[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Breland wsparł podbródek na pięści, odwrócił krzesło i zaczął patrzeć przez okno na śnieżynki tańczące nad Południowym Portykiem.–Chyba robię się niecierpliwy, generale – powiedział.– Ledwie mogę teraz wytrzymać, kiedy czytam o strzelaninach, zamachach terrorystycznych, wojnach w Trzecim Świecie.To wszystko stało się znacznie bardziej bezsensowne, znacznie bardziej tragiczne, odkąd wiemy, że jest coś, co może temu zapobiec.Sto pięćdziesiąt kilometrów na zachód od Provo w Utah, na pustkowiach Wielkiego Jeziora Słonego panowanie objęły machiny wojenne.Od dziesięcioleci setki typów nowych i egzotycznych broni przybywało tutaj, żeby w Ośrodku Treningowo-Eksperymentalnym Utah dowieść swojej użyteczności.Ukryte przez samą przestrzeń przed ciekawskimi oczami białe połacie soli były bombardowane, palone, ostrzeliwane, gazowane, spryskiwane śmiercionośnymi chemikaliami i zaśmiecane szczątkami sond, rozbitych czołgów i przeznaczonych na zniszczenie samolotów.W odległym, południowo-zachodnim zakątku OTEU wznosiła się grupka hangarów, warsztatów, garaży i baraków, które ich mieszkańcy nazwali Fortecą Samotności, a Pentagon ochrzcił mianem Pustynnego Ośrodka Eksperymentalnego.To tutaj najnowsze i najbardziej tajne uzbrojenie było poddawane ocenie.Broń, która zdała egzamin, dodawano do wyposażenia armii.Ta, której się to nie udało, odkładana była do lamusa i zapominana.Taki bywał los tajnych projektów, którymi nie interesował się później nawet nieprzyjaciel.Podpułkownik Roger Adams, dowódca POE, miał nadzieję, że XM9M1 Detonator podzieli los broni tej drugiej kategorii.Postanowił zadbać o to, żeby testy się nie powiodły, nie chciał jednak wprowadzać nieuprawnionych zmian w protokole.Wiedział, że jeśli testy wypadną pomyślnie, nowe urządzenie stanie się koszmarem każdego dowódcy liniowego.Najlepiej dla wszystkich byłoby, gdyby jego raport ograniczył się do dwóch słów.„Zawodne, nieefektywne”.Zegary na stanowisku obserwacyjnym wskazywały drugą w nocy, a wszystkie systemy były gotowe do działania.Test zawierał wszelkie możliwe utrudnienia.Najważniejsze miało się stać rano.O siódmej trzy pojazdy wytoczyły się z budynku numer dziewięć i skierowały na północ, w stronę rejonu doświadczalnego.Jako pierwszy jechał hummer służący jako platforma dla kamery.Na końcu był wóz bojowy bradley, który zamiast dwudziestopięciomilimetrowego działka miał na wieżyczce las anten.Między hummerem a bradleyem jechał wóz eksperymentalny pudłowaty, ze skośnie ściśniętym przodem opancerzony transporter piechoty M113.Wóz był zdalnie sterowany przez operatora siedzącego w bradleyu.Wewnątrz wozu eksperymentalnego znajdował się Detonator numer 00013.Adams nie potrafił oprzeć się pokusie, żeby do rozmaitych utrudnień nie dołączyć feralnej trzynastki.Rejon doświadczalny znajdował się w odległości sześćdziesięciu kilometrów od Fortecy Samotności, ale już sama jazda na przełaj, po wybój ach, z gazem wciśniętym do dechy stanowiła pierwszą przeszkodę.Dalej na zdalnie sterowany transporter z Detonatorem czekały mordercze próby, którym, jak się spodziewano, nie podoła najpierw pole gęsto naszpikowane minami, potem seria pięciu pól ostrzału; im dalej, tym miano używać bardziej zjadliwej broni.O ósmej trzydzieści Adams i koordynator testu, kapitan Dionne Weeks, wsiedli do helikoptera UH-60M Black Hawk, z którego mieli osobiście obserwować przebieg testu.Wkrótce dotarli do konwoju.Pojazdy stały teraz bez ruchu na pustyni, przed oznaczoną flagami granicą.Obaj oficerowie nosili hełmofony pozwalające im na monitorowanie częstotliwości, na której wydawane były komendy.Przenieśli się do wielkich okien bocznych helikoptera z lornetkami w dłoniach.–Stanowisko testowe, tu punkt dowodzenia – powiedziała Weeks.– Możecie zaczynać.Odbiór.–Zrozumiałem, punkt dowodzenia.Wszystkie stacje, na mój znak, przygotować się do włączenia Detonatora.Adams i Weeks patrzyli z wiszącego nad ziemią helikoptera, jak hummer i bradley odjeżdżają o kilkaset metrów od M113.Kiedy rozległa się komenda, by włączyć urządzenie, zobaczyli niepowtarzalny widok: wielkie, półkoliste pole minowe znajdujące się przed transporterem opancerzonym nagle wyleciało w powietrze.Wokół zawisło co najmniej pięćdziesiąt pióropuszy pyłu wydobytego z ziemi, która kiedyś była dnem jeziora.Oczyszczony teren miał co najmniej trzysta metrów szerokości.Gdy transporter posunął się do przodu, wybuchy ogarnęły następne pięćdziesiąt metrów gruntu i zaczęły się przesuwać przed wozem jak wielka, półkolista fala.–To niewiarygodne – krzyknęła Weeks do Adamsa, potrząsając głową.– Wygląda na to, że mina mogłaby uszkodzić transporter tylko pod warunkiem, że kierowca wprowadziłby go na pole przed włączeniem Detonatora.Kolumna pancerna jadąca z takim wozem w szpicy nie musiałaby nawet zwalniać.Coś mi się zdaje, że M 58 można odłożyć do lamusa.– Miała na myśli urządzenie używane przez saperów do oczyszczania pól minowych.–Nie dziwi mnie to – odkrzyknął Adams.– Tego można się było spodziewać po serii testów statycznych.–Jasne… ale ten widok jest niezapomniany [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.