[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mam armii, myślała Virlomi.Ale nie miałam i wtedy, kiedy uciekłam z Hajdarabadu, by ukryć się przed Achillesem, i kiedy wędrowałam na wschód.Nie miałam żadnego planu; chciałam tylko przekazać przyjaciołom Petry wiadomość, gdzie ją trzymają.I kiedy dotarłam do miejsca, gdzie istniała taka możliwość, zauważyłam ją, wykorzystałam i zwyciężyłam.Taki sam plan mam teraz: obserwować, dostrzegać i działać.Wędrowała przez długie dni i tygodnie.Widziała wszystko i coraz bardziej kochała tych prostych ludzi ze wszystkich wiosek, gdzie się zatrzymywała – ponieważ byli dobrzy dla obcej i dzielili się tym prawie niczym, co posiadali.Jak mogę planować, by wojnę sprowadzić do ich poziomu, by zniszczyć im życie? Czy nie wystarczy, że są zadowoleni? Skoro Chińczycy zostawiają ich w spokoju, czy i ja nie powinnam?Nie – ponieważ wiedziała, że Chińczycy nie zostawią ich w spokoju na zawsze.Państwo Środka nie wierzyło w tolerancję.Cokolwiek zdobywało, czyniło chińskim lub niszczyło.W tej chwili żołnierze mieli za dużo zajęć, by nękać prostych ludzi.Ale kiedy Chiny zwyciężą już wszędzie, skierują swą uwagę ku Indiom.Wtedy mocno przydepną karki prostego ludu.Wybuchnie bunt po buncie, powstanie za powstaniem, ale żadne się nie uda.Pokojowy opór Gandhiego był skuteczny jedynie przeciwko najeźdźcy uznającemu wolność prasy.Indie będą zrywać się do walki we krwi i terrorze, a Chińczycy krwią i terrorem będą gasić te wybuchy jeden po drugim.Mieszkańców Indii trzeba przebudzić teraz, póki wciąż jeszcze mają sprzymierzeńców poza granicami, a Chińczycy sięgają za daleko i niewiele sił mogą zatrzymać na terenach okupowanych.Sprowadzę wojnę na ich głowy, by ich ocalić jako naród, jako lud, jako kulturę.Sprowadzę wojnę, póki wciąż istnieje szansa wygranej, by oszczędzić im wojny, w której jedynym możliwym wynikiem będzie rozpacz.Uznała, że nie warto zastanawiać się nad moralną stroną tego, co zamierza zrobić, skoro na razie nie ma pojęcia, jak tego dokonać.Pomysł podsunęło jej dziecko.Zobaczyła tego chłopca z gromadką innych dzieciaków bawiących się o zmierzchu w wyschłym korycie strumienia.W porze monsunów płynął tędy burzliwy potok; teraz przypominało raczej kamienistą ścieżkę w rowie.Chłopiec miał osiem lub dziewięć lat – choć mógł być starszy, ale drobny z niedożywienia – i nie przypominał innych dzieci.Nie uczestniczył w ich biegach i krzykach, przepychankach i wyścigach, rzucaniu do siebie nawzajem wszystkim, co wpadło w ręce.Virlomi sądziła początkowo, że jest kaleką, ale nie – chwiejnie stawiał kroki, gdyż chodził między kamieniami na dnie i musiał uważać, by się nie potknąć.Od czasu do czasu schylał się i coś podnosił.Chwilę później odkładał to na ziemię.Podeszła bliżej i zobaczyła, że podnosi kamień, a kiedy go odkłada, to wciąż tylko kamień, jeden wśród wielu kamieni.Jaki był sens tej pracy, która tak go pochłaniała, a która nie przynosiła wyników?Stanęła nad korytem, spory kawałek za chłopcem.Oddalał się w zapadającym mroku.Obserwowała jego plecy – zginające się i prostujące, zginające i prostujące.Odgrywa tu moje życie, pomyślała.Wykonuje swoje zadanie w skupieniu, całkowicie mu się poświęca, nie zwracając uwagi na zabawy towarzyszy.A jednak jego działania nie powodują żadnych zmian w świecie.Ale kiedy po chwili zajrzała w głąb koryta, przekonała się, że bez trudu odnajduje jego szlak – nie dlatego że zostały ślady stóp, lecz podnoszone kamienie były jaśniejsze od innych.Układał je na wierzchu, znacząc falistą jasną linię na wyschniętym dnie.Nie zmieniło to jej opinii o tym zajęciu – nadal uważała je za bezsensowne.Jeśli już, to właśnie zyskała dowód.Co można osiągnąć taką linią? Fakt, że pozostał widzialny skutek jego pracy, czynił ją tym bardziej godną politowania.Przecież kiedy nadejdą deszcze, woda zmyje wszystko, przetoczy kamienie.Jaka to różnica, że przez jakiś czas można było zobaczyć kropkowaną linię jaśniejszych kamieni w wyschniętym korycie?I nagle jej punkt widzenia się zmienił.Chłopiec nie kreślił linii.Chłopiec budował mur.Nie, to absurd.Mur, w którym kamienie leżały o metr od siebie? Mur nieprzekraczający w żadnym miejscu wysokości jednego kamienia?Mur zbudowany z indyjskich kamieni.Podniesionych i odłożonych prawie w tym samym miejscu.Ale strumień się zmienił, ponieważ wzniesiono w nim mur [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.