[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mac, cokolwiek się stanie, nie patrz Adamowi w oczy dłużejniż przez sekundę.Mam nadzieję, że twój instynkt zadziała,ale mimo wszystko staraj się o tym pamiętać.Nie mapotrzeby trząść się ze strachu, bo nie zrobiłeś nic złego.Pozwól, że ja będę mówić.Chodzi nam o to, by Adam zabrałcię ze sobą do domu.- Sam sobie poradzę - zaoponował Mac.Mówił już prawie jakchłopak, który pracował ze mną w warsztacie, ale wciążpatrzył na ciało.- Nie poradzisz sobie - powiedziałam zdecydowanie.- Gdybynie stado, może i miałbyś szansę przeżyć.Ale jeśli natknieszsię na jednego z wilków Adama, zanim poznasz jego stado,prawdopodobnie zginiesz.Poza tym zbliża się pełnia.Do tegoczasu Adam nauczy cię panować nad bestią.- Mogę ją kontrolować? - Mac znieruchomiał.- Oczywiście.I pamiętaj, to nie żaden potwór, a przynajmniejnie większym stopniu niż każdy drapieżnik.Wilkołakiszybko wpadają w złość i bywają agresywne, ale nie są złe.-Pomyślałam o tym, który sprzedał Maca, i szybko siępoprawiłam.- W każdym razie nie gorsze od niektórychludzi.- Nawet nie pamiętam, co robię, kiedy jestem wilkiem -powiedział Mac, - Jak mogę nad nim zapanować?- Podczas kilku pierwszych przemian jest trochę trudniej -wytłumaczyłam.- Dobry Alfa pomoże ci przez to przejść.Gdy już poskromisz swojego wilka, będziesz mógł powrócićdo dawnego życia, jeśli się na to zdecydujesz.Musisz byćtylko ostrożny, bo nawet w ludzkiej postaci trzeba sobie jakośradzić z agresją i nieco większą siłą niż ta, do której jesteśprzyzwyczajony.Adam wszystkiego cię nauczy.- Za nic nie mogę wrócić.- Najpierw zdobądź kontrolę.Są ludzie, którzy pomogą ci zcałą resztą.Nie poddawaj się.- Nie jesteś taka jak ja.- Nie jestem.Należę do zmiennokształtnych, to coś zupełnieinnego.Ja się taka urodziłam.- Nigdy nie słyszałem o zmiennokształtnych.Czy to rodzajnieludzi?- Mniej więcej.Nie mam wielu z tych przyjemnych rzeczy,którymi dysponują wilkołaki.Żadnej supersiły, żadnejsuperregeneracji, żadnego stada.- Żadnego ryzyka, że mogłabyś pożreć własnych przyjaciół -wtrącił.Nie potrafiłam stwierdzić, czy usiłował być zabawny,czy mówił poważnie.- Istnieją pewne korzyści - zgodziłam się.- Skąd wiesz tak dużo o wilkołakach?Chciałam przedstawić chłopakowi skróconą wersję historii,ale doszłam do wniosku, że dłuższa pomoże mi odwrócić jegouwagę od trupa.- Moja matka była fanką rodeo - zaczęłam, siadając obokMaca.- Lubiła kowbojów, wszystkich kowbojów.Spodobałsię jej pochodzący z plemię-nia Czarnych Stóp ujeżdżacz byków, Joe Stary Kojot, którymieszkał w Browning w stanie Montana.Spodobał się jej dotego stopnia, że zaszła z nim w ciążę.Joe twierdził, żepochodzi z rodu lekarzy.Tak przynajmniej powiedziała mimama, chociaż już wtedy myślała, że po prostu próbował jejzaimponować.Trzy dni po tym, jak go spotkała, zginął wwypadku samochodowym.- Miała siedemnaście lat i rodzice próbowali nakłonić ją doaborcji, ale nawet nie chciała o tym słyszeć.Późniejsugerowali, by oddała dziecko do adopcji, ale byłazdecydowana sama mnie wychowywać - przynajmniej doczasu, kiedy skończyłam trzy miesiące.Wtedy zamiastsłodkiego bobaska znalazła w łóżeczku szczenię kojota.- I co zrobiła?- Próbowała odnaleźć krewnych mojego ojca -ciągnęłam.-Pojechała do Browning i dotarła do kilku rodzin o tymsamym nazwisku, ale wszyscy twierdzili, że nigdy nie słyszelio żadnym Joe.Jedno jest pewne - Joe był rdzennymAmerykaninem -wskazałam na siebie ręką.Nie wyglądam naczystej krwi Indiankę; rysami twarzy zdradzam anglosaskiepochodzenie.Tym niemniej moja skóra wydaje się opalonanawet w listopadzie, a włosy mam proste i równie ciemne, cooczy.- Poza tym niewiele o nim wiem.- Stary Kojot.- Mac głośno wyraził swoje przypuszczenie.Uśmiechnęłam się do niego.- Nie da się nie pomyśleć, że ta cała heca z przemianami musibyć rodzinna, co?- No dobra, ale co to ma wspólnego z wilkołakami?- Wujek mojego pradziadka był wilkołakiem.Miał tozachować w tajemnicy, ale przed matką trudno cokolwiekukryć.Ona po prostu uśmiecha się do ludzi, a oni opowiadająjej historię swojego życia.Tak czy inaczej, znalazła jegonumer telefonu i zadzwoniła.- Nieźle.Ja nie poznałem żadnego z moich pradziadków.- Ani ja - zawtórowałam i znów się uśmiechnęłam.- Tylkoich wujka wilkołaka.Długie życie to kolejna z zalet byciawilkołakiem.Jeśli potrafi się kontrolować wilka - ale tę część lepiej wyjaśni Adam.Spojrzenie Maca znów powędrowało w kierun-- No tak, cóż - westchnęłam.- Mimo wszystko głupota nadalpotrafi cię zabić.Co prawda wu-jek pradziadka był wystarczająco mądry, by przeżyć swojepokolenie, ale koniec końców został wypatroszony przezłosia, na którego pewnej nocy wyszedł zapolować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.