[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te wolał pozostawić politykom.Biorąc jednak pod uwagę kłopoty Alfarów, jakie napotykali broniąc Bram swego świata przed nawiedzającymi ich żelazorami, reperkusje polityczne wynikłe z nowego kształtu rzeczywistości mogłyby być bardzo poważne.Można by sobie wyobrazić, jaki musiałby być potencjał militarny państwa zmuszonego do obrony nie tylko przed agresorem pochodzącym z tego samego świata, ale i przed wszelkimi możliwymi przeciwnikami pochodzącymi z setek innych wymiarów.Fenton uśmiechnął się kwaśno do siebie – przewidywał reakcję niektórych członków Kongresu dotyczącą zwiększenia nakładów na dodatkowe zbrojenia.Nie próbował się nawet zastanawiać, jak będą się rozrastać służby wywiadu i kontrwywiadu.Powoli zaczynał odczuwać głód i pragnienie.Ze względu na to, że czas mijał zupełnie inaczej w świecie Alfarów, Fentonowi trudno było określić jego upływ mierzony miarą jego świata.Z oznak głodu docierających do niego od półprzytomnego ciała spoczywającego w tym momencie w Smythe Hall wynikało, że mogła się zbliżać pora późnoobiadowa.Myśl ta przyprawiała Fentona o niepokój.Zaczął rozważać możliwość zmaterializowania się wewnątrz litej skały.Sami Alfarowie przestrzegali go przecież, że stanowi to realne zagrożenie dla Cienia – formy, którą jak się zdawało, przyjął w tym świecie.Czas upływał.W końcu Fentona dobiegł odległy dźwięk dzwoneczków na zewnątrz Skalnego Lochu.Cam nerwowo poderwał się na widok Irielle, która stanęła naprzeciw kraty.–Fenton – zaczęła mówić do niego uśmiechając się nieśmiało – cieszę się, że znów do nas przybyłeś.Wybacz nam to, co spotkało cię ze strony mego ojczyma.On nie zna ciebie tak dobrze jak ja, i wiem, że przyjdzie taka chwila, w której będzie mu wstyd za to, co ci zrobił.Ale nie możemy teraz zwlekać.Czy zaczynasz już znikać? Jeśli tak, natychmiast musimy wydostać się na zewnątrz.–Nie wydaje mi się, żebym już znikał, przynajmniej jeszcze tego nie zauważyłem.–Musimy jednak bardzo na ciebie uważać.Od jak dawna jesteś w naszym świecie?–Nie mam zielonego pojęcia.–Tak czy inaczej musimy się natychmiast stąd wydostać! – Zabrzęczała pękiem kluczy i wkrótce można było rozsunąć kraty.Jeden z wysokich wartowników Findhala zobaczył, co robi Irielle i podbiegł przerażony.–O Pani! Pani ojciec wydał nam wyraźne rozkazy…–A ja przychodzę z bezpośrednim rozkazem od Wielkiej Kerridis – odparła i pokazała strażnikowi coś, co trzymała w ręku.– Ona mnie tu przysłała i do niej zgłaszaj wszelkie zastrzeżenia.Pomrukując z niezadowoleniem, Alfar oddalił się.Po chwili vrillowe kraty rozsunęły się do końca i Fenton wydostał się na zewnątrz.Poruszając się czuł potworne odrętwienie we wszystkich mięśniach.Potykał się co chwila pod wpływem skurczów, które go łapały.Dziwiło go to i porażało.Jak mogę czuć skurcze wszystkich mięśni, skoro jestem tu nieobecny ciałem? Moje ciało leży przecież teraz nieruchome w Smythe Hall.Przystanął, by rozmasować mięśnie łydek.Irielle spojrzała na niego ze współczuciem.–Masz na sobie zbyt lekkie ubranie jak na warunki panujące w naszym świecie.Czy nie jest ci zimno?–Nie, ale jestem zupełnie połamany.–Jedyne co możesz zrobić, to się rozruszać.Przyspieszmy.– Wyciągnęła do niego rękę.Utykając, powoli biegł za nią.Minęli z boku zbrojownie Alfarów i dostali się w labirynt krętych korytarzy, z którego po pewnym czasie wyszli na zewnątrz pałacu.Było już bardzo ciemno.Wysoko nad koronami drzew obcego świata zimne, ostre światło potężnego księżyca rozjaśniało ciemności nocy.Nigdy w życiu Fenton nie widział aż tak wielkiego księżyca.Wkładając w to wiele wysiłku, starał się przywołać przed oczami dokładny obraz kurtki wuja Stana – tej samej, która miała łatę w kieszeni.Po chwili, kiedy już poczuł jej ciepło na plecach, zaczął się zastanawiać, co by się stało, gdyby wuj Stan miał ją na sobie w tym samym czasie w tamtym, prawdziwym świecie – a może jedynie w świecie, z którego obaj pochodzili?Najprawdopodobniej nic, pomyślał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest piękny.