[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„A jeśli jednak spróbuje mi ją odebrać – pomyślał Argalia – będę czekał ze swoimi ludźmi, i żeby odbić ją takiemu przeciwnikowi, musiałby być Herkulesem albo Marsem, a przecież, jak każdy widzi, ta wrażliwa duszyczka nikogo takiego nie przypomina”.Tymczasem cieszył się, że może się nią pochwalić.Gdy Qara Köz ukazała się tłumom, po mieście rozszedł się szept, a ten zamienił się w szmer, który uciszył wszelkie hałaśliwe odgłosy tego dnia, zanim więc Argalia i jego towarzyszki przybyli do Palazzo Cocchi del Nero, zapadła niezwykła cisza, gdy mieszkańcy Florencji rozmyślali nad pojawieniem się wśród nich fizycznego ideału, ciemnowłosej piękności, która wypełniła pustkę pozostawioną w ich sercach po śmierci Simonetty Vespucci.Chwilę po jej przybyciu Florencja przyjęła ją z otwartym sercem jako swoją nową twarz, nowy symbol, ujęcie w ludzkiej postaci tej niezrównanej urody, którą posiadało samo miasto.Ciemnowłosa Dama z Florencji: poeci sięgnęli po pióra, malarze po pędzle, rzeźbiarze po dłuta.Ludzie prości, najbardziej hałaśliwe i jazgotliwe czterdzieści tysięcy dusz w całej Italii, uhonorowali ją na swój sposób, nieruchomiejąc i milknąc, kiedy przejeżdżała obok.Dzięki temu wszyscy usłyszeli, co się stało, kiedy książę Julian i Wawrzyniec Medyceusz spotkali się ze świtą Argalii przy wejściu do ich nowego, czterokondygnacyjnego domu, przy trzech wysokich łukach w fasadzie pietra forte.Nad bramą pośrodku fasady widniał herb rodziny Cocchi del Nero, której ostatnio nie wiodło się najlepiej, sprzedała więc pałac Medyceuszom.Było to wielkie architektoniczne cacko przy ulicy, która mogła się poszczycić innymi wspaniałymi rezydencjami najstarszych florenckich rodów, Soldanierich, Monaldich, Bostichich, Cosich, Bensich, Bartolinich, Cambich, Arnoldich i Davizzich.Książę Julian chciał uświadomić Argalii i wszystkim innym swą nadzwyczajną hojność i postanowił to uczynić, kierując swe uwagi, które opatrzył wieloma teatralnymi gestami, a nawet małym ukłonem, nie do Argalii, lecz do Qary Köz.– Rad jestem – rzekł – że mogę ofiarować temu niezwykłemu klejnotowi oprawę właściwą jego urodzie.– Panie, nie jestem błyskotką – Qara Köz odpowiedziała dźwięcznym tonem – lecz księżniczką królewskiej krwi z rodu Timura i Temudżyna, czyli Czyngis-chana, którego nazywacie Dżyngisem, spodziewam się więc, że będziecie się do mnie zwracali w sposób odpowiedni.Mogoł! Mogor! Te wytworne, obco brzmiące słowa przekazywano sobie w tłumie z ust do ust, wzbudzając niemal erotyczne połączenie podniecenia i grozy.Tym, który wyraził odczucia części osób, był Wawrzyniec Medyceusz, zarumieniony od przekonania o własnej ważności, potwierdzając tym samym opinię próżnego nicponia, którą wyrobił sobie o nim Argalia.– Argalia, ty głupcze – zawołał Wawrzyniec.– Uprowadzając tę zarozumiałą córę Mogołów, ściągniesz nam na głowy Złotą Ordę.– To rzeczywiście byłby wyczyn – odparł poważnie Argalia – zwłaszcza że Orda została pokonana, a jej potęga złamana na zawsze przez przodka księżniczki, Timura, ponad sto lat temu.Poza tym, waszmościowie, nikogo nie uprowadziłem.Księżniczka była wcześniej więziona przez perskiego szacha Ismaila, a ja uwolniłem ją po naszym zwycięstwie nad nim na równinie Czałdyran.Przybywa tutaj z własnej nieprzymuszonej woli w nadziei na osiągnięcie zbliżenia między wielkimi kulturami Europy i Wschodu, wiedząc, że może się od nas wiele nauczyć, ale i wierząc, że wiele może nauczyć nas.Jego wypowiedź została dobrze przyjęta przez zebranych – którzy też byli pod wielkim wrażeniem wiadomości, że ich nowy obrońca był po zwycięskiej stronie w tej legendarnej już bitwie – i rozległy się głośne wiwaty na cześć księżniczki, uniemożliwiając zgłaszanie dalszych zastrzeżeń co do jej obecności.Książę Julian, sprawnie odzyskawszy animusz po chwili zaskoczenia i konsternacji, podniósł rękę, prosząc o ciszę.– Kiedy tak znakomity gość przybywa do Florencji – zawołał – Florencja musi stanąć na wysokości zadania i tak też się stanie!* * *W Palazzo Cocchi del Nero znajdował się jeden z najwspanialszych grand salon w mieście, sala o szerokości siedmiu i długości szesnastu metrów, oświetlona pięcioma olbrzymimi oknami wypełnionymi szkłem ołowiowym, w której można było wyprawiać najbardziej wystawne przyjęcia.Główna sypialnia, tak zwana Komnata Małżeńska, chlubiła się freskowanym fryzem na wszystkich czterech ścianach, ilustracją romantycznego poematu pióra Antonia Pucciego opartego na starym prowansalskim romansie – w tej komnacie dwoje (a nawet troje) kochanków mogło przepędzić całe dnie i noce, ani przez chwilę nie odczuwając potrzeby opuszczenia łoża i domu.Innymi słowy, była to rezydencja, w której Qara Köz mogła się zachowywać jak wszystkie wielkie damy Florencji, oddzielona od pospólstwa, odseparowana od wszystkich prócz najznakomitszych mieszkańców miasta.Nie tak jednak księżniczka postanowiła spędzać czas.Było jasne, że zarówno jej, jak i jej Zwierciadłu niezmiernie się podoba to nowe życie z odsłoniętą twarzą.Za dnia księżniczka wychodziła na zatłoczone ulice, udawała się na targ albo po prostu zwiedzała miasto, ze Zwierciadłem do towarzystwa i jedynie Konstantinem Serbem do ochrony, umyślnie wystawiając się na widok publiczny, na co nigdy dotąd żadna florencka wielka dama sobie nie pozwalała.Florentczycy pokochali ją za to.Początkowo nazywali ją Simonettą Due, czyli Simonettą Drugą, potem jednak, usłyszawszy, jakim imieniem zwracają się do siebie, ona i jej Zwierciadło – Angeliką Pierwszą.Gdziekolwiek kierowała swe kroki, rzucali jej pod stopy kwiaty.I powoli jej śmiałość zawstydziła młode arystokratki z Florencji, więc i one powychodziły z domów.Zrywając z tradycją, zaczęły wieczorami przechadzać się dwójkami lub czwórkami ku uciesze młodych kawalerów, którzy wreszcie mieli dobry powód, żeby trzymać się z dala od burdeli.Miejskie domy uciechy zaczęły pustoszeć i rozpoczął się tak zwany „zmierzch kurtyzan”.Papież w Rzymie, doceniając tę nagłą moralną przemianę mieszkańców swego rodzinnego miasta, zastanawiał się na głos w obecności księcia Juliana, który składał właśnie wizytę w Wiecznym Mieście, czy ciemnowłosa księżniczka nie jest przypadkiem najnowszą świętą Kościoła, chociaż utrzymywała, że nie jest chrześcijanką.Julian, człowiek religijny, powtórzył to jednemu z dworzan, a wtedy pamfleciści z Florencji opisali tę anegdotę całemu miastu.Gdy tylko Leon X zaczął spekulować w ten sposób na temat ewentualnej boskiej natury Qary Köz, zaraz pojawiły się doniesienia o cudach.Wielu spośród tych, którzy ją widzieli, jak spaceruje ulicami, utrzymywało, że słyszeli rozbrzmiewającą wokół niej kryształową muzykę sfer.Inni przysięgali, że widzieli nad jej głową świetlistą aureolę, tak jasną, że widać ją było nawet w świetle upalnego dnia.Bezpłodne kobiety podchodziły do Qary Köz i prosiły, by przyłożyła im dłoń do brzucha, a potem rozpowiadały wszystkim, że jeszcze tej samej nocy zachodziły w ciążę.Niewidomi odzyskiwali wzrok, chromi zaczynali chodzić; wśród opisów jej magicznych uczynków brakowało jedynie wskrzeszenia zmarłego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
|
Odnośniki
|