W uznaniu kilku niezwykłych osiągnięć w dziedzinie magii też będę się tak do ciebie zwracał.Rozumiem, że jest tu kobieta ze starą blizną na twarzy, a ty pragnąłbyś usunąć tę szramę przed weselem, które ma się odbyć pojutrze?–Tak, Son Won Phonie – odparł Jim.– Oczywiście sam nie potrafię tego dokonać.Czy mógłbyś…–Niczego nie mogę obiecać – powiedział Son Won Phon swym głębokim głosem, od którego cicho zabrzęczało kilka szklanych naczyń w słonecznej komnacie.– Niektórzy członkowie Zgromadzenia interesują się usuwaniem blizn i tym podobnymi sprawami.Będziecie musieli podać mi, kiedy i w jaki sposób ta szrama powstała.Jim opowiedział całą historię.Kiedy skończył.Son Won Phon zastanawiał się przez długą chwilę.–To może się udać.Nie ma pewności, jeśli chodzi o tak odległe w czasie wydarzenie, nie jest to bowiem zmiana lub usunięcie świeżo odniesionej rany, co zapewne umiesz już robić sam…–Umie – wtrącił sucho Carolinus.–…zdrowa tkanka, którą z czasem zarasta uszkodzone miejsce również musi zostać częściowo zniszczona.W ten sposób niemal naruszamy obowiązujący członków Zgromadzenia zakaz podejmowania ofensywnych działań, najpierw bowiem należy usunąć zdrową tkankę, a potem w magiczny sposób zamknąć i wygoić ranę.W niektórych przypadkach przyniosło to efekty, w innych nie.Dotychczas nie odkryto przyczyny tak odmiennych rezultatów.Rozumiecie – zerknął na Carolinusa – że koszt takiej operacji będzie znaczny?–Tak się składa – odparł chłodno Carolinus – że Jim może ci zapłacić ze swojego konta, które jest pełne po tym, jak ku naszej wielkiej uldze ocalił obecnego króla Anglii, zwyciężając gobliny przybyłe z głębi ziemi.–Ach tak – powiedział Son Won Phon i dodał ze szczerym żalem, czym zaskoczył Jima: – Błagam, przyjmij moje przeprosiny, Jim.Oczywiście wiem o tym i nie posiadałem się z radości na wieść o tak wspaniałym zwycięstwie, podobnie jak każdy z magów Zgromadzenia.Tak jak i oni, jestem ci głęboko wdzięczny za ocalenie monarchy.Nie powinienem byt nawet poruszać kwestii kosztów.Błagam o wybaczenie.Powiedział to poważnie i zupełnie swobodnie, nie tracąc ani odrobiny godności.–Oczywiście, Son Won Phonie – odparł Jim ze skrywaną irytacją.Kwestia płatności wydawała się zbyt nieistotnym drobiazgiem, nie wymagającym tak kurtuazyjnych przeprosin, zwłaszcza że były kierowane do maga stojącego znacznie niżej w hierarchii od Son Won Phona.Mag ze Wschodu mówił dalej:–W każdym razie, chętnie się tym zajmę.To interesujący przypadek.Możecie pozostawić tę sprawę w moich rękach.Magu, Jimie, czy wybaczycie mi, jeśli teraz was opuszczę?–Oczywiście – powiedział Carolinus.Jim, nie wiedząc, co powiedzieć i czy Carolinus odpowiedział za nich obu, mruknął coś pod nosem.Son Won Phon znikł.Jim przez moment spoglądał na puste miejsce, gdzie przed chwilą stał mag, po czym zwrócił się do Carolinusa.–Czy to wszystko?–Tak – odrzekł Carolinus.– Chyba nie oczekiwałeś, że pozwoli ci wziąć udział w jego magicznych czynnościach, jakiekolwiek one będą?–Nie, nie – zaprzeczył Jim.– Zdziwiłem się tylko, zobaczywszy tu Son Won Phona.Sądziłem też, że będzie chciał dowiedzieć się więcej, zanim zabierze się do pracy.Prawdę mówiąc, miał jednak nadzieję zobaczyć, jak mag to zrobi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.