[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Musimy jeść, inaczej umrzemy z głodu.Musimy ćwiczyć nasze ciała, inaczej zmarnieją.Zupełnie tak jak ludzie.Jeśli nas zranić, krwawimy…Obok niej ukazało się nagle troje zupełnie obcych osób, które zaraz ruszyły przed siebie, zupełnie jakby jej tu wcale nie było.Kobieta i mężczyzna podtrzymywali jakiegoś młodzieńca wewnątrz telekinetycznej sieci, którą go opletli.Żadne z nich go niedotykało – na piersi miał jedną wielką krwawą miazgę, jakby go żywcem obdarto ze skóry.Nie mogłem pojąć, jak, u diabla, Hydranin mógł zrobić coś takiego drugiemu Hydraninowi…Popatrzył prosto na mnie, a z nosa zaczęła mu kapać krew.Jego oczy składały się teraz wyłącznie ze źrenic, czarnych jak noc.Miotał jakieś bezgłośne przekleństwa.Dwoje podtrzymujących go Hydran miało usta pobielałe od bólu, a w oczach łzy.On sam to sobie zrobił – uświadomiłem sobie nagle.Ktoś zawołał do nich z jednego z korytarzy i po chwili znów zniknęli.Z wysiłkiem wciągnąłem oddech.–Żyjemy i umieramy… – ciągnęła Miya, jakby jej ów widokwcale nie odebrał tchu.– Czasem ranimy się tylko po to, by zagłuszyć ból.–Zupełnie jak ludzie – szepnąłem.–Ludzie mają lepiej – mruknęła.– Mogą dręczyć innych.My możemy się targnąć tylko na siebie.Przygryzłem wargi aż do bólu i nic nie odpowiedziałem.Staliśmy obok siebie, wpatrując się w pusty hol, w niemal doskonale ciche sale.Wreszcie Miya otrząsnęła się, jakby wcześniej była ogłuszona.–Tak… To prawda, że mamy metody leczenia niedostępne dla ludzi – mówiła jakby z przymusem, podniosła przerwaną nić rozmowy, żeby na powrót zakotwiczyć się w teraźniejszości.– Niektóre rzeczy robimy inaczej.Część spraw widzimy inaczej.Tego właśnie moglibyśmy nauczyć ludzi.Ciało to nie tylko fabryka produkująca związki chemiczne, to także system bioelektryczny…Oparłem dłoń o metalową rurę, która pięła się po ścianie oboknas, skrzywiłem się, bo zaraz wystrzeliła z niej iskierka elektryczności.–Wiem – odparłem.–Ale ludzie w przeciwieństwie do nas nie żyją z tą świadomością na co dzień… – Jeszcze raz obiegła wzrokiem całe pomieszczenie.Kiedy widziała inną osobę, dostrzegała też od razu otaczającą ją aureolę energii, a nie tylko twarz i resztę ciała.Najprawdopodobniej potrafiła też zobaczyć, gdzie kto jest ranny albo na co choruje.– Lekarze z Tau i technicy medyczni ledwie w połowieznają ukryte możliwości ciała.Nawet nie potrafią sobie wyobrazić, ile im brakuje… – Przełknęła frustrację jak twardą kulę.Zastanowiło mnie, jak często próbowała bezskutecznie przekonać medyków Tau, żeby spojrzeli na leczenie z tego punktu widzenia.Myślałem o wszystkich ukrytych oznakach lekceważenia, które dla niej były zupełnie jawne, o uprzedzeniach, naciskach, które musiała znosić dzień po dniu tylko po to, żeby przejść kurs przygotowawczy konieczny do rozpoczęcia pracy z Jobym.Bez względu na to, jakie towarzyszyły jej motywy, wymagało to nie lada odwagi i samozaparcia.A przez czas, jaki z nim spędziła, zdołała mu pomóc tak, jak nie potrafiłby mu pomóc żaden człowiek–nieważne, jaki przyświecał jej cel.Nadal wpatrywała się w rozciągające się przed nami pomieszczenie, a ja nie wiedziałem, czy nie próbuje w ten sposób uniknąć mego wzroku.–Kiedyś i my mieliśmy zaawansowaną technikę – odezwała się po chwili.– Przewyższała wszystko, co zdołali osiągnąć ludzie…–Ciekaw byłem, czy to prawda, czy tylko mit, w który chciało wierzyć HARO.Spuściła wzrok, jakby trapiły ją podobne wątpliwości.–Tau nie udostępni nam swoich baz danych.Gdyby choć pozwolili nam na taką pracę… – Urwała.– Twierdzą, że Hydranie nie są w stanie korzystać z takich neuronowych połączeń jak ludzie.Ale to kłamstwo……Psychotronicy nie potrzebują wcale podłączeń… - Jej słowa przywiodły do mnie inny głos, głęboko z pokładów pamięci: ludzki świr o imieniu Martwe Oko jeszcze raz opowiadał mi, jak to będąc tylko zwykłym świrem, zdołał znaleźć sposób na zamianę psychoenergii w cyberenergię, bez korzystania z biooprogramo-wania.Aktywność elektromagnetyczna, która tworzyła wątek i osnowę ukrytego wszechświata sieci, normalnie znajdowała się poza zasięgiem zakresu funkcjonalnego psychotronika.Ale kiedy już Martwe Oko raz odkrył, że istnieje możliwość stworzenia interfejsu, nic nie mogło go powstrzymać – ani w ogóle żadnego psychotronika – przed buszowaniem w nim pod postacią ducha w maszynie.Nic – z wyjątkiem prawa federalnego i karnego prania mózgu.Ale to nie zmienia w niczym faktu, że każdy Hydranin potrafi wytworzyć psychotroniczne cyberpołączenie… gdyby tylko ktoś miał dość odwagi, żeby im o tym powiedzieć.Martwe Oko tylko mnie zawierzył swój sekret i wcale nie potrzebował się z tego tłumaczyć.Gdyby konglomeraty albo federalni dowiedzieli się, co robi, po całym federacyjnym kosmosie rozprzestrzeniłaby się jak zaraza nowa fala ksenofobii, a na karku każdego psychotronika, ludzkiego czy hydrańskiego, jeszcze silniej zacisnęłaby się pętla prześladowań.Nie czułem się przygotowany do takich zmian.Odwróciłem się do Mii, wypychając tę myśl ze świadomości.Mii przy mnie nie było.Przeszukiwałem wzrokiem tłum, częściowo z obawy, że mnie tu porzuciła, ale rychło wypatrzyłem ją po drugiej stronie sali, gdzie stała przy Naoh.Nie wiem, czym, się zajmowały, ale najwyraźniej nie byłem im potrzebny.Pozostałem więc na swoim miejscu, starając się nie zwracać uwagi na spojrzenia, jakie rzucali mi przechodzący obok Hydranie.Próbowałem nie myśleć o tym, że nie czuję ich obecności ani oni mojej.Zastanawiałem się, co takiego mogło się zdarzyć, że obie siostry mogły tak zupełnie zapomnieć o moim istnieniu, i to w publicznym miejscu.Przestępowałem z nogi na nogę; skrzywiłem się, zobaczywszy, która już godzina.Nie byłem pewien, czy zdołam wrócić do Riverton, zanim ktokolwiek zdąży zauważyć moje zniknięcie.Zastanawiałem się, co wtedy zrobi Kissindra.Ciekawe, co teraz robi, śpi czy…Ktoś mnie dotknął.Ktoś przyłożył rękę do przedniej części moich portek i mocno zacisnął.–Jezu! – złapałem się za krocze, w panice rozglądając się dookoła.Nikt nie stał na tyle blisko, by mnie dotknąć.Każdy Hydranin, który znalazł się w pobliżu mnie, nieodmiennie starał się szybko znaleźć jak najdalej.Ale zaraz dostrzegłem stojącą po drugiej stronie sali kobietę, która patrzyła śmiało przez tłum przemieszczających się postaci.Była Hydranką, jak wszyscy tutaj z wyjątkiem mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.